WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 26 września 2012

Don't get me wrong, Baby, I don't swallow

Zmęczona całodziennym malowaniem, oderwałam się od Pieska Pana Krzysztofa i udałam się na perfumowe testy do Horn & More'a.


Szczególnie pociągają mnie klimaty syntetyczne, kontrasty i wszelkie dziwadła.
Oczywiście zawsze za mało ma się skóry na testowanie, więc musiałam się ograniczyć do trzech zapachów na każdej ręce i wybrania najważniejszego na szyję. A i tak dużo za dużo.

Jak już pisałam, motto Horna to "Sexy people love sexy objects". To zobowiązuje.
Nie chciałam, przy wąchaniu perfum o nazwie "Don't get me wrong, Baby, I don't swallow" wyglądać na panią, która myśli, że chodzi o przeziębione gardło.
Niestety, z powodu pracy nad obrazem do ostatniej chwili, stać mnie było jedynie na zmodyfikowanie fryzury z gładkiej na strzępiastą i wyczyszczenie twarzy z popielatej farby.

Ale to nic, bo zatraciłam się w wąchaniu Dziewicy i Torreadora oraz Ukrytego Geja i Kleju i zapomniałam o Bożym świecie. Na test naszyjny wybrałam niezwykły zapach firmy Blood Concept AB - w zamierzeniu stworzonym dla osób noszących tę grupę krwi.


Niesamowity- metaliczny, chłodny, dla wielu trudny i odpychający, dla mnie uwodzicielski. Podoba się Wojtkowi! Czuje w nim kadzidło. No i bardzo dobrze.

Z Horna wyszłam w upojeniu i nie wyobrażałam sobie, żeby znaleźć się w domu inaczej, niż piechotą (wytracić energię).
Obwąchiwałam się jak uradowany pies, który wytarzał się w odpadkach, zostawiałam za sobą ogon z Kleju, Boskiego Dziecka (skóra, marschmallow i tytoń), Nie Połykania (słodziak) oraz AB- te pachniały najintensywniej.

Po drodze trafiłam na otwarty kiosk z sympatycznym panem i chociaż kupowałam tylko gazetę, mogłam zapłacić kartą, co mnie bardzo ucieszyło, bo do bankomatu daleko.
"Jak dobrze, że ma pan wszystko na miejscu!"  i zaczerwieniłam się po uszy, zdając sobie sprawę z dwuznaczności słów.
"Jak miło, że pani tak pięknie pachnie!"
"Naprawdę? Bardzo dziękuję. Sprawdzam perfumy, żeby się dowiedzieć, czy je chcę"
"Ja bym je chciał, ale razem z panią"- uśmiechnął się rubasznie.
A ja, odruchowo, dygnęłam, jak mała dziewczynka.
Wszystko przez dużą ilość sexy objects'ów, jakie miałam na sobie.

Wojtkowi nie udzielił się entuzjazm- zapachy z mojej lewej reki skwitował : mydło z chemią, a z prawej :słodki syf oraz kozaki z juchtowej skóry noszone w lipcu.
Jedynie AB zaakceptowane.

3 komentarze:

  1. Mechaniczny piesek też z dawnych czasów? Nieduży, ale groźny. Im dłużej na niego patrzę, chcę sobie takiego złożyć z tektury.
    Pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. On rzeczywiście wygląda na tekturowego. Narysowałam go przed moim okresem zwierzęcym w malarstwie. Wydał mi się odpowiedni jako piesek techniczny, zwiastujący poszerzający się krąg obiektów, które wejdą niebawem do tematyki obrazów już chyba zimowych.
    Justyna N.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się chciałam zapytać co to jest na tym drugim obrazku i jak to się ma do treści wpisu, bo chyba nie czaję :]

    Kaja

    OdpowiedzUsuń