Nareszcie spokój!
Zadzwoniłam do Sandomierza i od słowa do słowa i mnie, i właścicielowi klubu, w którym miałam jutro wystawiać, wyszło, ze lepszym pomysłem jest późniejszy termin. Teraz wszyscy siedzą w ogródkach, za to kiedy się ochłodzi, ludzie wejdą do środka.
Tym bardziej, ze podczas montowania bagażnika dachowego Wojtek miał wypadek- zgniotło się pod nim składane krzesełko, jak plastikowy kubek, a kiedy usiłował się ratować i chwycić górną krawędź, klapa przytrzasnęła Mu rękę, jednocześnie noga krzesełka weszła między palce i ... (oszczędzę szczegółów).
Na szczęście Go nie boli (tak mi mówi), ale jako pomoc fiz. byłby niepełnosprawny.
Tymczasem znalazłam obraz, który trochę wyparłam z pamięci, jako nietypowy dla mnie, a teraz, w świetle dziennym, wydał mi się interesujący i efektowny.
"Jaka róża taki Cierń"- wymiary 100 na 70cm.
Dodam jeszcze, że użyłam w nim złotej i srebrnej farby (nie wiem, czy widać), i pachniałam klasycznym Poison'em Diora.
Dziś listonosz przyniósł przesyłkę dla Wojtka- liczyłam na to, ze ukoi Jego ból.
Zegarek, który wybierałam, elektroniczny, z negatywową tarczą (jasne cyferki czarne tło), okazał się niewypałem. W. mówi, że rozpoznaje, która godzina tylko do 16stej, a potem nie widzi szczegółów, tylko ciemne kółko.
Jednak, jako esteta, sprzeciwił się wymianie na typowy wzór. Najwyżej będzie pytał "Która godzina?".
Patrzę na dwa duże obrazy, które po dokończeniu mogłyby wisieć na wystawie, i chyba przerobię kota na drzewo, a pejzaż na kobietę. Trzeba tylko dobrze dobrać zapach.
Ewentualnie ,może kota na pejzaż a drzewo na kobietę?
OdpowiedzUsuńCzemu nie, tylko że drzewa jeszcze nie ma!
UsuńJu, pomysł z przerobieniem kota na drzewo jest tak nieobliczalny w zamyśle, że ryczymy ze śmiechu. Jak zawsze zresztą.
OdpowiedzUsuńPani i Pan Stettke
E tam, od razu nieobliczalny. Przerabiałam już kota na dzbanek i glinianego ptaszka- kot to łatwe tworzywo.
Usuń