WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Pani Stettke w okresie (bardzo) przejściowym

To był ciężki dzień.
Przedstawiałam swój projekt pt. Duftart w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Poszło lepiej, niż mogłam przypuszczać. Na razie zaprezentowałam tylko wersję roboczą, nie przed komisją, tylko surowymi konsultantkami. Jedna czytała moje założenia, druga pochłonięta była swoimi sprawami.
Czytająca zwróciła się do koleżanki :
"Czy poszłabyś na pachnącą wystawę?'
"???"
"Może Pani opowie...?"
Opowiedziałam. Czułam dosłownie, jak urzędowe zdystansowanie maleje w miejsce niekłamanego zainteresowania. Pojawiły się pytania o zapachy, o których mówiłam ze swobodą, a że co nieco wiem (tym bardziej o interesujących mnie pachnidłach) - oschłe z początku przyjęcie zamieniło się we wciągającą urzędniczki rozmowę.

Wyszłam zadowolona z siebie - bo jednak dobrze robi uznanie dla pomysłu, z którym galerie odsyłały mnie z kwitkiem. Jak dotąd.

A jednak dopiero po pewnym czasie poczułam, jak bardzo jestem zmęczona. Przygotowanie prezentacji (mimo, że próbnej) kosztowało mnie wiele godzin, kiedy musiałam zadać sobie pytania, na czym w twórczości naprawdę mi zależy i co jest w niej najcenniejsze.

Tak czy inaczej, podobnie, jak po KAŻDYM wernisażu, jak to się kolokwialnie mówi, złapałam doła.
Trochę pomogła mi informacja znajomej, że dziś właśnie mamy statystycznie najbardziej depresyjny dzień w roku.

Nie pisałam jeszcze o tym, ale moim noworocznym postanowieniem i mottem, które mi przyświeca, jest dawać z siebie wszystko. Brzmi banalnie, nawet dość okropnie, jednak nie znalazłam lepszego wyrażenia dla określenia sposobu mojego działania. Co to oznacza w praktyce? Żeby niezależnie od sytuacji robić swoje i "nie pękać", znaleźć w sobie spokój, pewność, że jeśli właśnie "dam z siebie wszystko", coś MUSI z tego być.
Mimo wielu zleceń nie jestem w komfortowej sytuacji, to w sumie dość naturalne - nie każdy ma siłę do wykonywania wolnego zawodu. Ale - kiedy sobie uświadomię, że tylko w zeszłym tygodniu dostałam 6 nowych zamówień, myślę sobie, że sprawy idą w dobrym kierunku.

A teraz właściwy temat wpisu - i tutaj proszę Szanowną Zleceniodawczynię o nie przejmowanie się.


Zdjęcie zrobione przed chwilą - to jedynie zapis okresu przejściowego.
Jak widać, wycieranie wciąż jeszcze króluje jako metoda. Do czasu. Innego koloru nie wprowadzałam z dwóch powodów - po pierwsze, liczę jutro na pracę w świetle dziennym, po drugie - zaczynam widzieć podwójnie i mieć chęć wytarcia piasku spod powiek.

Teraz marzę jedynie o tym, żeby się położyć, co jest o tyle nierozsądne, że mam trudności z zasypianiem i od paru nocy długość snu nie przekracza czterech godzin.

7 komentarzy:

  1. Szanowna zleceniodawczyni się nie przejmuje. A tło wydaje jej się być smugami kadzidlanego dymu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze. Dziś widzę, że zdjęcie nieostre - a już nieaktualne w stosunku do obecnego stanu.

      Usuń
  2. W Ministerstwie byłaś? Dzielna jesteś! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle pałac mnie nie onieśmiela - w końcu studiowałam własnie w pałacu. W praktyce znaczenie ma tylko to, że schody są wyższe i brak windy

      Usuń
  3. :))) wspaniale, trzymam kciuki za dalszy ciąg

    OdpowiedzUsuń