Szanowni Czytelnicy!
Nie przypuszczałam, że organizacyjna strona wystawy tak mnie pochłonie.
Przede wszystkim, musiałam poważnie podejść do swojej osoby i wysmażyć notkę biograficzną.
Wyjaśnić, dlaczego namalowałam tak, a nie inaczej - w odniesieniu do każdego obrazu. Zaczęłam od usprawiedliwienia obecności antylopy w Antylopie i muszę powiedzieć, że nie było to łatwe.
ALE kiedy pomyślę, że moją twórczość mogliby rozbierać na drobne jacyś krytycy, używając durnowatego, niby specjalistycznego, intelektualno - artystycznego "języka" - bełkotu w zdaniach wielokrotnie podrzędnie złożonych (jak to), wolę się pomęczyć i powyjaśniać sama.
Moim zadaniem jest również zorganizować sprawy drukarskie (właścicielem poligraficznego przedsiębiorstwa jest moja pierwsza miłość - dawno już zardzewiała, ale pozostała sympatia i sentyment).
I to, co spędza mi sen z powiek - załatwienie sztalug, gdyż obrazy mają być ustawione na nich.
Wyobraźcie sobie, że wypożyczenie 10ciu sztuk na miesiąc kosztuje 3.600zł!
Można by je kupić - za 540zł - ale potem trzeba by sprzedać, bo po co perfumerii sztalugi (jak ser u fryzjera albo mleko w aptece).
No i wreszcie - jak JA będę wyglądać w tym ważnym momencie?
Być może dojdzie do przemówienia, choć mam nadzieję, że sprowadzę je do odpowiadania na pytania publiczności. Jeśli ktoś z Was będzie na wernisażu (o, jakbym chciała!) to proszę, wykażcie taką inicjatywę.
Pytań się nie boję - żadnych. Potrafię mądrze odpowiedzieć na najgłupsze.
Martwię się, że nadejdzie chwila, kiedy mam coś sama z siebie powiedzieć, zapadnie cisza, a ja będę stała jak byk do dojenia.
Wracając do wyglądu - sprawa nie jest prosta.
Oczywiście, mam dyżurną małą czarną, ale kiedy sobie siebie w niej wyobraziłam, poczułam bolesne ukłucie.
Przecież jestem artystką, czy tego wieczoru znowu mam wyglądać jak wszyscy?
Mam w planie spotkać się ze stylistką, z projektantami - może mi się oczy otworzą i zacznę choć troszeczkę ubierać się JAKOŚ.
Nowocześnie.
Nowocześnie??? Co to znaczy?
A! Nie przemalowałam jeszcze Łabędzia - wiadomość z ostatniej chwili - będzie on obrazem przeznaczonym na aukcję charytatywną dla osób chorych na mukowiscydozę.
W Polsce średnio dożywają 18-20stu lat, na zachodzie - 50ciu.
Więc dobrze, by dzieło emanowało pogodnym nastrojem i optymizmem.
Zachód słońca niewskazany, niestety.
Ale muchę zamierzam zachować.
Bez przesady z tą ostrożnością.
Życzcie mi dużo szczęścia w załatwianiu rzeczy różnych.
Postaram się jak najszybciej zdać relację - z malowania również.
Marzę o tym, żeby spokojnie siąść do pracy nad obrazem.
Justyna, a czy obrazów nie można podwiesić na linkach? kicha z tymi sztalugami straszna :(
OdpowiedzUsuńtymena
Linki odpadają - sufit jest bardzo wysoko, obrazy mają wisieć przy półkach z perfumami - czyli musi być to super stabilna konstrukcja. Poza tym zawieszenie eksponuje tylną stronę obrazu - a to jest biała dykta.
OdpowiedzUsuńNo nic, dziś uderzam na ASP. Zobaczymy.
Ju, a ta koronkowa sukienka od W? W.
OdpowiedzUsuńO! Dziękuję za podpowiedź - ale myślę, że raczej pójdę w spodnie/kombinezon, coś takiego niepowszechnie używanego przy takich okazjach.
UsuńTrzymam kciuki i podziwiam - jesteś kobieta-rakieta , w takim tempie tyle spraw załatwić tylko na paliwie atomowym można ;)
OdpowiedzUsuńNo ba! Jasne, że mam paliwo - spirytus, wdychany. Tak, bez towarzyszących mi perfum byłoby znacznie trudniej.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i trzymam kciuki Ju :) Z niecierpliwością czekam też na relację :)
OdpowiedzUsuńOjejku, żeby tylko wszystko było ok, to będzie bogata relacja...
UsuńTrzymam mocno kciuki i czekam na relację :) bardzo żałuję że nie mogę się pojawić osobiście :( Ewusia_m
OdpowiedzUsuńBądź dobrym duchem ze mną, żeby mi się głos ani kolana nie trzęsły...Dziękuję, Ewusiu
UsuńObama's stand on the problems of life and how it is getting shushed up are not in line with standard Catholic beliefs.
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my homepage: Flex belt