Ostatni dzień lata...
Zaczął się bardzo przyjemnie, bo poczta dostarczyła mi, przekrzykując szczekające psy, paczkę z torbą.
Klasyczny używany oldskul.
Aż zadzwoniłam do Wojtka- z radości (wyjechał)
"Wojtek, przyszła do mnie piękna czarna listonoszka!"
Mąż zaniemówił na chwilę
"Że mnie tam nie ma..."
Wtedy dopiero zrozumiałam. CZARNA LISTONOSZKA!
Dla dodania sobie animuszu włożyłam swoje super koturny, przewiesiłam na skos listonoszkę i wybrałam się do (nawet nie wiem, jak nazwać to miejsce- butik?) Horn & More.
Jest tam wybitnie zaopatrzony dział perfumeryjny, a ponieważ zawsze, gdy W. opuszcza Warszawę, urządzam sobie orgie zapachowe, wybrałam więc Horna.
Drzwi, a właściwie wrota, nie są otwarte dla wszystkich. Trzeba zadzwonić.
Obsługiwał mnie uprzedzająco grzeczny smukły młodzieniec w koszuli o kolorze wypłowiałej brzoskwini i długą blond grzywką. Od czasu do czasu zjawiały się, jak spod ziemi, dwie smagłe postaci (a może jedna, tylko raz w okularach, raz bez?) w stylowych szaro-czerniach, o hiszpańskiej powierzchowności, powściągliwi i skupieni jak torreadorzy przed ostatecznym starciem. Była też dziewczyna, na moment- zupełnie normalna.
Miejsce- piękne.
Nie będę się zapachowo rozpisywać, ale zapachy Blood Concept AB (metaliczno- cielesny), Odeur 71 Comme des Garcons (kurz na gorącej żarówce plus xero) oraz Dziewice i Torreadorzy Etat Libre (zmysłowo krwisty- dla mnie to możliwe) wprawiły mnie w stan odurzenia.
Teraz mam na sobie Koniec Niewinności (Archives 69) Etat Libre i patrzę na odnalezione rysunki, które mi jakoś pasują do tematu.
Myślą przewodnią Horn and Mora jest "Sexy people love sexy objects"
Jednak wydaje mi się, że moja listonoszka, która wygląda jak produkt Spółdzielni Inwalidów Świt, jest nie za bardzo sexy, nawet wcale.
Chociaż- skoro Odeur 71 może być uwodzicielski (dla mnie jest)...
No dobra, przyznam się. Kupiłam u nich ten Odeur 71.
Będzie jak znalazł do cyklu Słupy Wysokiego Napięcia.
Spowita w Odeur weszłam do Sephory i podsłuchałam rozmowę dwóch pań sprzedających na temat La Vie est Belle Lancome'a. Jedna, bardziej doświadczona, tłumaczyła praktykantce, z czego jest złożona nuta głowy i jaki absolut jest w "sercu".
Ośmieliłam się wtrącić "Jeśli tu jest jakiś absolut, to absolut z wyciągu z pianek Marshmallow. W typie Escady Magnetism".
"Pozwolę się nie zgodzić"- sprzedawczyni zabłysły oczy- "Gdzie Lancome, a gdzie Escada!"
Na to ja: "Skoro Chanel wypuszcza Coco Noir, to czemu Lancome ma nie robić Escad?"
Pani zaoponowała "Coco Noir bardzo się podoba!"
Wysączyłam bezwzględnie :"Powiedzmy to sobie jasno- Coco Noir jest SŁABE" i wyszłam.
Odeur dodaje odwagi!
Oba pasujące Ci do tematu rysunki- fantastyczne. Jakoś mam dziwne przekonanie, że stojąca tyłem kobieta z drugiego jest w ciąży i rękami obejmuje pełen życia brzuch.
OdpowiedzUsuńOba rysunki wyglądają na dzieło z ciężką nerwicą, tak na moje oko.
Takie lubię najbardziej.
Masz rację Rybko , charakterystyczne wygięcie krzyża i ustawienie nóg :)
UsuńA ja myślałam, że chodzi o pieczołowite i żmudne wzorki łusek
UsuńAle ja mówię o ciąży :)))
Usuńno tak, od ciąży łuski się nie robią
UsuńA mnie interesują symptomy nerwicy, jak się to objawiło w rysunkach, skąd wiadomo? Myślałam, ze stojąca kobieta ma sukienkę w mewo-jaskółki, a to łuski?
UsuńDobrze myślisz, na sukience są mewo- jaskółki, łuski w tle pierwszego rysunku i na czapeczce postaci drugiej. Wszak nerwicowe są podobno oba rysunki. Mój komentarz mógł wprowadzić w błąd. Był... efekciarski, rzadko wyhamowuję z dowcipem, nawet, jeśli nie całkiem pasuje
UsuńO, cieszę się, że Ci się podobają. To był czas mojego pierwszego małżeństwa.
OdpowiedzUsuńNo cóż, bez tamtego okresu nie cieszyłabym się tak z tego, co jest teraz.
Rozmowa z panią Sephorzanką zasługuje na medal :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja wiele razy siedziałam cicho, słuchając fałszywych zachwalań pań z perfumerii i widziałam, jak ludzie wydają kasę, kupując np, Addict Sensuelle w prezencie dla pani lubiącej klasykę. I coś się we mnie ruszyło.
OdpowiedzUsuń