Szanowni Państwo.
Już wklejałam poprzednio - przymiarkę do pejzażu, ale temat panienkowy zdominował go całkowicie.
Tymczasem od pierwszych uderzeń pędzla (bo to raczej tego rodzaju ruch, a nie pociągnięcia) wiedziałam, że zanosi się na obraz z gatunku "Takiego to bym mogła mieć".
Czyli z nastrojem - i to miłym nastrojem.
I przestrzenią.
Zlecenie zobowiązuje - tym razem Wiosna ma być ślubnym prezentem - czyli coś optymistycznego, odpowiedniego na dalszą drogę życia.
A ponieważ temat najbliższej pory roku staje się coraz aktualniejszy (przedwczoraj przyleciał pierwszy bocian) - nie czuję podczas pracy żadnego przykrego rozdźwięku między rzeczywistością malarską a prawdziwą.
Na razie jest tak :
Drzewa jeszcze dwuwymiarowe, zyskają po oświetleniu z lewej strony. I wypełnieniu.
Wymiar szczęśliwie nienajmniejszy (55 na 40cm), dzięki czemu mogę poszaleć z grubszym kalibrem pędzli.
Dodam, kończąc, że mój "projekt" o którym nie chcę nic pisać poza tym, że może mieć istotne znaczenie dla tzw. drogi twórczej, nabiera rumieńców.
Ja tam chcę !!!!
OdpowiedzUsuńJa też - właśnie takie obrazy lubię mieć u siebie, to ich dla mnie najważniejsza cecha - chcieć się tam znaleźć.
UsuńPodoba mi się już teraz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń