Dziś spotkało mnie wielkie szczęście - okazało się, że okoliczności są po mojej stronie i mogłam przedłużyć pobyt na Mazurach. A więc - wracam, zamiast jutro, w sobotę.
Gustaw dostał dodatkową pracę domową - ucieszył się tak, że uznał ten dzień za święto, które należy specjalnie uczcić. Pulpeciki w sosie pomidorowym, tego sobie zażyczył.
Ja zmieniłam sposób funkcjonowania - maluję rano, potem wyprawiam / y się do lasu. Być może tak mi już zostanie. Tylko las czymś zastąpię...
Wprowadziłam nowy kolor do obrazu - i ku mojemu zadowoleniu, znów mam parę obrazów w jednym
(tu w jaskrawym dziennym świetle)
Poniżej - sztuczne, umiarkowane
I wreszcie - w przygaszonym
O lesie i swoich zachwytach już pisałam, więc proszę - oto zdjęcia z wyprawy
Oczywiście Moja Promenada
I droga z niej i na nią
Przy "naszym" słupku gramy z Gustawem w kości - dziś miał zamiar mnie pokonać. Nie udało się.
O zmierzchu docieramy do domku - Gucio wypakowuje plecak, ja pędzę nad jezioro
Jutro chcę być w lesie wcześniej - dla widoków, oczywiście
Kończę - muszę skoczyć na pomost i zobaczyć, co tam pełnia księżyca dla mnie dziś przygotowała.
Wiesz,że kocham las? :-) Szczególnie taki złoto jesienny :-)
OdpowiedzUsuńCudnie jest :-)
Tak przypuszczałam!
UsuńWłaśnie oglądając te zdjęcia, miałam Ju pisać, że "jej" las, jakoś bardziej mnie urzeka w wydaniu jesiennym. I już wiem dlaczego, bo i ja taki preferuję od zawsze, przede wszystkim światło jest wówczas, dla mnie najlepsze, magiczne, takie "leśne" właśnie. Las i upał to dla mnie tylko schronienie przed słońcem, ale nie bierze mnie, nie zachwyca. Ot zapewnia cień i tyle. Natomiast od września wzwyż, leśne zapachy, kąt światła słonecznego, jego rodzaj, już taki ujarzmiony, spokojny i przygaszony, to jest kwintesencja lasu!!!
UsuńZresztą pewnie z tych samych powodów - zapachy i feeria barw - i Tobie Justyno S. się on podoba najbardziej jesienną porą.
Niewiele osób zwraca uwagę na światło - ja bardzo. I zdecydowanie jesień odpowiada mi najbardziej. Miałam okazję obserwować tu - a byłam w czerwcu, lipcu, końcu sierpnia i teraz - jak bardzo zmienia się nastrój, nawet, jeśli nie ma tak drastycznych zmian jak pomiędzy wiosną a jesienią.
UsuńŚwiatło z przełomu sierpnia i września urzekło mnie i zaskoczyło - raptem miesiąc wcześniej wszystko wyglądało zupełnie inaczej. A teraz mam okazję obserwować ostatnie dni z liśćmi na drzewach - każdego popołudnia spacerując po tym samym kobiercu utkanym z małych brzozowych serduszek i patrzeć, jak niemal neonowa żółć przechodzi w złoto, potem w mosiądz, wreszcie przygaszony, jakby spopielały brąz - aż do czerni. Jeszcze dwa dni tutaj - i każdy różni się od poprzedniego.
Za powtórzenia przepraszam - moja samokontrola o tej porze ogranicza się do sprawdzenia kurka przy butli gazowej i zrobieniu kanapek na śniadanie dla Gucia (żebym mogła się wakacyjnie wyspać)
UsuńW odpowiedzi na odpowiedź Ju ;) - Czasami myślę sobie, że wiesz o nas wszystko. Twoja przenikliwość ludzkiej natury, charakterów jest olbrzymia.
OdpowiedzUsuńAleż skąd - potrafię niektóre rzeczy dopasować, ale nie wiem - bardziej przeczuwam. Najczęściej trafiam - to fakt
Usuń