Tak, to dziś, to dziś.
Wczoraj, kiedy powiedziałam synkowi, że następnego dnia ma imieniny, stwierdził z poważną miną :
"Pamiętam, że od bardzo dawna mam na imię Gucio".
Myślałam, że będzie wesoło. Ale podczas porannego szykowania, Gustaw nagle przytulił się do mnie -
"Bardzo tęsknię za Dziadkiem. Wolałbym nie mieć imienin, tylko żeby On poszedł ze mną na plac zabaw. Ale to już nigdy się nie stanie".
Popłakaliśmy sobie trochę.
W drodze do przedszkola juz się trochę rozcmuchał, szczególnie, że kupiliśmy mieszankę wedlowską na poczęstunek.
A w domu czekał prezent elektryczny. Chodzi o to, żeby haczykiem przeciągnąć blisko sztywnego, pogiętego drutu bez dotykania go - bo wówczas włącza się wiatraczek i buczenie. To wcale niełatwe.
Na wszelki wypadek WZK schowała się pod wieszaki z ubraniami.
Tam zresztą, w swoim schowanku, spędza noce - bo leżeć na łóżku może tylko wtedy, kiedy przykrywa je narzuta.
Przed snem zapytałam solenizanta, czy lubi nowego pieska.
Znów zaskoczenie - spojrzał na mnie, a tu oczy mokre.
"Czy Ty pamiętasz Azę? Ja uwielbiałem ją" - i poleciały łzy.
Ech, co tu mówić.
Ale WZKę bardzo lubi.
Zasnął patrząc na nią.
Dobrze, że u nas wszelkie okazje jednodniowe trwają 3 dni.
Mam nadzieję, że smutku będzie mniej.
Powiem, przewrotnie być może: takie chwile są szczęsliwe
OdpowiedzUsuńDlaczego...? Bo Gustaw taki jest? Wrażliwy? W tym sensie...tak
UsuńWrażliwy i bardzo mądry. Saga
OdpowiedzUsuńDziękuję, serce matki rośnie
UsuńChyba system zjadł mi komentarz : /
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz, bo to w końcu nie lada okazja: Guciu, najserdeczniejsze imieninowe uściski od cioci Dag. Słońca bez końca : )
Dziękuję w imieniu solenizanta
UsuńPopłakałam sobie...Przez tego malutkiego,mądrego człowieczka...
OdpowiedzUsuńJustyś,ukochaj Gucia ode mnie i życz Mu dużo radości!
Edytapa68
Masz wspaniałego synka :)
OdpowiedzUsuńGustaw najwyraźniej ma przed sobą bardzo ciekawą przyszłość, co piszę jako wiedźma. ;)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z jedną z przedmówczyń, ze takie chwile smutku świątecznego potrafią być... może nie tyle szczęśliwe, co potrzebne. Jeżeli są autentyczne, jeśli wydają się komuś potrzebne (a takiego czy innego powodu: tęsknota i żałoba zaliczają się do nich) w danym momencie - to zawsze będę twierdzić, że są ważniejsze i lepsze, niż sztucznie podtrzymywana wesołość. Ona to dopiero potrafi namieszać i niszczyć!
Więc to dobrze, że podzieliliście się smutnymi wspomnieniami, szczególnie o ile później pojawił się uśmiech.
[Kurczę, aż do tej chwili nie wiedziałam, czy wysłać ten komentarz. Czy nie wchodzę w Twoje emocje zbyt śmiało...? To wypada? Nawet, jeżeli w odpowiedzi na ciepły, intymny wpis?
Jeżeli uznasz, że przegięłam, proszę nie wahaj się usunąć komentarza, dobrze?]
Nie, no skąd, twój wpis jest bardzo na miejscu.
UsuńPo pierwsze - się z nim zgadzam, a po drugie - zamieszczając treści w miejscu publicznym liczę się z komentarzami odnoszącymi się bezpośrednio do tekstu.
Bardzo trafnie skomentowałaś mój wpis - udawanie jest zawsze gorsze od prawdy.
Chciałam napisać coś od siebie ale przeczytawszy komentarz wiedźmy z podgórza mogę tylko jej przyklasnąć oraz powiedzieć, że Ci zazdroszczę relacji z synem Justyno. Tak pozytywnie, wiesz o co chodzi. A jemu matki, rodziny. Rozbraja mnie niezmiennie, każdym tekstem, jak ten o imieniu, które ma już od dawna.
OdpowiedzUsuńJak pięcioletni syn mojej kuzynki, pochwalony przeze mnie, że "fajnie tu macie, możecie sobie grać w piłę ile chcecie" odparł: " No, mamy, gramy tu w piłę z tatą już od szeeeeeściu lat" :D.
Rejcz.
Dziękuje, Rejcz. My się bardzo lubimy, jesteśmy sobie bliscy. Za to gorzej jest na zewnątrz, kiedy Gustaw znajduje się w grupie rówieśników. Wówczas okazuje się, że bardzo od nich odstaje, pod różnymi względami. Pod względem "życiowych" umiejętności oni są dużo dalej.
UsuńA jednocześnie niekoniecznie jest łagodny.