Więc, proszę Szanownych Państwa, niezależnie od kłopotów ze snem, które, ku mojej radości, powolutku mijają, skończyłam Panienkę Podniebną.
Założenia wyglądały następująco - ma być wesoło, beztrosko i kolorowo!
A więc :
Tańczące latarnie? A kto mi zabroni?
To, co widzicie jako miodowo - żółty, jest w istocie złote. Czyli obrazek pieknie połyskuje pod rożnymi kątami.
Sama panienka - Pani Ania (przeurocza osoba!) cieszy się - jak zwykle - nienaganną figurą.
A w szczupłej, drobnej dłoni trzyma list - list z dobrą wiadomością, którą zaraz podzieli się z Ukochanym
Ponieważ ilość szczegółów na obrazie jest... niezliczona, zdecydowałam się, by postać bohaterki podkreślić białą linią (poniżej zdjęcie w jasnym oświetleniu)
I wreszcie czas na całość :
Za to jutro, Mili Państwo, coś z zupełnie innej beczki - czerń, złoto, brak dosłowności - w odpowiedzi na nowe inspiracje zapachowe.
Przysiadłam dzisiaj fałdów, jak to się mówi - gdyż jeszcze dwa dni, i jadę!
Tydzień na moich ukochanych Mazurach. Na myśl spacerze po Mojej Promenadzie aż brak mi tchu z radości.
I tym optymistycznym akcentem się z Państwem żegnam - zapraszając na jutro.
Warto, tak powiem. Szykuje się piękny obraz.
Justynko pieknie :D chilluj sie w swoim magicznym miejscu na Ziemi :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu!
UsuńPodoba mi się, ale ja nie odbieram obrazu beztrosko. Raczej dominująca jest atmosfera zadziwienia, zagubienia, bo nóżki tak wiotkie, a ziemia faluje:)
OdpowiedzUsuńGrunt to równowaga! :)
Usuń