Zresztą na pomysł dotyczący pieseczka wpadłam, kiedy zgnębiona wracałam z Zakładu.
Ponieważ Mezo ma być ujęty w miłych okolicznościach przyrody, a świetnie wygląda na trawie - zaczęłam myśleć, jakby tu przy jego małej postaci działo się coś więcej niż kiełkowanie źdźbeł.
No i zobaczcie :
W przypadku powyższego obrazka - mimo ujęcia ziemi (no bo inaczej się nie da, skoro na Mezo patrzymy z góry), na owym "portrecie" będzie miejsce dla nieba.
Tutaj to nie - zwykłe kałuże, tylko...
O tym w następnym odcinku...
...ale na razie dam Państwu przedsmak powstającej Panienki!
Na pytanie, czy to księżyc, odpowiadam przecząco.
Aczkolwiek w sumie...
W ogóle czuję się tak jakoś świątecznie i to już od zeszłego tygodnia po przedawnieniu długu.
Np czwartek przypomina piątek, piątek - sobotę, która trwa dwa dni, a w poniedziałek - niedziela.
Tylko dziś jak raz jest wtorek, ale jakiś taki czwartkowy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz