Nowy Duftart czas zacząć!
Tym razem zapach - perfumy, do których mam wielki sentyment.
Eau des Merveilles Hermesa - chyba pierwsza woda ("Woda Cudów"), o której pomyślałam - "to mógłby być mój zapach".
Można, oczywiście, wymieniać składniki - że pomarańcza, że pieprz, ambra... - ale mnie najistotniejsze wydaje się, że ta mieszanka dała w efekcie zapach niepowtarzalny - słonawo - słodki, przyprawowy. Nostalgiczny - ale nie smutny. Z nastrojem. Miękki, zapadający w pamięć, bardzo charakterystyczny.
Co zobaczyłam (w wizji obrazkowej)?
Pejzaż...jaki pejzaż? Nastrojowy, wielowymiarowy - to przede wszystkim.
O reszcie będą się Państwo jak zwykle dowiadywać stopniowo.
Na razie mam tło - jedno z wielu, że tak powiem, den w tej przedziwnej skrzyni z cudami.
Cieszę się bardzo - dzięki temu, że skoncentruję się na pracy, przeżyję jakoś wyjazd Wojtka.
Mam też pewne plany na czas, kiedy Go nie będzie - również w ramach myślenia o czym innym. Chcę zrobić próbę z kolorowym pasmem włosów. BARDZO kolorowym.
Powiedziałam o tym W.
"Nie, nie, proszę cię, poczekaj, aż wyjadę...! Niebieskie??? To ja zapuszczę sobie paznokieć w małym palcu, taki do wkręcania śrubek."
O zapachowych planach za to nie wspomniałam.
Po co Go denerwować przy pakowaniu.
Trzymasz męża i czytelników w napięciu! A co do Wojtka to może lepiej odpuści sobie ten mały paznokieć bo taki się hoduję do dzielenia kresek :>
OdpowiedzUsuńMyślę, że to tylko jedno z zastosowań!
UsuńNie mogę od razu wszystkiego pokazać, jak jakiś ekshibicjonista
ale W teksty sadzi :D:D:D
OdpowiedzUsuńJak zwykle zresztą
UsuńOoo , Woda cudów ! Wspaniale :)))
OdpowiedzUsuń