Wczoraj napisałam więcej na facebooku, dziś będę ostrożniejsza, gdyż "...nie jestem przesądna, to przynosi nieszczęście".
Krótko mówiąc - jest okazja.
Dla mojej twórczości.
Konkretnie duftartu.
Za granicą.
Oczywiście pojawiło się maleńkie "ale".
ALE trzeba zainwestować.
W związku z tym zorganizowałam wyprzedaż - obrazów ze zwierzętami.
Cen tutaj podać nie chcę - choć to może błąd? Nie wiem.
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany, poproszę o kontakt mailowy (jest na stronie neyman.pl - albo po prostu da znać w komentarzu). Wszystkie obrazy to akryl na dykcie. Ceny zachęcające. Serio.
No, to lecimy!
KARALUCH, 47 na 70 cm - pamiątka - epitafium dla nawała prusaków, jaka przeszła przez nasz dom parę lat temu. Nikt się nie przyznawał - aż wyszło szydło z worka, albo raczej "na budynek" wezwano niewątpliwie brakującą część załogi G - krępą niewiastę w koszuli w kontrastową kratę. Z czymś w rodzaju odkurzacza. Ona wykryła gniazdo - u sąsiada piętro niżej. Potraktowała wszystkie zabójczą dyszą. I prusaki - podtrute - uciekły.
Potem jakby mi kogoś brakowało...więc powstał obrazek
FIGA, rozmiar 40 na 58
To była suczka - staruszka, którą beznadziejną miłością pokochał Maxio. Tylko szczerzyła swoje niekompletne uzębienie i prężyła liniejący grzbiet. Wyraźnie jednak zadowolona z zalotów.
PEJZAŻ Z KROWĄ, rozmiar 50 na 66 cm.
Jakby tu powiedzieć...nic na jego temat sobie nie przypominam... Nawet nieciekawego
PEKIŃCZYK albo OFIARA PRYSZNICA, rozmiar 45 na 62
Tytuł z powodów technicznych - nad tym obrazem, który ma zresztą co najmniej dwa pod spodem, znęcałam się pod prysznicem wyjątkowo brutalnie za pomocą pumeksu.
KOT AUTOSTOPOWICZ, rozmiar 45 na 62
Malowany na plenerze w Sandomierzu, na stryszku prywatnej kwatery. Ściany miały kolor wściekle różowy. Nie amarantowy, tylko najbardziej chamski, plastikowy róż. A jednak powstał obraz kolorystycznie wyważony, żeby nie powiedzieć szlachetny.
PUDEL, rozmiar 45 na 63
Pamiętam, że machnęłam go niemal od ręki, nieświadomie używając farb fluorescencyjnych - oświetlony ultrafioletem daje niesamowity efekt.
MUCHA W ZUPIE, rozmiar 50 na 50 cm.
Czy mam coś pisać? Hit. Obraz kultowy. Zupa szczawiowa. Chryzantema. Obuwie typu "trupięgi".
ŚLIMAK W NASTURCJACH, rozmiar 45 na 63 cm.
Właściwie ślimaki tam są dwa - bo jeden skrył się pod ramą po oprawie. Obraz malowany podczas pierwszego kontaktu telefonicznego z Wojtkiem. W ogóle pierwszego kontaktu.
LEW (z marihuaną), rozmiar 56 na 80 cm.
To wcale nie miała być marycha, tylko dekoracyjne palmy. Jednak na wystawie wielu uparcie twierdziło, że to cannabis. A przecież bardziej intrygujące są muchy.
NIETOPERZ, rozmiar 40 na 58 cm.
Pewnie już kiedyś wspominałam - powstał po awanturze z Wojtkiem. Przed pogodzeniem się, które - jak zwykle - szybko nastąpiło. Bardzo szybko. I gwałtownie.
No. I już. Dwóch obrazów nie wystawiłam, bo pozbyć się ich nie mogę. TZN nie chcę.
Zapraszam!
ślimaki chcę !!! ja!!!
OdpowiedzUsuńNo to już. Mail do mnie na stronie :)
UsuńMucha w zupie mnie zachwyca. Szczególnie te pół-skrzypce, po prostu idealna kompozycja...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. To doskonały obraz. Powiem szczerze, że dziwię się, że jeszcze nie znalazł nabywcy.
Usuń