Być może perspektywa rychłego wyjazdu nad morze przez Łódź pomogły mi stworzyć wyobrażenie kolejnego Żywiołu- Wody.
Chciałam, żeby postać na każdym z obrazków miała inną dynamikę i chyba- jak dotąd- się udaje, co jest łatwiejsze, gdyż wszystkie Żywioły poznałam osobiście.
Chyba bardzo częste i intensywne przebywanie w świecie wyobraźni każe mi wynajdywać konkrety, zeby jednak- od czasu do czasu- na czymś się oprzeć.
Tak więc oto kolejna Długowłosa:
Oczywiście brudne łapki znikną.
Mam też pomysł na buty- jeszcze nie do końca postanowiony. Może będzie je trzymać w ręku?
Zrezygnowałam z początkowego wyobrażenia, żeby postać śpiąc unosiła się na wodzie.
Przyjaciółka zaprotestowała "Kochana, nie możesz tego namalować. Ona się utopi- to znaczy Ty ją utopisz".
Pomyślałam sobie, że niezależnie od wiary w fatum lepiej nie ryzykować. Poza tym już czułam, jak będę mieć potrzebę się tłumaczyć, że to nie jest wypłynięta topielica.
A przecież obraz powinien mówić sam za siebie (powiedziała gaduła).
Tymczasem w mieszkaniu szaleje żywioł zniszczenia. Wojtek wierci dziurę na wylot w ścianie budynku. Po to, żeby w nią wsadzić rurę klimatyzatora. Praca jest trudna, jednorazowo nie dało się z nią uporać.
Przyznam, że miałam wiele obaw- wydawało mi się np, że taki otwór we frontowej ścianie może spowodować, że kamienica runie, jak domek z kart. I że będzie w zimie wiało w tyłek (bo przy tej ścianie mamy łóżko). Ale W. przekonał mnie, że to tylko głupoty.
Dużo jednak mnie kosztowało samozaparcia, żeby nie zwiać, tylko być i pomagać na bieżąco w odgruzowywaniu. Przypominały mi się filmy o ucieczkach z więzienia przez tajny tunel, a nawet sceny z Powstania Warszawskiego (dom jest z 1938go roku), szczególnie wtedy, gdy bardzo ostry i ciężki pierścień wiercący zrobił Wojtkowi dziurę w nodze.
Jutro finał, jak dobrze pójdzie. To znaczy, że będę musiała zejść na dół, pod okno i pilnować, zeby nikt nie szedł, kiedy walec z cegły i tynku wypadnie na zewnątrz.
Nie bardzo czuję się na siłach...Mam za sobą podobne doświadczenie, kiedy były mąż kijem od mopa zrzucał metrowe sople o grubości męskiego ramienia z wysokości drugiego piętra. Stałam na dole i miałam ostrzegać, jakby co.
Naprawdę, wydawało mi się, że jest pusto- aż tu nagle, jakby spod ziemi wyszedł, pojawił się sąsiad.
I sopel spadł z łomotem i trzaskiem pół metra od niego.
Facet zaniemówił, a potem nieswoim głosem zwrócił się do mnie "Czy Pani wie, że mogła mnie pani zabić?", a ja, równie blada, odpowiedziałam pokornie "Tak, wiem".
Na dłuższą konwersację żadnego z nas nie było stać.
No więc zobaczymy, co będzie.
Pachnę, jak na Wodę przystało- Pearles Lalique'a. W końcu perły to wytwór wodnego stworzenia.
Woda bardzo fajna - jakby wypływała z głębiny ku górze , ale nie widzę tu butów - nie pasują . W butach nie można pływać . Chyba że Woda dostanie wytworne płetwy od Loubutina ;)
OdpowiedzUsuńAle buty w ręku! tak można pływać. Przecież i Woda ma prawo posiedzieć w eleganckim obuwiu.
OdpowiedzUsuńNo fakt , w końcu jest kobietą :)
UsuńButy mogą płynąc w łódeczkach, w końcu jedziesz do Łodzi
OdpowiedzUsuńA jeśli to Łódź podwodna?
UsuńMogą być w piankach do nurkowania? Z butlą tlenową.
OdpowiedzUsuńAlbo mogą, spadłszy z nóg, swobodnie dryfować, jako i Woda.W.
OdpowiedzUsuńTaka Woda, która na chwilę wychynęła w powietrze :)
OdpowiedzUsuńŚliczna i niejednoznaczna zarazem.
Udanego pobytu w Łodzi i nad morzem,
tri
Hmm, czy Woda nie powinna płynąć w dół? ciekawe jakby wyglądał obrazek do góry nogami..?
OdpowiedzUsuńkamena