Ponieważ pojutrze wyjeżdżam, przez pewien czas wszystko będę mieć porozpoczynane - przyczynek do kombinowania w leśnej głuszy.
Zaczęło się wczoraj - tuż po skończeniu Panienki nagle na stole wylądowała dykta (z gotowym tłem), ręka powędrowała po pędzel - i to odpowiedni - no i zobaczcie. Najpierw - szkic kredą.
Potem - doprecyzowanie linii
(już w tym momencie działanie w farbie)
I stan na teraz :
Przyznam się, ze zainspirowalo mnie Chergui Lutensa - ale żeby obraz stał się wierny zapachowi, wymaga pewnych zabiegów kolorystycznych. Dodania fioletu, odrobinę miodowego, może brązu - ale w minimalnych ilościach.
Tak czy inaczej udaje mi się realizować duftart w sposób zamierzony - czyli zwiększenie wielowarstwowości, większa umowność, zmienność kolorystyczna - to już było w niektórych z poprzednich obrazów, ale tym razem - pogłębiam.
A jeszcze nie widzieliście szkicu do Dune! To dopiero coś (innego).
I tym razem nie zamierzam likwidować rysunkowych elementów. Wszystko w jednym. A co.
Ciąg dalszy nastąpi - jutro.
Antylopa czarodziejska😊..ale Cherqui nie widzę w niej.. Dumam czym dla mnie jest...
OdpowiedzUsuń