Proszę Państwa,
chciałabym wytłumaczyć, czemu ostatnio nie ma wpisów - otóż nastąpiło spiętrzenie spraw do załatwienia na JUŻ.
Po pierwsze - pochłonęły mnie przygotowania prezentacji dla Ministerstwa. Bo poza wnioskiem, który wypełniam - wciąż udoskonalany po konsultacjach w Wielkim Urzędzie, potrzebne mi są stosowne referencje. Tu mam sukcesy, do szczęścia brak mi jeszcze jednej. Poza tym prezentacja wideo, traktowana przeze mnie jako produkt uniwersalny, a więc taki, który można posłać w świat, czyli zamieścić na You Tubie. Pracowałam również nad uzasadnieniem, dlaczego Duftart jest ciekawy z naukowego punktu widzenia. Czeka mnie opracowanie "zapachowego" albumu, przedmiotu atrakcyjnego samego w sobie.
Po drugie - Zus. Dotarłam do archiwów, które ukazało nowe fakty finansowe - na razie rozpatrywane przez Dział Dochodów, nareszcie, po kilku latach zawieszenia. W poniedziałek mam mieć wiadomość, na czym stoimy.
Po trzecie - wystawa za granicą. Przygotowanie i wysłanie materiałów niezbędnych dla przedstawienia Duftartu poza Polską.
I wreszcie - spotkania z Ważnymi Osobami, wymagające gruntownego przygotowania, nie tylko merytorycznego, ale również odpowiedniej, pozytywnej postawy.
Ogromnie się cieszę, że zyskam angielską wersję mojej strony internetowej oraz fanpage'a duftartowego na fb. Oraz pomoc tłumacza przy korespondowaniu z ludźmi zajmującymi się perfumami zawodowo. uważam za niezbedne przynajmniej powiadomienie ich, że ich kompozycjom zapachowym robię portrety.
I to wszystko odbywa się kosztem snu. Kołowrót w głowie powoduje, że zasypiam nad ranem, jednak powoli uczę się wyciszać i zmieniać aktywność. Przesuwając zajęcia absorbujące umysłowo z wieczora na wcześniejsze pory. Chyba robię postępy, na szczęście, w dbaniu o siebie, ale, jak mówią psychologowie "To jest proces".
Kiedy tylko natłok minie, zrealizuję wyczekiwane zlecenia w postaci dwóch Panienek, Pieska, uciekam z Warszawy choć na kilka dni. Do mojej Krainy Łagodności.
Tam będę sobie leżeć...
I patrzeć...
A jak mnie najdzie ochota, iść przed siebie
I o niczym nie myśleć.
Justynko trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńzdobywaj świat!
OdpowiedzUsuńNa razie najbliższą okolicę - Mokotów i Śródmieście :)
UsuńDużo się dzieje jednym słowem :)
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje - to dobrze, tylko co z tego wyniknie?
UsuńTeż trzymam kciuki i jestem gotowa wesprzeć w razie potrzeby. :)
OdpowiedzUsuńNo i nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła chwalić się w towarzystwie, że zachwycałam się Twoimi dziełami, "zanim to się stało modne". ;))
He he, "modne" - niebezpieczne słowo. Za to chwalenie się w towarzystwie bardzo mi się podoba
UsuńWiesz, chciałabym Tobą zahipsterzyć: że ceniłam prace Justyny Neyman before it was cool. ;D Tekst z modą to zdaje się najczęściej spotykane polskie tłumaczenie tego zwrotu. :]
UsuńA chwalenie się zawsze będzie się chwalić! ;)