Dziś robiąc zbiorcze zakupy cały czas myślałam o kocie - zapomniałam połowy rzeczy, ale wymyśliłam, jak uzyskać spójność kolorystyczną.
Zaopatrzyłam się w żelki Haribo Primavera o smaku truskawek oraz, dla dodania sobie animuszu, wodę kolońską Brutal Classic. Wypróbowałam od razu, w drodze do domu i Wojtek powiedział, że czuje (się), jakby wiózł kombatanta. Trochę faktycznie zalatuje sąsiadem z dołu (84 lata), ale uruchamia wyobraźnię.
godz. 23.31
Są schodki! Jak żywe! A już myślałam, że będę szła z nimi pod prysznic.
Język czarny (mój).
godz. 00.36
Drzwi gotowe (na dziś).
godz.00.42
Namalowałam najważniejszą rzecz w obrazie- stanowiącą całą anegdotę- jaką, to wiem tylko ja i Gosia.
Zdjęcia nie będzie- dopiero na końcu.
Przy okazji, ponieważ zawsze wyciskam z tubki za dużo farby i zużywam ją na malowanie czegoś z tyłu, likwiduję żabę. Była beznadziejna, bardzo stary obrazek. Poza tym na płótnie są burchle jakby z gipsu, które pomalowałam, żeby wyglądały na kamienie, ale nie wyglądały.
Za to i mnie, i mojej przyjaciółce jednocześnie skojarzyły się z pokawałkowanymi embrionami.
Dlatego też zamiast żaby będzie albo dżdżownica wyłażąca z ziemi, albo obca planeta, albo coś wybuchającego.
Jutro pewnie będę pracować nad bluszczem w kocie.
godz. 01.02
Już nie mogę wytrzymać z Brutalem.
Idę zmyć- tym bardziej, że nie chcę, żeby W. czuł w łóżku zapach kombatanta.
Ciekawe, czy dziś przestawiają czas? Specjalnie nie sprawdzam, zeby nie psuć niespodzianki.
I czemu Ty, Justynko, straszysz po nocy spokojnych ludzi? To jakieś "burchle" przypominające embriony, to zmiana czasu... Znowu do jesieni
OdpowiedzUsuńbędę w wiecznym niedoczasie, brrr...