Szanowni Państwo, z radością zapowiadam na jutro premierę Justynki!
Oczywiście nie mogę zdradzić wszystkiego, dlatego dziś "tylko" fragmenty.
Mam pewien (i pewny) sposób na odstresowanie podczas precyzyjnego malowania - mianowicie, kiedy do użycia jest tylko jeden kolor i linie, znacznie szybciej i lepiej mi idzie, jeśli w tym czasie... rozmawiam przez telefon (Gosiu, dziękuję!).
Inna sprawa, to jakość tej konwersacji - tego nie kontroluję, jak zwykle, tylko gadam, co ślina na język przyniesie, mając nadzieję, że jednak trzyma się to kupy.
Tak więc - fragmenty. Pamiętajmy, że Justynka pracuje jako biotechnolog - genetyk, pokusiłam się więc o wariacje na temat DNA.
Sukience dodałam oświetlenia z jednej strony
To, czego nie widzicie, bo podziałałam później, to ożywienie całości.
A potem... potem... Pantera!
Na specjalne zamówienie - tym razem tłem zieleń. Powstaną również motywy roślinne.
Ha! Już zacieram ręce na moje ulubione filodendrony.. Plątanina lian, egzotyczne trawy - czyli chwilowo precz z minimalizmem.
I tym zachęcającym zdaniem kończę, zapraszając na jutro i idąc (na spokojnie, kiedy już wszyscy śpią), odsłuchać dzisiejszy finał Konkursu Chopinowskiego. Jeszcze jutro, pojutrze - a we wtorek wyniki.
Mój faworyt to Hamelin z Kanady, ale powiem szczerze, kiedy odpadł Andrzej Wierciński, napięcie mocno zelżało.
Szkoda.
nie mogę się już doczekać;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, to mnie bardzo mobilizuje!
OdpowiedzUsuń