WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 7 lipca 2012

Rezonans

Ósma rano- i byliśmy już w budynku, gdzie robią rezonans magnetyczny.
Duże wejście, czerwone tabliczki, okienko po prawej z chuderlawym gościem.
"Mogę panu dać skierowanie na rezonans?'
"Móc to pani może, tylko po co mi ono?"
"Jak to...?"
"Jestem z ochrony, rejestracja na pierwszym piętrze". Ochrona z dowcipem.

Wchodzę- a tam okienek, jak na poczcie, ale tylko jedno czynne. "Czy pani mam dać skierowanie na rezonans?"
"Tak...chociaż nie wiem...a czemu pani jest tak wcześnie?"
"Bo na ósmą mam wyznaczone badanie"
"Jeszcze nikogo nie ma...chyba...pani poczeka tutaj...może ktoś przyjdzie za pół godziny? O dziewiątej już na pewno"
Tymczasem z dołu dobiegał coraz wyraźniej słabowity falset ochroniarza wspinającego się z wysiłkiem na piętro. "Prosze panią, na rezonans jest inne wejście, schodkami w dół"



Faktycznie- schodki  zaprowadziły mnie do pomieszczenia z przynajmniej pięcioma zamkniętymi drzwiami z matową szybą, na jednych napis "Rejestracja- czynne 8-16".
 Tyle, że nie było żywego ducha.
Co robić? Krzyczeć "dzień dobry", "halo halo"?
Wtem usłyszałam jakieś prymitywne dźwięki w rodzaju przebojów Radia Eska - nacisnęłam klamkę, a tam kolejka oczekujących i kolejnych troje zamkniętych drzwi.
"Państwo na rezonans?"
"Tak, trzeba poczekać, wzywają"
Taaak, już ja wiem swoje o czekaniu, aż wezwą- korzystając z tego, że właśnie wychodził staruszek w samych gaciach i bez sztucznej szczęki, wśliznęłam się do pomieszczenia, które wyglądało jak mostek kapitański statku kosmicznego, ciemne, z niebieskimi światełkami. Tym razem grało jakieś techno.
Wyciągnęłam rękę ze skierowaniem do pani w białym kombinezonie.
"Pani Neyman? Proszę" - i wskazała mi malutkie pomieszczenie bez światła, w którym miałam z siebie wyjąć wszystkie metalowe rzeczy i plastikowe też na wszelki wypadek.
Potem położyłam się na białym półwalcu, założono mi słuchawki, głowę zamknięto w kasku, który mógłby nosić rycerz z Gwiezdnych Wojen.
I jeszcze poprosiłam o muzykę. "Pani lubi? Ja też, nie każdy lubi" ucieszyła się pani od obsługi maszyny do rezonansu.
Z dźwiękami przebojów radia RMF wsunełam się do kapsuły- tylko opalania brakowało.
Nieźle mnie wytrzęsło, jakby ktoś chciał mi usunąć olej, piątą klepkę i resztki myśli, dla niepoznaki śpiewając "na na na you and me, baby, I love you, na na na".
Niestety, po wyjściu z maszyny nie byłam już tą samą osobą- widziałam podwójnie.
Na szczęście z bliskiej odległości- normalnie, co od razu sprawdziłam, z biciem serca- bo przestraszyłam się, że nie będę mogła rysować
Ale mogę- wyniki we wtorek.

Towarzyszy mi dziś Elie Saab. W. nic nie mówi. Chyba mam jeszcze specjalne względy, sądząc z kwiatków i kokosanek.



11 komentarzy:

  1. Jak Ty lekko i z dowcipem piszesz, mógłbym czytać godzinami :) Gryx.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak to się miło czyta! Dziękuję bardzo - zawsze staram się złapać dystans do tego, co napisane, patrzeć z boku, krytycznie, jakbym czytała kogo innego. Ale z pewnością jest wiele sposobów, których nie znam.
    Wiele razy poprawiam, głównie błędy i powtórzenia, bo czasem tak się staram nie przesadzić z dowcipem, nie dać się ponieść za bardzo, że zapominam o przyziemnych kwestiach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprzedni wpis mi zżarło. Brakowało Twoich wpisów, dobrze że już wszystko ponaprawiane.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A przynajmniej jest na dobrej drodze- dziś znalazły się butki Gucia. Były w domu. Czekam spokojnie na kolejne rozwiązania, najbardziej chyba na padaczkowy samochód.

    OdpowiedzUsuń
  5. Justysiu, zadanie z trzema niewiadomymi:
    Jeśli Gucio był w za dużych butkach tego chłopczyka, to w jakich butkach był
    ów chłopczyk?W.

    OdpowiedzUsuń
  6. Teoretycznie w za małych- ale praktycznie z żadnych, bo nasze sandałki zostały w domu. Ale...dlaczego z trzema niewiadomymi? Są chyba dwie?
    A może zwyczajowo osoby o ścisłych umysłach mówią na każde zadanie z niewiadomą "zadanie z trzema niewiadomymi"? Taki matematyczny, nonszalancki żart?
    Czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz absolutną rację!
    To zupełnie, jak w tym kawale z trzema niewiadomymi.
    -Co to jest? Zielony, wisi na drzewie i śpiewa?
    -Hę?
    -Śledź.
    -A dlaczego zielony?
    -Bo go pomalowali.
    -A dlaczego wisi na drzewie?
    -Bo go powiesili.
    -A dlaczego śpiewa?
    -Żeby było trudniej zgadnąć?

    Buziaki, W.

    OdpowiedzUsuń
  8. No, dobra, sama chciałaś... :-))))
    Tak naprawdę, tych niewiadomych jest znacznie więcej:
    1.W czyich butkach był Gucio?
    2.Gdzie były butki Gucia?
    3.Dlaczego butki były za duże?
    4.W jakich butkach był ów chłopczyk?
    5.Jak doszło do zamiany?
    6.Czy butki wróciły do właściciela?
    7.I kto w istocie rzeczy był ich właścicielem?
    Czuję się, jakbym prowadziła dochodzenie w sprawie...
    Buziaki, W.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale przecież zielone śledzie istnieją i wcale nie muszą być malowane ;)
    tri

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciuki za dobre wyniki :) kamena

    OdpowiedzUsuń