Wmawiając sobie, ze jestem całkowicie spokojna - mimo, że o 15stej czekał mnie telefon do Zusu, dla oderwania się od rzeczywistości, poszłam przedtem z mężem na Budapest Hotel.
A potem, starając się znaleźć najcichsze miejsce, wyszukałam numer Działu Egzekucji, już mając obmyśloną treść odwołania.
Ale nie!
Usłyszałam ni mniej, ni więcej, że co prawda ośmiu lat nie wliczą Wojtkowi do emerytury, ale dlatego...
...dlatego, że...
...jego zobowiązania finansowe względem Zusu...
...ta daaaam - uległy PRZEDAWNIENIU !!!
Nie podejmuję się opisać, jak się czułam - ja nie szłam do Wojtka, żeby Mu to powiedzieć, tylko frunęłam, całą siłą woli powstrzymując się przed śmianiem się w głos.
No.
Reszta...jest milczeniem :)
:jupi:
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Wami.
ryba
Dziękuję!
Usuńsuper:)
OdpowiedzUsuńYeah!
UsuńSuper ! wiedziałam, ze będzie dobrze, czułam to :)
OdpowiedzUsuńEwusiu, dziękuję! Dobre przeczucia = dobra energia!
UsuńUff, wiedziałam :) Cieszę się razem z Wami :) Saga
OdpowiedzUsuńA tak właściwie , to ciężkie jest życie artysty. ( Co prawda w innym kontekście, niż mawiał mój kolega- malarz "Ciężko jest lekko żyć" ) Saga
OdpowiedzUsuńCiężkie, ale też jak emocjonujące!
UsuńŚwietne wieści! Ja wiedziałem, że tak będzie ;)
OdpowiedzUsuńO! To teraz będę Cię pytać PRZED!
Usuń