Tam, a jest to niedaleko mojego domu rodzinnego, znajduje się największa w Europie elektrociepłownia - właśnie Siekierki.
Okolica tajemnicza, jako że teren chroniony jako strategiczny. Zabudowa mieszkalna licha. Przepisy zabraniały stawiania budynków typowo mieszkalnych, a więc ludzie "obeszli" to, zamieszkując niemal działkowe budki, murowane, przytulone jedna do drugiej.
A nad tym wszystkim królują kominy, za moich dziecięcych czasów wyrzucające dym, który osiadał niezdrową warstwą, naokoło kałuż tworząc niepokojąco żółte, siarkowe wykwity.
Teraz jest inaczej, z dawnego, basowego buczenia, które jako tło towarzyszyło mieszkańcom okolicznych dzielnic, pozostało mruczenie - echo dawnego dźwięku, które jednak przypomina, że gdzieś tam chrapie jakby nieobudzona olbrzymka - groźna, lecz przyjazna.
Z ostatniej wyprawy, dającej mi industrialne natchnienie, przyniosłam zdjęcia.
Zapraszam do wczucia się w nastrój tego niezwykłego miejsca.
Powyżej kominy, poniżej - węglowe hałdy.
Wrażenia zapachowe bywają silne (zdjęcie z wiosny).
A minimalistyczne niemal kompozycje wyglądają jak gotowe obrazy.
Dużo interesujących szczegółów - spowitych dymem
Żegna nas sympatyczne "graffiti"
Na koniec dodam, że z powodu niezdecydowania do Panienki M. dołączy druga - zleceniodawczyni zdublowała zamówienie. Złota klientka.
PS. Znalazłam jeszcze jedno zdjęcie - zostawione wczoraj na boku, jako "special". Taki obraz powstanie, koniecznie.
Kalekie ciało
OdpowiedzUsuńSiekierkowskiego drzewa
Na fotografii.
albo:
Młodego pędu,
W pędzie do życia cudu,
Nic nie powstrzyma.
albo:
Gałązki drżenie,
Na konarze półmartwym,
W walce o życie.
Aniu, a czy o przedostatnim zdjęciu da się coś napisać? Poetyckiego?
UsuńNie uważam haiku za zbyt poetyckie. Jest takie... matematyczne. Pomyślę, gdy wrócę:)
UsuńZaraz jadę w świat. Przedtem trzasnęłam sobie Nostalgię. Na nadgarstki. Za uszy bym się nie odważyła. Jeżeli to dryndus, to dryndusy są OK. W tej chwili słodka brzoza i lekka tapicerka - bardzo przyjemne:)
OdpowiedzUsuńNie, to nie dryndus. Cieszę się, że obserwujesz ten zapach.
UsuńNa pniu:
OdpowiedzUsuńFrustracji przejaw
Rysowany złą mocą -
Obraz na murze.
Poetyckie. Najczęściej kojarzy nam się ten zwrot z czymś pięknym, uduchowionym, przyjemnym, związanym z wrażliwością w sensie pozytywnym.
OdpowiedzUsuńPoezja dotyka też tematów twardych, bardzo realnych, nie pięknych. Nie mnie tu wygłaszać opinie.
Jestem tylko odbiorcą. Czasami czytam.
Była jakaś poezja rewolucyjna. Grochowiak też pisał o mięsie:) ( chyba to znamy?). Myślę, że tematem poezji może być Wszystko. Tylko czy to zawsze będzie Poetyckie?
Tak, zgadza się, mnie też się tak kojarzy - poetyckie to nie "pisane poezją", tylko na swój sposób piękne.
UsuńYin i yang. Jak mi moja duszka podpowiada, przeciwieństwa w jestestwie tworzą jedność. Tak bywa z życiem. Bez dnia nie ma nocy, bez zła dobra, bez cierpienia radości, bez głupoty mądrości. Najważniejsze, by zwyciężyło to, co chcemy. Dla wielu jest to yin, a dla niektórych yang.
UsuńPost obecny nastrojem przypomina pewne czwartkowe recenzje. Też uciekam do garażu czasami. Tak się zdarza, że chwile są dobre albo złe. Ciekawy jest charakter komentarzy. Właściwie tylko jednej komentatorki czyli Ani.
OdpowiedzUsuńDlaczego umieściłaś w tym poście takie smutne zdjęcia?
I to jest dziwne. Naprawdę jechałam pod Siekierki, żeby nabrać siły - i te zdjęcia, kiedy je robiłam, wydawały mi się specyficzne, nastrojowe - nie smutne. Myślałam, że dam kolejny przykład tego, że tam, gdzie inni są przygnębieni, ja odnajduję ukojenie.
UsuńTeraz mam mieszane uczucia - o ile chodzi o upodobanie do "szarej" pogody i braku słońca - to mi zostało. Odnajduję się w niespełnionej zimowej atmosferze.
Ale Siekierki koniec końców mnie przygnębiły.
