WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

niedziela, 9 lutego 2014

Ponadpremiera Panienki M.

Nie znoszę, kiedy na ścianach w moim mieszkaniu wiszą obrazy mego autorstwa.
Oglądanie ich przez dłuższy czas w 90ciu procentach powoduje chęć jeśli nie przemalowania, to chociaż poprawek.

Niestety (?), nie nawiązałam kontaktu ze Zleceniodawczynią po piątku, kiedy przedstawiłam Jej wstępną wersję M., wobec czego nie miałam wyraźnego impulsu, żeby obrazek odwrócić do ściany, gdzie grzecznie czekałby na odbiór...
No i łaziłam wokół niego i gapiłam się, i nagle pomyślałam, że to po prostu NIEMOŻLIWE, żebym zostawiła aż tyle fioletu.

Zaczełam próby na skraweczku - pomarańcz wprowadzić - dno.
Turkus - tragedia.
Etap kupy, ktory przyprawił mnie o lekki zawał, pominę.

Ale zieleń, nie całościowo, tylko lekko przycieniowana, wyglądała obiecująco.

Wklejam teraz wersję premierową nr 2 (zastrzegam prawo do zmian, oczywiście, jeśli Klientka nie zaprotestuje).
Ciężko zrobić zdjęcia oddające sprawiedliwy udział każdemu z kolorów, dlatego muszę niestety zrobić coś, czego nie znoszę - napisać, co Państwo zobaczą (albo nie).


WIĘC - tego żółtego na horyzoncie nie ma. Sztuczne światło wydobyło żółć z ciepłego, łososiowego różu, który jest najniewdzięczniejszym kolorem do fotografowania. I to w zasadzie najważniejsze - wymażcie tę żółtą plamę.

Chodziło mi również o to, żeby Panienkę M. pozbawić aż tak "kosmicznego" charakteru - dlatego zieleń pozwoliła na przybliżenie panienkowej rzeczywistości do prawdziwej.


Czerwonych szczegółów na obrazku znajduje się więcej, niż tylko pantofelki i kwiat w opasce - ale te jako jedyne postanowiłam wzmocnić, dając im lekki blik (proszę wymazać żółtą plamę - wyobraźcie sobie, że jej nie ma).


No.

Jestem wyczerpana.

Wyobraźcie sobie obrazek jak porucznika Colombo - już wydaje się, że wyszedł i za chwilę dzrzwi się za nim zatrzasną, aż tu nagle porucznik wykonuje lekki półobrót z podniesionym palcem - "...i jeszcze jedno"
Dziś już nic nie ruszę u M.

14 komentarzy:

  1. Tak! Brakowało mi zieleni, teraz jest idealnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo - ta hegemonia fioletu była męcząca, a zróźnicowanie między ziemią a niebem się przydało.

      Usuń
  2. Zgadzam się z przedmówcą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu Rejcz.
    A ja wręcz przeciwnie tym razem, chlip chlip. Mi brakuje tamtego kosmosu, negatywu. Nocnych kolorów. No ale nie marudzę, bo to nie ja jestem zleceniodawcą. To nie koncert zyczeń. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię i chyba wiem, cze go Ci brakuje - nie to, że w tym obrazie, tylko żal, że tamto znikło. Mnie również podobał się "kosmiczny" etap i uważam, że czy to w Duftarcie czy w ew. Zwierzętach, do których mogę przecież wracać, da się wykorzystać

      Usuń
    2. Tu Rejcz.
      Coś w tym jest, chodzi mi o to, ze to już jest po prostu CAŁKIEM inny obraz. Gorszy czy lepszy to nic nie znaczy, nie o to tu chodzi, dla każdego inaczej. Po prostu to już nie ten sam obraz. To jak dwa inne światy. Ten obraz jest już o czym innym, w nim jest zawarta inna historia, pewnie bardziej adekwatna do wizji szczęsliwej osoby zleceniodawcy. :) W moich oczach to jest piękny, ale wciąż pejzażyk, charakterystyczny, nie tak wyjątkowy. (Przypomina mi Łąkę w klimacie, powatrzam się) Podcza gdy tamten to był czad. Taka Łąka Noir. Taka różnica.

      Usuń
  4. Przyznaję, że myślałem jak to będzie z następnym zleceniem po szale euforii nad osobą i portretem Pani Stettke. Coś w powietrzu jednak wisi.
    A praca jest świetna. Oddaje atmosferę miejsca i sytuacji. Postać portretowanej wydaje się sympatyczna, zadowolona z miejsca pobytu. Chłód tonacji złagodzony barwami cieplejszymi. Obraz charakterystyczny, bardzo udany. Pozdrawiam Zleceniodawczynię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolandzie, ja również zawsze po skończeniu jednej pracy - szczególnie, jeśli uważam ją za świetną albo tym bardziej przełomową, zastanawiam się - jaka będzie następna? Na razie mogę zaobserwować jedynie prawidłowość, która mnie bardzo cieszy - mianowicie mam coraz więcej śmiałości w malowaniu.

      Usuń
  5. Dużo lepiej , obraz nabrał życia i głębi :) i już wiem o co mi chodzi - po prostu okropnie nie lubię takiego odcienia błękitu :P .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam - właśnie dokładnie taki.

      Usuń
    2. Jaki odcień błękitu? Gdzie? Konkrety proszę, palcem pokazać ;)

      Usuń
    3. Dokładnie taki, jak na sercu panienkowym (przedostatnie zdjęcie)

      Usuń
    4. A to nie jest kobalt? Albo insza ultramaryna?

      Usuń
  6. kierowniczko, komentarz mi zjadło
    dag

    OdpowiedzUsuń