WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 1 grudnia 2015

Dwie Panienki - Beata i Ewa

Mili Państwo, wybaczcie mi przerwę w pisaniu - potrzebuję wyciszenia.
Prawdopodobnie - jak zresztą przepowiedziała mi Przyjaciółka, sprawa, na której rozstrzygnięcie czekałam od lutego i miała na szczęście szczęśliwy finał, odbija mi się teraz właśnie.
Ciągłe zmęczenie, zmiany nastrojów, dekoncentracja oraz niestety nerwy na wierzchu powodują, że trudno ze mną wytrzymać. Odnoga piekła.
Wszystkie siły chowam dla Gucia...

Malowanie - wciąż niezawodne, ratuje, jednak nie idzie łatwo.

Przypomina mi się zdarzenie sprzed lat - ja i koleżanka chodziłyśmy przed zdaniem na Grafikę na konsultacje do Profesora. Ja - ze zręcznymi, uporządkowanymi rysunkami, ona - niemal z bazgrołami, w których jednak czuło się niesamowitą energię i, jak mówią, potencjał.
Profesor zobaczył nasze prace i rzekł "Ach, gdyby to połączyć, to byłoby COŚ"

Spojrzał na mnie "Podejdź no tu, Marysiu" (zwracał się tak do wszystkich dziewcząt - a do chłopaków "Jasiu") - "Tutaj, bliżej, do stołu. Weź kartkę i podpisz się".
Podpisałam - szybko, zgrabnie, machinalnie.
"A teraz zrób to samo, TAK SAMO, ale lewą ręką" (jestem praworęczna).
Z mozołem, zmarszczonymi brwiami, nakreśliłam litery.
"Widzisz różnicę? Tak powinny wyglądać twoje rysunki".

Taaak, dobrze to sobie zapamiętałam - i powiem Wam, że czuję się tak, jakbym malowała lewą ręką. Z trudem, staraniem, wysiłkiem, poprawiając tysiąc razy.
Ale postaci są.

Beata - to moja koleżanka ze szkolnej, licealnej ławy. Zawodowo zajmuje się medycyną, przy tym posiada wielką wrażliwość artystyczną, wyczucie i umysł humanistyczny. Bardzo bogata osobowość - racjonalistka, ale i marzycielka, z sercem na dłoni.
Jej pasją - jedną z wielu - wspominałam o tym w którymś z wpisów - jest nurkowanie.
Wybrałam więc dla Niej wizerunek podwodny.


Na razie bez odzienia - prawdopodobnie zamarkuję coś w rodzaju kostiumu, może zrobionego z ciemniejszych fal? (tak, pojawią się).

Ewa - to córka Beaty. Dziewczyna niecały tydzień temu skończyła 18 lat. Piękność. Z charakterem! Ma w sobie coś ujmującego. Podobnie, jak Mama, kocha morze, ocean.


(nawiasem mówiąc, uda przeszły lifting za pomocą noża z piłkowatym brzegiem).

Gustaw powiedział, że widzi, że moje malowanie jest trudniejsze, niż robienie prac domowych "Jak ty to robisz - wcale nie wychodzisz poza linię!" - co należy traktować jako wyraz podziwu.

Beata, z ulubionym zapachem Cuir Amethyst Armani Prive (powstanie duftart do niego!), przepada za fioletami w moich obrazach - dlatego błękit powróci, ale tylko gdzieniegdzie.


Duże zmiany kolorystyczne zajdą natomiast w Ewie


No i tak to wygląda (tzn. nieprawda - w rzeczywistości obrazy są bardziej zaawansowane).

Ach, jak tęsknię za lasem! Za ciszą... za samotnią...
Do tego nieustanna senność. Ha! Ten czas niełatwy dla wielu osób, co zrobić.
Nawet Pepa wpycha się na miejscówkę, kiedy tylko zwolnię jej ulubione miejsce.


Aby do wiosny!

4 komentarze:

  1. Justynko,czyli Twoja sprawa wyprowadzona na prostą, cieszę się bardzo.
    Pozdrawiam ze swojej - cale szczęście, że tylko pracowej- odnogi piekła.
    Kota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja idę po całości - ale na szczęście powoluisieńku się uspokajam, bardzo powolutku.
      Cieszę się, Koto, że napisałaś - pamiętam, że rozmawiałyśmy tuż przed finałem, kiedy byłam super zmobilizowana - dziękuję!

      Usuń
  2. Bardzo lubię Panienki. Nigdy mi się nie znudzą, mam nadzieję. :) Każda jest Inna. Każda niesie ze sobą jakąś historię. Powiem, że gdybym miała wybrać jakieś faworytki, to miałabym problem. Może to świadczyć o jakiejś mojej niedojrzałości, ale fakt, że nie są to postacie wyimaginowane chyba stoi na przeszkodzie mojemu wyraźnemu stanowisku. Zawsze jestem ciekawa etapów ich malowania. Najbardziej lubię początkowe. Bywa, że ja zostawiłabym już je w pewnym momencie takimi, jakimi są. Justyna dalej coś zmienia, domalowywuje.... To jest bardzo interesujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie przez to, że są ilustracjami osobowości, dobieram różne środki.
      Ale... mam swoje faworytki. Ta pierwsza, z chartem, zawsze będzie mi bardzo bliska. Nie była malowana dla nikogo - i chyba dlatego jest w niej najwięcej mnie.
      A co do etapów - często mam ochotę zostawić szkic, albo zrobić część wręcz niedomalowaną - niekoniecznie w Panienkach, lecz w ogóle w obrazach. Nawet myślę nad tego rodzaju duftartem - mam na oku zapach jakby niedokończony, szkicowy.

      Usuń