Szanowni Państwo.
Z przyjemnością oznajmiam, że Zleceniodawczyni ostatniej Panienki dała mi wolną rękę jeśli chodzi o wszystko. Pozwoliła uchylić rąbka tajemnicy (Gucio w kolędzie, gdzie padały słowa "rąbek z głowy zdjęła" nie śpiewa, jak jedna z Czytelniczek "rondel", tylko "rąbel").
A więc - Panienka na razie pomarańczowa przeznaczona jest dla Pani Stettke, którą mam zaszczyt tytułować swoją Przyjaciółką.
Pani S. to osoba na stanowisku, odpowiedzialnym, wybitna profesjonalistka obdarzona dystansem do siebie i ogromnym poczuciem humoru (oczywiście nie muszę pisać, że idzie ono w parze z inteligencją).
Przyznam, że jest kobietą, której cechy sama chciałabym mieć (noo...miewam) - pewność siebie, świadomość własnej wartości i CHARAKTER. A jeżeli dodam, że S. jest niezwykle atrakcyjna i często się Jej radzę w kwestii ubioru (gust zapachowy nas różni, ale perfumy, których używa, bardzo cenię) - będą Państwo mieli obraz tej wyjątkowej osoby.
Dlatego zamówienie panienkowe, jakie mi złożyła, niezwykle mnie ucieszyło, lecz również zobowiązało.
S. nosi się nowocześnie, niekiedy nawet awangardowo, więc wyobrażacie sobie, ile dla mnie znaczyły Jej słowa: "Absolutnie zdaję się na Ciebie i mam pełne zaufanie".
Sylwetkę już Państwo wiedzieli w poprzednim wpisie.
Zaczęłam szaleć.
Obraz ma być co najmniej dwuwarstwowy - z tego, co na spodzie niewiele będzie widać w finale, a jednak to właśnie tam dziać się będzie najwięcej.
Tymczasem dopracowuję Panienkę M. w okolicznościach włoskich.
Nie mogę pokazać nic poza fragmentami, bo zepsułabym niespodziankę.
We Włoszech niestety nie byłam, ale wiem, że spośród różnych krain wyróżnia je światło i bardzo specyficzna kolorystyka.
Dlatego i w tym obrazku wielowarstwowość jest konieczna dla uzyskania odpowiedniego efektu. Powoli zaczynam myśleć, że tego rodzaju sposób malowania staje się cechą charakterystyczną mojej twórczości.
Wiele sobie obiecuję po tej pracy - teraz czekam tylko światła dziennego, żeby zobaczyć, co ja właściwie narobiłam. I muszą dać odpocząć oczom - bo już niemal dochodzę do +3 dioptrii.
A Pantera na to wszystko łypie złotym okiem.
To ja też chcę być jak pani S. :D Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, szczęścia, radości i wielu ciekawych zleceń!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście. Pani Stettke jest wyjątkowa. Jeszcze bez Twojego opisu byłem przekonany o jej wyjątkowości. Poza, w jakiej przedstawiłaś sylwetkę wspomnianej jest i-de-al-na. To będzie piękny obraz
OdpowiedzUsuńJustyno. Poczułem lekki zapach kompleksów. A może jednak się mylę?
Napisałam nieco przewrotnie - że mnie czasem brakuje Jej cech, ale traktowania się z dystansem - na pewno nie. Owszem, miewam różne niepotrzebne ograniczenia - a kto ich nie ma? Bywam na siebie wściekła, niepogodzona, ale to cześć mnie. W końcu zawsze zapanowuje zgoda :)
UsuńI tak na tyle się zdradzam, pisząc Brulion, że nie muszę się definiować.
Sylwetka jest piękna, przyznaję.
Wolandzie, dziękuję. Ju nie ma powodu mieć żadnych kompleksów- tym bardziej, że zapomniała dodać, że bywam apodyktyczna, wybuchowa, i w dodatku okropnie próżna:) Z tej ostatniej przyczyny trzeci akapit dzisiejszego posta czytałam już dwa razy:)
OdpowiedzUsuńNie mam nic do dodania, jeśli chodzi o szkic- uchwycenie ruchu, gestu i ułożenia głowy jest bardzo moje.
Gryxiu, nie chciałbyś być Panią Stettke,trzeba codziennie latać na wielkich obcasach, to trochę niewygodne:)
Pełna podziwu, z mojej strony interlokutorko. Wspomniane przez Ciebie, cechy jaszcze bardziej wzmocniły Twoją wyjątkowość. Trafność pozy cieszy mnie, ponieważ współgra z moim wyobrażeniem.
UsuńDziwi mnie tylko wyręczanie Justyny w odpowiedzi, ale być może wasza przyjaźń polega też na tym, że jedna z was przyjęła rolę adwokata. Zresztą nic mi do tego.
Jeśli idzie o ostatnie zdanie, w pełni je podzielam. Nie mogłeś ując tego trafniej.
UsuńTakie miłe słowa w to przedpołudnie. Staram się nie przywdziewać skóry czarnej owcy.
UsuńGrzecznie stoję z boku i klaszczę.
Adwokata wynajmuje się z rożnych względów, czy z powodu niemożności osobistego stawienia się - pewnie też. Tak czy inaczej jeszcze jestem przed drugą kawą i leniwym wzrokiem omiatam wczorajsze dokonania obrazkowe - do wirtualnej rzeczywistości dopiero wchodzę. Dlatego nie dałam głosu.
UsuńWolandzie - nie wiem, na czym polega nasza przyjaźń. Lubimy rozmawiać ze sobą, nasze towarzystwo jest dla nas interesujące i obie wiemy, że wzajemnie się cenimy.
UsuńTrzymam kciuki za wszystkie prace ;)
OdpowiedzUsuńI przy okazji źyczę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Dziękuję, Kasiu! Wzajemnie - w Nowym Roku Pantera zawiśnie na twej ścianie, mam nadzieję, że Ci się spodoba!
UsuńGdy przeczytałam post, Panią Stettke widzę tak: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/19/Cefalu_Christus_Pantokrator_cropped.jpg
OdpowiedzUsuńi nie chce byc inaczej.
Karola
Hmm....Wyjątkowy jest każdy z nas. Każdy na własny sposób. Różnimy się predyspozycjami, talentami, postrzeganiem świata, gustem, zdolnościami, wzorcami....I to jest interesujące:)
OdpowiedzUsuńPocieszające jest też to, że Ideałów nie ma:)
Ja myślę, że Pani Stettke, poza innymi cechami, jest fajną, miłą dziewczyną. wesołą towarzyszką, bardzo lojalną w wszelkich związkach i w przyjaźni.
Osobiście, nie wiedzieć czemu, na obrazku widziałabym ją na.........huśtawce:)
Styl panienkowy, w przeciwieństwie np. do Karoli, bardzo lubię. Jest taki...taki...nierealny.
Jestem pewna, że obie Panienki wyjdą doskonale i oba obrazki będą cieszyć właścicielki.
Do Siego Roku!
Każdy jest wyjątkowy, ale niektórzy jakby bardziej :) Często właśnie przez wady.
UsuńNa huśtawce bym Pani S. nie widziała, a cechy, które wymieniłaś, kojarzą mi się z tzw. dziewczyną z sąsiedztwa - ale to luźne skojarzenie.
Aniu, dziękuję za tę pewność - bardzo bym chciała!
Za każdym razem mam taką nadzieję.