Od rana dzisiaj kucie ścian- właśnie panowie wyrwali stary pion kanalizacyjny i montują nowy. Możemy pooglądać łazienkę sąsiadów na dole i z boku, ale nie jest to jednak taka super dziura, o jakiej myślałam. Kawy się przez nią nie poda.
Wojtek się zdenerwował, bo gdy świdry poszły w ruch i cały budynek się zatrząsł, poczułam się- przez hałas- jak na wyścigach samochodowych, a wszelkie głośne (im bardziej, tym lepiej) maszyny, wprawiają mnie w stan ekscytacji.
Tymczasem W. uważa, że w obliczu kataklizmu, należy się poważniej zachowywać, a nie podskakiwać, jak dziewczynka.
A już w ogóle robić zdjęcia to obciach.
Ale czy można uznać za wiarygodną opinię człowieka, który wczoraj, pojechawszy do sklepu, zapomniał portmonetki, musiał więc po nią wrócić do domu. Potem- już przy kasie- okazało się, ze zostawił ją w samochodzie, wobec tego prosząc o zawieszenie operacji płatniczej, pobiegł do auta, ale ponieważ jakoś dziwnie Mu się biegło - spojrzał na swoje stopy i okazało się, że włożył dwa różne buty- japonki, również inne w kolorze.
Po powrocie W. wziął się za malowanie barierki do łóżka Gucia. W pewnym momencie słyszę "Co ja zrobiłem!". Użył mianowicie trującego impregnatu (co prawda zabójczego tylko dla organizmów wodnych) i na dodatek schnącego kilka dni ("właśnie się zastanawiałem, dlaczego nigdy go nie użyłem"). A ja Gucia muszę co noc zastawiać obrazem z łabędziami, żeby nie spadł.
Teraz azylem jest pracownia- wszystko w jednym- i sypialnia guciowa, i centrum internetowe, i pokój do ćwiczeń oraz psiarnia.
Ach- się nie pochwaliłam, jaka jestem zawzięta odnośnie ćwicz.ciel.
Wysłałam wczoraj Wojtka do komórki po stepper- W. przepadł na 2 godziny, zrobił tam porządek, ale steppera nie znalazł. Żadne z nas nie mogło sobie przypomnieć, czyśmy go lata temu komuś podarowali?
Zresztą dobrze, że zaginął, bo miał wymieniane linki i coś nie wyszło, eks mąż założył nowe, dłuższe, skutkiem czego człowiek chodził mniej więcej metr nad ziemią. Człowiek, czyli ja, a ja jestem bojąca (omdlenia z wysiłku np), więc postanowiłam kupić stepper używany, z odbiorem osobistym.
I mam! Z wajchami- ramionami i na dodatek obrotowy.
Pani, która go sprzedawała, nie używała ramion- powiedziała, że nie dawała sobie rady z koordynacją i ją wyrzucało z pedałów, co doprowadzało do szału jej kota.
Ale ja wczoraj już ćwiczyłam i wszystko gra.
Zastanawiam się, patrząc, ile miejsca zostało w pracowni, czy nie dałoby się zrobić ze steppera sztalug, oczywiście na czas, kiedy nie ćwiczę. A sztalugi do komórki.
Ja dzisiaj przeżyłem (w mieszkaniu siostry co prawda, no ale się liczy przecież) wymianę instalacji wod-kan w łazience. Dzień wcześniej panowie fachowcy ze spółdzielni mieszkaniowej przebili spiralą plastikowe kolanko od brodzika (kolanko jak rura od odkurzacza, wyobraź to sobie, żeberkowe i miękkie, dało się bez problemu ścisnąć jedną ręką), ale trwając w tej nieświadomości, pompowali w rurę litry gorącej wody i z dwa opakowania Kreta, aż zalana łzami lokatorka mieszkania piętro niżej zaalarmowała kogo trzeba, że jej z sufitu w łazience i pokoju woda kapie (a mieszkanie niecały rok po remoncie). U siostry po kłopocie (odpukać, tfu-tfu!), ale co u niej, tego nie wiem (jej mąż odpowiedział mi dzisiaj bardzo oschle "dobry wieczór", jakbym ja w tej dewastacji udział brał jakikolwiek, dobre sobie!). To się rozpisałem ;) A! Widziałem Wojtka dzisiaj (co prawda w "Klanie" tylko, no ale to zawsze coś). Pozdrawiam, Gryx.
OdpowiedzUsuńMrożąca krew w żyłach historia. Męża trochę rozumiem- irracjonalne emocje. Wszak byłeś zamieszany w całą sprawę, przez obecność.
OdpowiedzUsuńO, nie widziałam Wojtka... Agencja nigdy nie informuje, kiedy będą odcinki z Nim
No w sumie prawda, a poza tym - siostra ich nie lubi (delikatnie mówiąc), z wzajemnością (ale to długa historia, byłoby co opowiadać) ;) Wojtek grał cukiernika/właściciela cukierni. Pozdrawiam, G.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, że cukiernika- jeśli znajdą Jego filmowego ojca, to wątek będzie kontynuowany. Teraz czekam na reklamę, gdzie W. rozwala mur, nie wiedząc, ze przysypuje gościa po drugiej stronie
OdpowiedzUsuńNo, tego to przy tych remontach to pewnie specjalnie ćwiczyć nawet nie musiał ;D
OdpowiedzUsuńZ pewnością ubiór miał odpowiedni. A swoją drogą- On potrafi zagrać wszystko, nawet mafiosa (widziałam!)
OdpowiedzUsuńJustyno, załamka :( perfum, który super okazyjnie kupiłąm w xperfume mnie śmierdzi starą myjką do naczyń, córka mówi że starymi szmatami...
OdpowiedzUsuń