Smutne zdjęcia...dlaczego umieściłam? Może powiem tak : raz, że wracają wspomnienia ostatnich tygodni z Tatą, niektóre drastyczne. Z pewnością będę to wszystko długo przeżywać, zanim będzie mnie stać na również te dobre rzeczy, które się działy. Ot, żałoba...
A po drugie - moja pogoda ducha, radość życia nie jest po prostu darem, tylko docenianiem tego, co jest teraz - w kontraście do dawniejszych czasów. Przeszłam swoje, krotko mówiąc. Czasem dawne przeżycia dają o sobie znać. I nie protestuję. Zgoda na cierpienie jest moim osiągnięciem - jeśli wiesz, co mam na myśli.
Ważne, żeby mieć narzędzia i umieć z nich korzystać, i dostrzec chwilę, kiedy należy ich użyć. Nic 'samo" się nie zrobiło. Wciąż się uczę.
Oczywiście to, co piszę, jest maleńkim wycinkiem, tylko sygnalizuję - więc proszę nie wyciągać daleko idących wniosków. :)
Komentarz w moim wydaniu powinien pojawić się tu. Jest inaczej. Być może moja w tym wina.
UsuńMnie też czasem komentarze pojawiają się nie w tym miejscu, gdzie chciałam.
UsuńPrzeczytałam. Nic dodać, nic ująć.
Umiera za życia
OdpowiedzUsuńzabite blachą
uduszone dymem
Tak bym o drzewie napisała . Nie lubię industrialnych krajobrazów , elektrociepłowni , wielkich zakładów przemysłowych , hałd na horyzoncie itp .
Oooo... a ja myślałam, że lubisz! Siekierki szczególnie
UsuńWiesz, Prabelko, tak można by zatytułować całokształt Justysiowych zdjąć. Pan W. określił je jako smutne. Ma rację. Mnie cisną się też inne określenia. Tak to już jest. Ja zatrzymała bym się dłużej nad ptactwem przy wysypisku, ale mniejsza.
UsuńJestem całym sercem z Autorką:)
Zatrzymałabym się:)
UsuńDziękuję, Aniu.
UsuńCiekawa jestem twoich innych określeń!
Nie lubię - jestem estetyzujące dzikie zwierzę leśno-polne ;) widoki industrialne wywołują we mnie popłoch i chęć ucieczki najszybciej i najdalej jak się da . Co nie znaczy że nie doceniam sztuki czerpiącej z nich natchnienie .Ostanie zdjęcie jest bardzo w Twoim stylu , jak gotowy temat do obrazu .
UsuńJa też jestem - bardziej leśna, niż polna, ale industrial mnie wciąga. Gdybym malowała obraz inspirowany ostatnim zdjęciem, zaokrągliłabym latarnię.
UsuńJak miło! I oto trafił się widz, dla którego wpis był przeznaczony.
OdpowiedzUsuńJak miło spotkać się z pozytywnymi opiniami o tych zdjęciach. Zdjęciach, które opiniowane są jako artystyczne, które mogą być kanwą do pracy twórczej. Niektórzy nawet nie mogli się ich doczekać. Tak mi się jakoś w głowie uaktywniają wspomnienia dotyczące bardzo określonych opinii w czasie czwartkowych wspominków dotyczących sztuki współczesnej.
OdpowiedzUsuńJustyno. Nawet nie wiesz jaką sympatię we mnie budzisz.
Gustaw czasem, kiedy rozmawialiśmy, nagle specjalnie się przewracał. "Co się stało?" - pytałam zaniepokojona. "Ja się zdziwiłem" - odpowiadał. I ja się dziwię - jednoczesnie bardzo mi miło.
UsuńTo są dobre zdjęcia. Obrazy Bujnowskiego się podobały. Wszystko się zgadza. Czy nie...?
Z Bujnowskim się zgadza. Ale na przykład o takim wysypisku, to się tutaj kiedyś naczytałem.
OdpowiedzUsuńA i owszem - ale powiększenie zdjęcia to dla mnie jeszcze za mało, żeby to jako "akt twórczy" znajdowało się w jakimkolwiek muzeum, na którego ekspozycję miałabym wpływ. Na blogu, jako sytuacyjne, jako ilustracja wpisu - to jak najbardziej odpowiednie miejsce.
UsuńZauważ, że nawet ostatnie zdjęcie zamierzam wykorzystać jako podpowiedź do obrazu.
Chyba rozumiem, skąd twoja sympatia. Że niby inną miarę przykładam do siebie, inną do reszty?
UsuńZnam te wyrozumiałe, pobłażliwe, ale nie pozbawione ciepła uśmiechy.
Za wcześnie na nie :)
gdybym zamówiła obraz u Justyny, byłoby to na takim właśnie tle, ( no i nie byłabym smukłą panieką, bo mnie nudzą), zajebiaszcze widoki. żadne smutki,
UsuńKarola
też lubię
UsuńKarola
Bujnowskiego - nie zapisało się
OdpowiedzUsuńKarola