I tak w mojej Justynce coś mi nie grało... Przemalowałam buciki, potem ich kolor... za mało.
Nagle, podczas spaceru z Pepą - olśnienie.
Nie chcę spodni! Chcę spódniczkę, nóżkę chcę piękną! A jeszcze dowiedziałam się, że moja Szanowna Zleceniodawczyni zaręczyła się, z człowiekiem, o którym napisała "Wpatrzony jest we mnie, jak w obrazek" - jakże właściwe słowa!
W ruch poszedł nowy, ostry zmywak i nóż, by zedrzeć farbę.
Potem dwie pary okularów i na wdechu...
Białe kozaczki??? No nie, tak nie zostanie, tym niemniej pozycja półsiedząca wydała mi się ciekawa
Ach, no i dłoń dopracowałam, by ze schematycznej stała się prawdziwa.
Będzie dobrze - spódniczka tiulowa do dopracowania, plus tło, na które mam niezwykły pomysł.
Tymczasem... tymczasem... wszystko od dziś będzie się działo przy wtórze muzyki - rozpoczął się właśnie Konkurs Chopinowski. Z tego, co słyszałam na kwietniowych eliminacjach, kibicuję Polakowi - Andrzejowi Wiercińskiemu. Może nareszcie trafi do sław ktoś, kto ma polskie nazwisko (Chopina uważa się w świecie za Francuza).
Justynko....rety jest pieknie! jedtem w 7. niebie! Poprzednia wersja tez mi sie podobala sle ta.... cudna!!!
OdpowiedzUsuńBaaardzo, bardzo się cieszę! Nareszcie jestem naprawdę zadowolona. A jak dojdzie spódniczka (przejrzysta - tiul) i tło - to już w ogóle!
UsuńJustyno, gratulacje i najlepsze życzenia! :*
UsuńTru
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo dziękuję Truskawo
OdpowiedzUsuń