No więc... zaczęło się na dobre.
Już w Barcelonie myślałam sobie o duftarcie - na nowo, a wyszłam od samego określenia zjawiska pt. zapach. Jakie jego cechy są dla mnie ważne? Uderzające? Czym powinny się przejawić w zapachowych obrazach?
I to nie chodzi mi o konkretne wonie, lecz pewien wspólny mianownik, który, do takiego doszłam wniosku, te obrazy powinny mieć. Żeby, wiecie, od razu wyglądały na "nie takie zwyczajne".
Po pierwsze - wielowarstwowość. Po drugie - pewien rodzaj eteryczności, płynności. I wreszcie - chciałabym zawrzeć w jednym oba wyobrażenia zapachów - realistyczne i abstrakcyjne.
Mogę przedstawić Państwu Antylopę (do jej malowania użyłam mieszanki Chergui i Ambre Sultan Lutensa. O nich napiszę w następnym odcinku - a tak wygląda Antylopa w dziennym świetle :
I zadek z ogonkiem
Szlachetna linia nóg
No i całość
To jeszcze nie koniec - potrzebuję nosić podczas malowania po każdym z zapachów jednocześnie na dłoniach. Bardzo jestem ciekawa efektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz