Mili Państwo,
no więc... raczej nie zdążę namalować Dune - zbyt duże mam oczekiwania odnośnie tego obrazu, a od pośpiechu on by tylko ucierpiał. No chyba, że doba się rozciągnie czasowo...
Ale wióry lecą - i to, co mogę pokazać, to fragmenty Truth or Dare Madonny i na zachętę kawałeczek Aromatics Elixiru.
Truth or Dare - zapach współczesny, ale z głębokim ukłonem w stronę klasyki. Tzw. perfumy gwiazd nie cieszą się specjalną renomą, i niestety statystycznie się to potwierdza, aczkolwiek bywają wyjątki.
ToD niewątpliwie do nich należy. Pierwsze skrzypce w tym zapachu gra moja ukochana tuberoza. Nie wszyscy ją lubią - albo może powinnam napisać, że spora większość nie trawi wręcz jej obecności, gdyż w zapachach niemal gwarantuje, że będą to wonie ciężkie, żeby nie napisać dusiciele, mordujące wcale nie "softly" białymi kwiatami z animalnym akcentem.
Powiem tylko, że pani z działu perfum w Supher Pharmie zdradziła mi pewien sekret pracowniczy. Jeśli w sklepie robi się tłok, co jak wiadomo, dla obsługi jest uciążliwe - wystarczał dyskretny "psik" z testera Truth or Dare - i tłumek natychmiast się przerzedzał.
No mnie by przyciągnęło.
Wiedzą Państwo, że na obrazie miał być but. Szpilka - monstrum.
I jest.
A w bucie - nóżka w ażurowej pończoszce.
Tymczasem... czarnym koniem wystawy stanie się chyba Aromatics Elixir - o samych perfumach napiszę na premierze, być może zdążę na jutro... Teraz fragment z kawałkiem stworzenia, bez którego od pewnego czasu nie obywa się żadna moja wystawa.
To co, że nie dosypiam - wysyłka pojutrze, więc nadrobię jeszcze przed wylotem - będę mieć 9 dni.
Może wtedy zamiast cieni pod oczami zostaną tylko te nałożone na powieki.
Plan jest taki - jutro premiera Aromatics Elixiru Clinique, pojutrze - Truth or Dare, które to już będą w drodze do Barcelony.
Czarnym koniem pozostanie DIUNE-:)))
OdpowiedzUsuńJustyno proszę Cię.....
OdpowiedzUsuńAle o co? Jestem kiepska w domyślaniu się - szczególnie teraz.
Usuń..... o Diune
OdpowiedzUsuń