To może bez wstępów :
Troszeczkę jestem spóźniona, ale taki leń mnie obleciał, jak.... (nie mogę napisać, jak nigdy, chm).
TE Święta spędzamy na absolutnym luzie i to bardzo mi odpowiada. Dzisiaj w domowym gronie.
Po symbolicznym śniadaniu Gustaw oznajmił, że nie będzie już więcej jadł, gdyż "musi zachować miejsce na torty".
"A teraz się przespam" powiedział, przykrył kocykiem i kazał się obudzić na ciasta.
Gucio jest asystentem Wojtka (który przygotował w pełni całe przyjęcie w sensie potraw).
Ja, jako łakomczuch, przyznam się, że też nie mogłam się doczekać słodyczy, przyrządzonych - uwaga - bez cukru i bez tłuszczu!
Obiekt pierwszy - sernik na zimno z orzechami i rodzynkami
Obiekt drugi - tort czekoladowo - pomarańczowy - ostro - słodki.
Oba wilgotne, rozpływające się, ach!
Święta...szczególnie Wielkanoc, mają dla mnie wymiar symboliczny, są bardzo szczególne...bez Taty.
Ale o tym pisać nie chcę.
Jeszcze wciąż za wcześnie.
Ale przyjemności cieszą
A więc - Wesołych Świąt! Takich, które potem wspomina się z przyjemnością i naprawdę jest żal, że się skończyły.
(tymczasem jutro Lany Poniedziałek i jeśli ktoś z domowników potraktuje mnie wodą, w zemście mam przygotowany zapach z NRD o mocy równej dawnym radzieckim pachnidłom).
Teraz muszę pilnie się oddalić - zaczynają się "Megamacki kontra Megaszczęki". Po ostatnim filmie, gdzie w wyniku tornada na Los Angeles spadł deszcze krwiożerczych rekinów, nabrałam apetytu na tego rodzaju produkcje.
Miłego dalszego ciągu świętowania :)
OdpowiedzUsuńtri
Dziękuję, Tri, twój wpis bardzo mnie natchnął!
Usuń