Nie było łatwo wybrać, do którego zapachu mam namalować przedostatni obraz.
Najchętniej wyprodukowałabym ich jeszcze co najmniej pięć, ale czasu jest mało.
Postanowiłam dać szansę wiośnie i zilustrować Wood & Absinth Marka Buxtona.
Perfumy zostały skomponowane przez jednego z moich ulubionych "nosów". Mark Buxton, zanim zaczął wymyślać zapachy firmowane swoim nazwiskiem, pracował m.in. dla Comme des Garcons.
Jego nowoczesny i wg mnie odkrywczy sposób myślenia spowodował, że w Mon Credo niemal rzuciłam się do testowania Buxtonów.
Jednak w pamięci utkwił mi, jak dotąd, tylko jeden - właśnie Wood & Absinthe.
Wbrew nazwie nie czuję w nim za bardzo tych składników, za to uwiódł mnie wetiwer.
Jest to korzeń tataraku, niezwykle często używany w męskich perfumach (nie tylko). Dodaje kompozycjom swoistej goryczy, od zupełnie suchej, prawie trącącej spalenizną, do wytrawnej, aromatycznej, soczystej niemal zieleni.
W Wood & Absinth wetiwer Buxton podał w nowoczesny sposób. Podkreślony cytrusami, przez co zapach jest bardzo "czysty" i odświeżający, a jako przyprawy użył anyżku. Wydawałoby się, że Wood & Absinth będzie pachniał znajomo i roślinnie - a jednak całość jest - dla mnie przynajmniej - niemal abstrakcyjna, ostra i metaliczna, baaardzo aromatyczna, z odrobiną słodyczy, która powoduje, że perfumy może nie tyle się ocieplają, co nie odstają od skóry.
Zdecydowanie zaliczyłabym je do uniseksów - ale ja nie boję się męskich zapachów.
Od razu, podczas testowania, zobaczyłam obraz - kobieta, siedząca na brzegu basenu. Raczej krótkie włosy, typ sportowy.
Tak sobie myślę, że chyba jednak powinnam zmienić jej kostium, a konkretnie wycięcie na plecach i chyba - co oznacza dla mnie więcej roboty - pokazać profil.
Reszta oszczędna, niemal abstrakcyjna, wymyśliłam istotne detale, ale teraz o nich nie powiem.
I w ogóle co będę gadać - zobaczycie, Drodzy Czytelnicy, już wkrótce.
Czas goni.
A już myślałam że będzie woda i tatarak...
OdpowiedzUsuńPewnie pięknie pachnie latem ...
Saga
Po Łabędziu, którego mam zamiar radykalnie przemalować, wystrzegam się wody i roślinności nadwodnej. On pachnie...energią, czystością, trochę metalicznie. Żadnego marzycielstwa, gorąca - to schładzacz na lato.
UsuńNo nie , Łabędzia chcesz zdemalować ???? nie rób tego , pliiiiiiz :(
UsuńAno chcę. To postanowione. Tylko brak czasu może mnie zatrzymać.
UsuńZapachu nie znam choć do testów kusi sama nazwa. Od dłuższego czasu szukam udanej piołunówki w perfumach. Udanej czyli dla mnie koniecznie ziołowej, esencjonalnej i bardzo gorzkiej. Przez jakiś czas myślałam, że absynt L'Artisan jest tym czego pragnę- ale to jednak jeszcze nie mój piołunowy absolut.
OdpowiedzUsuńKobieta na skraju basenu i soczysty wetiwer oznaczają że Wood & Absinth nie spełnia moich marzeń co wcale nie znaczy, że pachnidło mi się koniecznie nie podoba.
Tylko tego anyżu się boję.
No więc to nie będzie twój absolut. Piołunówki tam nie wyczuwam, nawet nie ma alkoholowego szmerku. Anyż na mnie chowa się - w powiązaniu z wetiwerem robi się z niego coś nowego (nawet nie czuję, jak mi się rymuje). Zapach jest - co dla mnie najważniejsze - zupełnie nie w typie wody kolońskiej, którą lubię, ale nie na sobie.
OdpowiedzUsuńIdealny dla osób nie lubiących letnich, infantylnych zapachów - bo jest ostry, stylowy, w doskonałym gatunku. I cudownie aromatyczny.
Ale chyba to nie kryty basen , bo tam to przede wszystkim chlor ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa koncepcja , chociaż zapachu nie znam i tak jak Ryby poszukuję - może nie tyle piołunówki , ale czystego piołunu , roztartego w palcach , ach...
Nie, nie, basen otwarty. Piołunu jest troszkę w Safari - przynajmniej mój mąż go tam wyczuł.
UsuńJeżeli tam jest , to zdecydowanie w homeopatycznych ilościach , bo go wcale nie czuje .
Usuń