Więc...zadaję sobie pytanie, czy aby nie zaczęłam uprawiać rzeźby w miejsce malarstwa?
Efekt odbieram jako zdecydowanie pozytywny. Zresztą już po zrekonstruowaniu ręki i nóżki Panienki oraz załataniu dziur w sukni zrobiło się weselej.
W każdym razie obraz jest skończony - jutro premiera, a dziś muszą się Państwo zadowolić fragmentami, które, mam nadzieję, zaostrzą ciekawość.
Najpierw w gasnącym dziennym świetle :
A teraz - w sztucznym
Jutro więc zapraszam na ucztę, a dziś proszę zadowolić się tym :
Wyrób autorski Wojtka - gulasz po nelsońsku z parowcami.
Nareszcie bez igieł, bowiem wywaliliśmy choinkę. Stała na telewizorze w pobliżu łóżka, więc znajdowała się w niebezpieczeństwie - Wojtek bezwiednie, we śnie, trącał mebelek stopą i wówczas osypywały się igły. W dół pościeli. Gdybyż tam zostawały! Ale nie - przesuwały się chyłkiem w stronę głów i nad ranem odkrywaliśmy przyczynę niespokojnych snów, pokłuci i opanierowani.
Dziś spodziewam się dobrej nocy, czego i Państwu życzę.
Do jutra!
Nie żałowałaś farby widzę, jestem wielce ciekaw :) No i ten akcent kulinarny na dokładkę, pycha!
OdpowiedzUsuńNie żałowałam, ale też i nie bardzo miałam wyjście - gdyż kryjącą powierzchnię trzeba solidnie przykryć, a jak się potem dokopuję do dziur, łatanie ich również zostawia ślad, co jest efektem zamierzonym.
OdpowiedzUsuńA co to są parowce :) ?
OdpowiedzUsuńPampuchy - drożdżowe takie kule, co się na parze robi, super wsiąkliwe
Usuń