Zamiast się pakować (dziś wyjeżdżamy nad morze)- od rana siedzę nad pejzażem dla Marii- okazało się, że potrzeba paru szczegółów, żebym obrazek uznała za skończony.
Parowóz był już nawet pod prysznicem- chciałam przyciemnić nieco niebo u góry, ale okazało się, że takie, jak jest, czyli gładkie, stalowoniebieskie, wygląda najlepiej.
Za to sam pociąg teraz jest lepszy- zamiast jednego koloru, jak wczoraj, teraz do jego namalowania użyłam czterech odcieni. Dzięki temu nie wygląda jak wycięty i naklejony, tylko delikatnie wtapia się w tło.
A z bliska wygląda jak mini płaskorzeźba. Nic dziwnego- lokomotywa ma wymiary 1 cm na 4 mm.
Poza tym stracił sztywną oczywistość- oczywiście na plus.
Mimo, że malując, miałam w pamięci łódzkie pejzaże- a szczególnie wielką ścianę kamienic, którym wyburzono frontalnych "sąsiadów", patrząc na swój nowy obrazek (który wygląda, jakby powstał w latach 50tych XX w) nie mogę pozbyć się skojarzeń z pejzażem włoskim. Może przez kolorystykę? I przez te budynki z tyłu, które można wziąć na wykute zręby skał albo fragmenty starożytnych budowli, ocierające się o akwedukt.
I jeszcze zmieniłam okienka- też dodałam im kolorów, ale nie wszystkim. Niektóre zostawiłam płaskie.
Nie powiem, kusiło mnie, żeby gdzieś dodać malutkiego Batmanika- to po obejrzeniu filmu "Mroczny rycerz powstaje".
Ale o tym - w następnym odcinku.
PS. Wojtek powiedział po przyjrzeniu się pociągowi, że wynalazłby mi lepszy, bo żadna kolejka wąskotorowa nie wjechałaby na ten most z powodu lęku wysokości.
Teraz już koniecznie muszę lecieć do pakowania- znikam na morze, biorąc całe malowanie.
Dla mnie wygląda jakby na balustradę od balkonu wjechał "Tomek i przyjaciele". Szkoda Batmanka, a może chociaż gruby zwiadowca?
OdpowiedzUsuńWcale mi nie pasuje do Bluebell, nie kojarzy się z ziemią
A pewnie, mnie też się nie kojarzy z Bluebell- ja tylko w nim go malowałam.
OdpowiedzUsuńBluebell jest- dla mnie- wybitnie kwiatowy, ale ma w sobie coś...ja wiem? skromnego? niemodnego? Ale bardzo osobistego. Tak, jak ten obrazek.
Miło byłoby, szanowny Anonimowy, umieścić podpis pod tak zdecydowaną opinią.
Co za bzdura z ta balustradą? Mi sie obraz bardzo podoba i juz wiem, gdzie będzie wisial - w sypialni na przeciwko mojego łóżka - będzie do snu mnie kolysal:))) Ten parowozik to po prostu marzenie:)
OdpowiedzUsuńmaria, czyli szczęśliwa wlaścicielka:)
Z drugiej strony- każdy ma prawo widzieć obraz inaczej.
OdpowiedzUsuńMyślę, Mario, ze pomysł trzymania go naprzeciw łóżka jest znakomity!
Właścicielka poczuła się obrażona za mało szlachetny, głęboki i et cetera, odbiór obrazu? O odbiór sztuki sprzeczają się historycy i kuratorzy,który właściwszy, ale nie ma jedynego, słusznego przepisu. Tak jak z perfumami. Jeśli Właścicielka ma łóżko ze szczebelkami, to u wezgłowia można by namalować również kolejkę. Byłoby uroczo ;-).
OdpowiedzUsuń