WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Mobilizacja przedwystawowa

Szanowni Państwo - lwia część roboty już wykonana.
Jutro od rana - mobilizacja. Wernisaż odbędzie się w dolnej sali - obrazy już obok leżą w magazynie, sztalugi naszykowane...
Oświetlenie mam doskonałe, miejsce też. Czy się denerwuję?
Można powiedzieć, że falami - owszem, napięcie jest, ale kiedy widzę coś takiego...


...to mi mija.
I tak sobie myślę, że nie bez powodu akurat na drodze staneło mi Muzeum Perfum - zamieszczę oddzielnie wpis, dziś pokazując tylko coś na zachętę


i to


oraz


Perfumom poświęcę tutaj osobny wpis - teraz czas przedwystawowy, tym bardziej, że zrobiłam... 115 zdjęć!
(myślałam, że 50).
Teraz jeszcze rozplanowanie obrazów - w myślach.
Barcelona już we mnie zostanie. Póki mam pamięć (nie żebym planowała stracić)


Czuję się tu coraz lepiej - niepokojąco coraz lepiej.

Oby nerwy mnie jutro nie zjadły... maseczka na twarz, pilnowanie, czy zaproszenia wysłane, wizualizacja...
Wiecie, o co poproszę.
Żebym jutro o tej porze napisała radosny post.

18 komentarzy:

  1. Na pewno napiszesz radosny post, innej opcji nie ma! :magia&kciuki:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem "i tu się mylisz" - przez ułamek sekundy poczułem uderzenie gorąca gdzieś w okolicy żołądka... ufff! ;)

      Usuń
  2. czekam na zdjęcia z muzeum perfum :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę, jakoś umknęło mojej uwadze, że to już najwyższa pora na Twoją barcelońską wystawę a tu tyle fotografii i emocji w ostatnich wpisach. :) Przeglądam je z przyjemnością i trzymam kciuki za powodzenie operacji! ;)

    Jeszcze o ilości fotografii: dawno temu doszłam do wniosku, że aparaty cyfrowe to zło w czystej postaci (szczególnie odkąd można dokupić do nich karty pamięci). Kiedyś na dwutygodniowy wypad brało się trzy lub cztery klisze 36-cio klatkowe i pięć razy zastanawiało nad każdym ujęciem, żeby starczyło ich do końca wakacji a dziś? Wraca się z kilkoma tysiącami fotek wszystkiego nie licząc filmików i tego, co natrzaskaliśmy telefonem. ;P W czasach aparatów analogowych nikomu nie przyszłoby do głowy fotografowanie własnego śniadania tylko dlatego, że jest mniej lub bardziej egzotyczne; prędzej byłoby to coś w stylu: "X je śniadanie", "Y z poranną kawą" itd. ale (niemal) nigdy sam talerz z wałówą.
    Czyli zmienia się nam podejście do fotografii w ogóle, co chciałam pokazać na niniejszym przykładzie. ;))

    Ciekawe, z iloma fotografiami Ty wrócisz do Warszawy?

    W każdym razie: powodzenia! Trzymam kciuki za dziś i następne dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie samo zdanie odnoście fotografii cyfrowej - kiedyś na szkolną wycieczkę/biwak musiała wystarczyć klisza 36, a teraz setki zdjęć bez ładu i składu "bo mogę" ;) Ja się w tym gubię i z prawdziwą przyjemnością wracam do staromodnych albumów ze zdjęciami ;)

      Usuń
    2. No cóż, ja jestem wybredna, a dawne czasy zawsze odbierałam jako ograniczające - choć nie przeczuwałam nawet istnienia fotografii cyfrowej.
      Barcelona, jak Barcelona - można się ograniczyć, no ależ nie w Muzeum Perfum!
      Właściwie drugie tyle czasu, co przy robieniu zdjęć, spędzam przy ich likwidowaniu.
      Natomiast albumy ze zdjęciami lubię - cieszę się, że mi przypomniałeś. Mam w planie zrobić.

      Usuń
    3. Dawne czasy na pewno były ograniczające - ale czy brak tych ograniczeń zawsze i bez wyjątku jest zły? Choć na pewno coś otrzymujemy za coś, więcej wolności w (niemal) każdej kwestii, byle zgodnej z prawem.
      Też uwielbiam fotografować i z aparatem cyfrowym w dłoni puszczają mi hamulce. ;) Muszę więc cały czas się pilnować, aby podczas podróży na świat patrzeć także w inny sposób, niż przez obiektyw aparatu. ;P A to bywa trudne. Dlatego uważam, że cyfrówki to zło. :D

      Muzeum Perfum... Muszę wreszcie ruszyć swoje cztery litery w stronę Barcelony, najlepiej przez Grasse. ;) [Byłam tam całe wieki temu, jako dziecko i, aż wstyd przyznać, trochę się nudziłam]. Tak czy inaczej: będę grzecznie czekać na Twoją relację z tego barcelońskiego siedliska olfaktorycznej rozpusty. ;)

      Albumy ze zdjęciami są cudowne... ale dopiero po X latach. ;)

      Usuń
  4. Trzymam kciuki z całych sił!!! Och, ta Barcelona... Jeszcze trzy tygodnie!
    Tru

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia :) podczas otwarcia wystawy :) i na resztę dni wakacji

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie trwa otwarcie, a ja trzymam kciuki za cały sił i baaaardzo żałuje ze nie mogę tam być ;) Na pewno jest świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś - twoja Panienka na centralnej ścianie - dziękuję!

      Usuń
    2. Widziałam zdjęcie i pękam z dumy że mój portret jest na takiej wystawie !

      Usuń
  7. Nie mogę się doczekać relacji . Agnieszka

    OdpowiedzUsuń