Ponieważ dziś jest czwartek, a więc wejście do Centrum Sztuki Współczesnej za darmo, postanowiłam skorzystać. Nie to, żebym była specjalnie oszczędna, ale honor mi nie pozwala zapłacić za wstęp do tej insytucji.
Ucieszyłam się bardzo, że będę miała okazję do zjadliwej czy szyderczej recenzji.
Podjechaliśmy samochodem- ja, Gucio i Wojtek. Synek miał zostać z mężem, bo nigdy nie wiadomo, na co się trafi, a nie chciałam, żeby był narażony na oglądanie waginy przez dziurę w podłodze np.
Powiedziałam, ze się pośpieszę- i tym razem mi się udało. Po niecałym kwadransie byłam z powrotem.
Liczyłam na to, że zobaczę współczesne obrazy (obrazusy) albo instalację czy performans w stylu "Czuwanie przy wzroście rzeżuchy" (posianej na nagim ciele niezbyt apetycznej artystki).
A tu nie.
Parter- fotografie + filmy z rzutnika
Piętro- fotografie + filmy z rzutnika
Większość czasu szukałam czegoś w rodzaju stałej ekspozycji (którą pamiętałam z zeszłych lat), wreszcie, kiedy za kolejnym ekranem trafiłam na ścianę, zwróciłam się o pomoc do pani pilnującej: "Przepraszam bardzo, gdzie mam pójść, żeby obejrzeć jakiś obraz?
"Bileterka prychnęła z oburzeniem "To jest SZTUKA WSPÓŁCZESNA, proszę pani, żadnego obrazu pani tu nie znajdzie".
Nie to, żebym miała coś przeciw fotografii, ale to tak, jakby w Muzeum Etnograficznym były tylko haftowane poduszki.
Mój Boże, a ja myślałam, ze CSW było denne za dyrektury Wojciecha Krukowskiego.
Poznałam go osobiście, kiedy starałam się o wystawę w kawiarni w skrzydle Zamku Ujazdowskiego, gdzie mieści się Centrum. Musiałam mieć zgodę Dyrektora. Umówiłam się na spotkanie, wzięłam pod pachę portfolio, nabrałam powietrza i weszłam do gabinetu.
Dyrektor na początku dość zaciekawiony oglądał, potem na jego twarzy pojawił się wyraz irytacji, a kiedy otworzył mój katalog na stronie z ryczącym jeleniem, zniecierpliwił się i zamknął album.
"Muszę pani odmówić. Pani malarstwo określiłbym jako liryczne, ale przede wszystkim jest ono sprzedażne. Tymczasem ja gromadzę i wystawiam artystów, którzy walczą, ryzykują, narażają się na alienację nawet w swoim środowisku. Pani nic nie ryzykuje. Bardzo mi przykro".
W drodze do windy jeszcze ostatecznie mnie załamało odkrycie, ze przez cale spotkanie występowałam z karteczką samoprzylepną, która przyczepiła mi się do tyłka.
Pewnie, lepiej jest promować nabijanie widza w butelkę i doprowadzanie do tego, że ten czuje się zakłopotany, kiedy wszystko, co może powiedzieć, to "Ja się na tym nie znam...", zamiast zażądać zwrotu pieniędzy za oglądanie pseudoartystycznych wypierdów.
No cóż... Jaki wiek, taka sztuka. Pozostaje tylko zacytować naszego wspólnego Promotora: "Sztuką jest zrobienie fikołka do tyłu w naszym wieku."
OdpowiedzUsuń- Karkki
doskonałe! Dla mnie w każdym wieku byłoby to sztuką - tylko do przodu umiem
UsuńŚwietny tekst, uśmiałam się. I rysunek ilustrujący też, mój chuop będzie zachwycony, to kwintesencja tego, co mysli o "sztuce współczesnej" Nie jesteś sama :)
OdpowiedzUsuńMam refleks, odpowiadając po 4 latach - no ale lepiej późno niż wcale. Cieszę się, że nie jestem sama.
Usuń100% racji :)
OdpowiedzUsuńFotografie + filmy z rzutnika to ja z podstawówki pamiętam , np. o kampanii przeciwchrabąszczowej , wydobyciu siarki albo o tym , że należy się myć . Najwyraźniej wychowano mnie na sztuce współczesnej i to z dużym wyprzedzeniem ;)...
O, tak, z tym, żeby Sztuka była Sztuką, musi być pokazywana w Świątyni Sztuki lub w jej pobliżu - czyli te filmy w szkole sztuką nie są, w CSW - jak najbardziej TAK
UsuńHa, zawsze mi się wydawało,że ''ja się na tym nie znam '', znaczy na sztuce wspólczesnej, bo przeważnie...nie podoba mi się. Może nie jest jednak tak żle, może jednak się znam trochę, tylko może ta sztuka nawet koło prawdziwej SZTUKI nie leżała . Budujący post :)
OdpowiedzUsuńJustynko, bardzo dobrze mówisz, moim skrytym marzeniem jest ośmielić przynajmniej parę osób, żeby nie czuły, że ich opinia jest nieuprawniona, że może niewłaściwa - dla mnie bardzo budująca jest twoja reakcja. Cieszę się.
Usuń