Całe szczęście nie zapomniałam okularów - bo inaczej byłoby krucho.
Justyna będzie mieć wkomponowany pejzaż.
Zaczęłam... i nie wiem... musi dojść więcej koloru, to się dowiem. Na razie - we fragmentach :
(wiecie, jakie te drzeweczka są maleńkie??? powyżej w dużym powiększeniu)
Niestety, sztuczne światło tutaj nie ułatwia sprawy, tak więc czekam na dzień.
Tylko kiedy mam wstać, żeby na WSZYSTKO wystarczyło czasu?
Poranne pejzaże są takie niezwykłe
A kiedy dzień się rozświetla - żółć niemal razi w oczy
Gustaw zadowolony
Powyżej - zdjęcie z wyprawy. Przeszliśmy siedem kilometrów, żeby synek mógł się spotkać ze swoją "koleżanką z zagranicy" - jak nazywa Zuzię. Bez żadnego gderania i jęku!
Wieczór - to nocna sesja fotograficzna nad jeziorem
I mój maleńki domek (chyba powierzchniowo większy od mieszkania) - foto na życzenie Rejcz
Tak czy inaczej jutro muszę - i chcę - pogodzić jakoś wakacyjny czas z pracą.
Być może będę bez kompa - ale na pewno z pędzlem i aparatem fotograficznym w rękach.
PS. Drzewko na obrazie już zmieniłam, teraz jest mniam mniam (powiedziała, wykańczając słoik marynowanych szarych gąsek)
PS. PS. Drzewka (brokułki) zlikwidowałam (słoik pusty)
Bosz jak doceniam fakt, że mam tak blisko lasy, na wyciągnięcie ręki. A foto - ach lata 80te jako żywe stanęły mi przed oczami! Choć tv nikt z nas wtedy nie oglądał, jak przebywaliśmy na wypadach w daczach to rozrywki mnożyły się same. Do dziś pamiętam co lubiłam tam najbardziej - zapach drewna w domkach (całe były z drewna) i to, że budziły mnie odgłosy lasu. W 90tych zaliczaliśmy (dzięki społeczności ligi brydżowej, do której należał tato) wczasy w tzw. domkach na wypasie. Pamiętam, że czułam się tam luksusowo ;), były takie nowe i pachnące. A las wciąż ten sam.
OdpowiedzUsuńZ Twoich zdjęć i wrażeń da się wyczuć, że panuje tam klimat spokoju, że wszystko, toczy się według Twojego rytmu. Że nikt i nic go nie zakłóca.
Twoje posty przywołały moje najsłodsze wspomnienia. :)
Tak, to prawda - nie zdawałam sobie sprawy, a może nie nazwałam tego - wszystko jest wg mojego rytmu. On się zgrał z rytmem Gucia - i tak np synek budzi mnie na drugie śniadanie, pierwsze ma naszykowane na rano. Więc odsypiam zaległości.
UsuńZ domków - pamiętam tylko zapach, ale one nie były z drewna, lecz dykty, i pachniały specyficznie - ja to lubiłam. Wilgoć, trochę pleśni.