Na szczęście udało mi się tak zorganizować, że malowanie przy sztucznym świetle nie stanowi już dla mnie przeszkody. Tajemnica sukcesu to trzy lampy, w każdej żarówka (świetlówka) o innej temperaturze barwnej.
Wróciły też ciężkie sztalugi, które znikły przy okazji wystawy w Mon Credo - krótko mówiąc, przygotowałam się do sezonu zimowego.
Od razu więc przyśpieszyłam z malowaniem Łąki.
Zróżnicowanie, choć silniejsze, niż w ostatnim wpisie, będę wzmacniać, ale już widać co nieco.
Wklejam od razu 4 części.
W poziomie sfotografuję, kiedy zwiększę efektowność obrazów.
Myślami już wybiegam w przyszłość - czyli duftart - do Aliena Essence. Pomysł został zatwierdzony przez Klientkę, co mnie bardzo cieszy, gdyż to nie będzie taki zwykły obraz, o, nie.
Od najwcześniejszego zwiastuna myślałam, że zwykły to obraz nie będzie. Póki co, początkami jestem zachwycona. Takie cztery, niby, jednakowe formy jawiły się jeszcze niedawno. A tu proszę - Tu zaszła zmiana:)
OdpowiedzUsuńZaszła - i zachodzić będzie. Ja utrzymałabym te obrazki na pewnym etapie niedokończenia (czyli dodała nie za dużo w stos. do tego, co jest), ale wiem, że Pani Emilia oczekuje czegoś takiego, jak pierwszy obraz Łąki sprzed dwóch lat.
UsuńA to będzie wymagało niezłego przemyślenia, bo obrazów tzw. wylizanych nie znoszę
Nie wiem, co będzie dalej, dla mnie już jest prze-pięk- nie! Wanda :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Wando - największy sentyment mam do Brzasku, ale też jest najbardziej zaawansowany.
UsuńPsiakość , ta łąka jest jak aksamit...
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze?
Usuń