WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 28 listopada 2013

Łąka - coraz bliżej końca

Od rana malowałam - w pewnym momencie zorientowałam się, ze ledwo co widzę.
Pomyślałam "No tak. Zmierzch mnie zaskoczył, ani się obejrzałam"
Ale spojrzałam na zegar - kurczę, wpół do drugiej!

"Wojtek, powiedz mi, czemu mamy noc polarną? Czemu tak ciemno?" (liczyłam na naukowe wyjaśnienie)
"Bo dzień już niewiele może być krótszy, to chociaż staje się ciemniejszy".

Tak czy inaczej ślipić w obraz nie jest fajnie, tym bardziej, że poleci on do Klientki w Norwegii, gdzie panuje prawdziwa polarna noc - a to znaczy, że Pani Emilia przez pół roku nie zobaczy Łąki w świetle dnia!

A u mnie w pokoju - lato. Na żadnym ze zdjęć nie ma jeszcze fragmentu, który uznałabym za skończony.


To Świt.
Poniżej - fragment Poranka


Potem Pełnia Dnia


I Zachód


 Oczywiście tylko fragmenty "niebowe", robocze, jak nadmieniłam.

Co za przewrotna praca w listopadzie!
Ale dzięki temu jest naprawdę ciekawie. Przeniesienie w czasie.


Tymczasem jutro lub pojutrze będą u nas goście z Niemiec, serdeczni znajomi Wojtka.
I mam takie bardzo nieśmiałe marzenie - zorganizować wystawę TAM. Za granicą. Tak już w Polsce jest, że inaczej patrzy się na artystę, który zaczyna/ł nie w naszym grajdołku, w którym rynek sztuki jest albo bardzo awangardowy (nie będę się rozpisywać) albo pamiątkarski.
Do żadnego nie pasuję.
I dobrze.

10 komentarzy:

  1. och taka łąka to fantastyczny pomysł, możesz ją sprzedawać jako lekarstwo na chandrę w zimowe miesiące - bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już szczególnie do klientów zamieszkałych na dalekiej północy. Pół roku bez słońca, to jest coś!
      Zupełnie serio - można by rozpropagować Łąkę jako lekarstwo i u nas.

      Usuń
  2. No i się jakoś tak trochę optymistycznie-postimpresjonistycznie zrobiło [TROCHĘ! Nie bij za skojarzenia z konkretnym nurtem, one chodzą własnymi drogami! :P ]. Twoje łąki chyba spełnią zadanie stawiane im przez Zleceniodawczynię, tyle w nich niezobowiązującej pogody ducha oraz nadziei. :)

    Co do nocy polarnej, to da się ją przeżyć. :) Wystarczy ładować akumulatory hormonami szczęście w inny sposób. Choć nie daję głowy, że wytrzymałabym pół roku półmroku i pół roku ciągłego dnia (pochmurnego) non stop, bez szans na zmianę miejsca zamieszkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I powodzenia z wystawą, oby doszła do skutku!

      Usuń
    2. Skojarzenie z postimpresjonizmem jest prawidłowe i bardzo miłe - ten kierunek chyba jak żaden inny pasuje do rozświetlonego pejzażu. Zresztą miałam go na uwadze.
      Śmiem twierdzić, że Łaki już spełniają swoje zadanie - ja sama przy ich malowaniu czuję się pogodniej i bardziej realne zdaje mi się moje malowanie niż to, co za oknem.
      Klientka twierdzi, że noc polarną i takę specyfikę pogodową trzeba polubić, albo nawet pokochać - inaczej to jest do zwariowania.
      Co do wystawy - sytuacja rozwinęła się...zaskakująco...

      Usuń
  3. w jakie piękne miejsce poprowadził mnie internet, nigdy nie potrafiłam malować pejzaży, zazdroszczę, piękne są. Daria http://dariaalicja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ja przypominam sobie dawne plenerowe posiady. Okazuje się, że nauka nie poszła w las, choć las był blisko :)
      W twój blog zaraz wejdę.
      I cieszę się z nowej Czytelniczki!

      Usuń
  4. Niebiańskie fragmenty przecudne , aż się jaśniej na duszy robi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisząc w komentarzu do innego posta o genialności łąki powiedziałam jednak zbyt krótko chyba ;). Chodziło mi, o genialne uchwycenie światła, dosłowne, bez opisów łatwo można było odgadnąć jaka to pora dnia, tak świetnie uchwyciłaś to na obrazie, mimo że wówczas nieskończonym. Ja również mam skojarzenia z nurtem postimpresjonizmu, ale to dlatego, że rodzice od zawsze byli jego fanami i wisiała masa reprodukcji w ten deseń, że o albumach nie wpsomnę. Ale Twoja "Łąka" kojarzy mi sie bezpośrednio z jednym, impresjonistycznym obrazem wiszącym wówczas u nas w jadalni, "Łąką" Moneta. Oraz z równie beztroskim etapem dzieciństwa, dorastania. Niezwykłe zlecenie, niezwykle silny łądunek pozytywnych emocji, niczym reaktor :). Siła rażenia nawet przez internet ;). Wchodzę sobie popatrzeć takz 500 razy dziennie ;). Tzn inna rzecz, że mam stronkę w ulubionych, ale konkretnie wchodzę popatrzeć na łąkę.
    Rejcz. :)

    OdpowiedzUsuń