WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 22 sierpnia 2013

Niespodzianka - PREMIERA - Panienka na stanowisku

Przedstawiam Państwu wspomniany wcześniej obrazek.
Nie mogłam tym razem relacjonować mąk twórczych, bo istniało niebezpieczeństwo, że osoba "portretowana" zagląda do Brulionu.

Namalowana to Pani na stanowisku i znajomy poprosił mnie, żebym zrealizowała jego pomysł obdarowania jej obrazkiem. Początkowo myślalam o bezpiecznym pejzażu, ale niespodziewanie widziałyśmy się kilka razy i uderzyła mnie jej konsekwencja w sposobie ubierania się.
Zawsze bardzo kobieco, w dopasowanej sukience, koloru kości słoniowej lub ciut ciemniejszej, do tego pantofelki na obcasie.

Dlatego pomyślałam o beżach.
Najpierw - szkic.
Ponieważ zajmowane przez nią stanowisko jest wysokie, ale i oficjalne bardzo, dlatego choć najchętniej uwieczniłabym ją w jakiejś może nawet trochę wyzywającej pozie (duża pewność siebie), skupiłam się na oficjalnym aspekcie.


A jednak okoliczności postanowiłam nieco "uromantycznić" - dodałam słońce i delikatne gałązki z kwiatkami.


I od razu wiedziałam, że to nie to.
Raz, że obrazek wyglądał mdło, to jeszcze parę osób zapytało mnie, czyżby to już był koniec?
Wyraźnie brakowało pierwszego planu, a kwiecie wydało mi się...rzygawiczne.

No to zaczęłam zmieniać.


I wciąż za pusto. Sięgnęłam po sprawdzony sposób - firankę.


Na niebie umieściłam gołąbka. Ale...wciąż czegoś brakowało...
Więc - przeczuwając, że strzelam sobie w nogę, dodałam drugiego ptaszka - przed nią.


Tyle, że...ptaszek pozę miał jaką taką kogucią, nie wspomnę, że zaczął mi przypominać zużytą, wyrzuconą niekulturalnie chusteczkę.
Dlatego z przyjaciółką urządziłam smsową burzę mózgów - czym zastąpić koguto - gołąbka?
Pomysły były bardzo kreatywne - muchomor - monstrum, lodówka, Mikołaj, Godzilla, a nawet koparka(coś praktycznego) i jaja w pończochach (coś nowoczesnego).

Pomyślałam, że choć czasu mam mało, powinnam zaufać sobie, że rozwiązanie samo się pojawi.
Tymczasem firankę przyozdobiłam kropkami.
Nareszcie zaczęło mi się podobać.
I wtedy zobaczyłam rozwiązanie - na pierwszym planie postawiłam (na swoim obrazku) - jej portret.
Wszystko zagrało. Nareszcie!


Ach, no i jeszcze ożywiłam kolory, za pomocą cieniowania i zróżnicowania odcieni.

Dziś pani dostała obraz. Bardzo jej się spodobał - a nie jest kimś, kto udaje.
Uff.

10 komentarzy:

  1. W poprzedniej pracy - dynamika. Tu - spokój i refleksja. Ładnie.
    Chyba dobrze, że słońce i gałązki zniknęły. Obrazek jest bardzo delikatny, aczkolwiek z postaci emanuje pewna stanowczość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tymczasem we mnie nabrzmiewa, można rzec, chęć namalowania czegoś wybitnie niedelikatnego!

      Usuń
    2. Najpierw pozbędę się domowników, którzy wciąż czegoś chcą

      Usuń
    3. Jaskiniowca z maczugą ;P ?

      Usuń
  2. Jak zwykle pięknie , i wyjątkowo szykownie :)

    OdpowiedzUsuń