Tak, proszę Państwa, niestety... mam stracha. Nigdy nie leciałam, więc na dobrą sprawę nie wiem do końca, jak będę się czuć, wsiadając do samolotu - ale tak hipotetycznie biorę pod uwagę, że ogarnie mnie lęk.
Ekstremalnie negatywne myśli dopadają przed snem - rozumiecie, już się wtulam w objęcia Morfeusza - aż tu nagle, jak strzał - oczyma wyobraźni, widzę Gucia, który żegna się ze mną na lotnisku, i to jest nasz ostatni kontakt, brrrr!
Jak zwykle w sytuacjach, kiedy czuję się bezsilna, pytam o radę innych - bardziej doświadczonych.
I tu dostałam szereg ciekawych spostrzeżeń :
- X też się bał, ale po pierwszym locie mu minęło
- poczytaj statystyki (to padało najczęściej)
- słyszałaś o tej ostatniej katastrofie? Więc teraz masz małe prawdopodobieństwo, że tobie się to przydarzy
- nie dziwię się - ostatnio była ta katastrofa, mogła się zacząć czarna seria
- jak masz zginąć, to i tak zginiesz. Cała drużyna piłkarska nie wsiadła do samolotu, który się zwalił, ludzie zatrzaskują się w kiblu albo spóźniają na lot - najpierw płaczą z rozpaczy, że się spóźnili, a potem ze szczęścia, że nie było ich na pokładzie. Jeśli masz się zabić, to wyjdziesz na ulicę, albo i nie wyjdziesz - i i tak będzie po tobie
- NIE MOŻESZ się bać i odbierać sobie jednej z największej przyjemności w życiu! To wspaniałe, kiedy unosisz się, jak ptak, i wszystko za sobą zostawiasz. Nie psuj sobie tego!
- ja się o ciebie nie boję - to i ty się nie bój
- samolot, którym polecisz, ma ze 30 lat, więc jest super sprawdzony, do nowego cię nie wezmą
A ja... biorę pod uwagę, że może mój strach spotęgowany jest przemęczeniem, więc kiedy wypocznę, wybiję go sobie z głowy.
Albo...?
...... albo zaprzestań wychodzić z domu. To też grozi (...) , ale juz nie wpływa na wyobraźnie bo spowszedniało
OdpowiedzUsuńStatystycznie rzecz biorąc , z wypadków komunikacyjnych lotnicze są najrzadsze , a krzywdę można sobie zrobić i we własnym domu - np. skręcić nogę spadając z krzesła we własnym pokoju , co mi się kiedyś udało uskutecznić . Uszy do góry ! :*
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś za radami statystycznymi... ale to nie działa...
UsuńTym niemniej dziękuję, dochodzi jeszcze nieuchronność - jakby coś było nie tak z samolotem, to mogiła. Zerojedynkowo.
UsuńAle tu działa statystyka. Tak niezmiernie rzadko się dzieje, co świetnie opisała Aleksandra Szmigielska - obserwowanie tego bezkolizyjnego cyklu, który jest standardem.
UsuńJa nie wsiadam do autokarów. Dla mnie ten środek transportu (ludzie w kupie bez zabezpieczeń) to kompletne nieporozumienie. A i autem unikam podróży jak mogę.
Kocham pociągi. A samolot jawi mi się jako rozwiązanie idealne.
Dla własnego komfortu zastosuj w tym dniu coś co Cię relaksuje mentalnie, zapach, napój, muzykę w słuchawkach,książkę.
E tam, będzie dobrze! Ja to wiem!
OdpowiedzUsuńDziękuję za sympatyczne wczorajsze spotkanie :)
Tymczasem przeczytaj PW ode mnie na F.
Pozdrawiam,
Iza
Izo - dziękuję, ale nie wiem, czy dobrze wróży, ze nie mam żadnej nowej wiadomości...
UsuńMa status delevered. Ale chyba jej nie przeczytałaś, bo zdążyłaś się wylogować :)
UsuńNadrobione!
UsuńJustyno jest dobrze a nawet bardzo-:)))
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że to piszesz - uspokaja tak jakoś. Dziękuję!
UsuńMnie najbardziej uspokaja obserwowanie na lotnisku innych startujących i lądujących bez problemu samolotów :)
OdpowiedzUsuńO! Doskonała rada! To mi świetnie działa na wyobraźnię - bo ja się jeszcze z jednego powodu nie chcę bać. Dzieci mają radar - więc niewątpliwie Gucio przejmie mój strach.
UsuńJakie to urocze, że mój X się tu znalazł. :)
OdpowiedzUsuń