Przedstawiam Państwu wspomniany wcześniej obrazek.
Nie mogłam tym razem relacjonować mąk twórczych, bo istniało niebezpieczeństwo, że osoba "portretowana" zagląda do Brulionu.
Namalowana to Pani na stanowisku i znajomy poprosił mnie, żebym zrealizowała jego pomysł obdarowania jej obrazkiem. Początkowo myślalam o bezpiecznym pejzażu, ale niespodziewanie widziałyśmy się kilka razy i uderzyła mnie jej konsekwencja w sposobie ubierania się.
Zawsze bardzo kobieco, w dopasowanej sukience, koloru kości słoniowej lub ciut ciemniejszej, do tego pantofelki na obcasie.
Dlatego pomyślałam o beżach.
Najpierw - szkic.
Ponieważ zajmowane przez nią stanowisko jest wysokie, ale i oficjalne bardzo, dlatego choć najchętniej uwieczniłabym ją w jakiejś może nawet trochę wyzywającej pozie (duża pewność siebie), skupiłam się na oficjalnym aspekcie.
A jednak okoliczności postanowiłam nieco "uromantycznić" - dodałam słońce i delikatne gałązki z kwiatkami.
I od razu wiedziałam, że to nie to.
Raz, że obrazek wyglądał mdło, to jeszcze parę osób zapytało mnie, czyżby to już był koniec?
Wyraźnie brakowało pierwszego planu, a kwiecie wydało mi się...rzygawiczne.
No to zaczęłam zmieniać.
I wciąż za pusto. Sięgnęłam po sprawdzony sposób - firankę.
Na niebie umieściłam gołąbka. Ale...wciąż czegoś brakowało...
Więc - przeczuwając, że strzelam sobie w nogę, dodałam drugiego ptaszka - przed nią.
Tyle, że...ptaszek pozę miał jaką taką kogucią, nie wspomnę, że zaczął mi przypominać zużytą, wyrzuconą niekulturalnie chusteczkę.
Dlatego z przyjaciółką urządziłam smsową burzę mózgów - czym zastąpić koguto - gołąbka?
Pomysły były bardzo kreatywne - muchomor - monstrum, lodówka, Mikołaj, Godzilla, a nawet koparka(coś praktycznego) i jaja w pończochach (coś nowoczesnego).
Pomyślałam, że choć czasu mam mało, powinnam zaufać sobie, że rozwiązanie samo się pojawi.
Tymczasem firankę przyozdobiłam kropkami.
Nareszcie zaczęło mi się podobać.
I wtedy zobaczyłam rozwiązanie - na pierwszym planie postawiłam (na swoim obrazku) - jej portret.
Wszystko zagrało. Nareszcie!
Ach, no i jeszcze ożywiłam kolory, za pomocą cieniowania i zróżnicowania odcieni.
Dziś pani dostała obraz. Bardzo jej się spodobał - a nie jest kimś, kto udaje.
Uff.
W poprzedniej pracy - dynamika. Tu - spokój i refleksja. Ładnie.
OdpowiedzUsuńChyba dobrze, że słońce i gałązki zniknęły. Obrazek jest bardzo delikatny, aczkolwiek z postaci emanuje pewna stanowczość.
Tymczasem we mnie nabrzmiewa, można rzec, chęć namalowania czegoś wybitnie niedelikatnego!
UsuńZrób to.
UsuńNajpierw pozbędę się domowników, którzy wciąż czegoś chcą
UsuńJaskiniowca z maczugą ;P ?
UsuńJak zwykle pięknie , i wyjątkowo szykownie :)
OdpowiedzUsuńSzykownie...dobre słowo, zapomniałam o nim
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDziękuję :)