WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 15 czerwca 2012

Stypa

Dostałam przez noc całą stronę wiadomości od fejsbuka, oczywiście do każdej z nich należy się natychmiast ustosunkować.
Jak zwykle- w nieznanym terenie niejako automatycznie podporządkowuję się poleceniom, dlatego, kiedy F mnie spytał, chyba w profilu, o czym myślę, napisałam prosto i szczerze "dlaczego mi pasemka nie wyszły" i zdaje się, że taki mam status.


Poza tym, kiedy przeglądałam wspólnych znajomych, odezwał się sygnał jakby pękniętej struny i się wyświetliła ramka, że Majkel do mnie pisze i coś o jakimś czacie, na którym na dodatek są poza mną 3 osoby. Zapytało mnie, czy chcę skonfigurować wideorozmowę, a potem jeszcze mi napisało, że Majkel już wie, ze konfiguruję i jeszcze coś tam i spanikowałam i uciekłam tutaj.
Na dokładkę Wojtek mi powiedział, że teraz dopiero się zacznie i żebym nie wciskała osi czasu, bo mi się będzie wyświetlało, co kto myśli o jakimś bałwanie np albo o wydarzeniu i to każdy z osobna.
Ja przecież tylko chciałam rozpropagować swoje malarstwo...

Dzisiaj tymczasem niespodziewanie byliśmy na stypie.
Umarł Kapitan R., którego osobiście nie znałam, ale jego córka i jej mąż są naszymi przyjaciółmi.
Zaproszenie przyjęłam z radością, gdyż nie zdążyliśmy nic zjeść i na pogrzebie w chwilach ogólnej ciszy słychać było, jak nam burczy w brzuchach.
Gucio od razu wyniósł się na szeroki, drewniany parapet, z którego widać było cały port i przepływające statki.


Gorzej, że mimo, ze wstydzi się śpiewać i robi to, kiedy myśli, że nikt Go nie widzi, tym razem, widząc uroczyście zastawiony stół, bez przerwy nucił "Sto lat, sto lat, żyje nam", na przemian wysoko i nisko.

Ale nikt się tym nie przejął, gdyż konsolacja miała charakter dość pogodny, na ekranie wyświetlały się slajdy z Kapitanem R z różnych lat, czasami tyłem, więc nie do końca było wiadomo, czy to on. Przy okazji pokazania niewyraźnego i bardzo starego zdjęcia, na którym występuje wśród 30stu absolwentów Szkoły Morskiej, został rozegrany mini konkurs "Znajdź Kapitana" gdzie nagrodą była dokładka pasztecików do barszczyku.
A jednak...podczas puszczania nagrań z Kapitanem, goście się rozkleili i obcierali łzy.

Nie pachnę niczym, bo seler naciowy z Biedronki wywietrzał i nie wiem, na co się zdecydować

PS. F zapytał mnie, kiedy coś kliknęłam (nie wiem, co bo od razu zapominam) czy chcę się połączyć z Justyną Neyman. Czy to znaczy, że stworzyłam nową siebie w wirtualnej rzeczywistości i mogę funkcjonować niezależnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz