Na studiach parę razy w ciągu roku akademickiego urządzano pokazy w pracowni filmu animowanego. Można było ją po drugim roku wybrać jako specjalizację (czyli nie obowiązkową).
Pracownię prowadził Daniel Szczechura - legenda polskiej animacji (postaram się na dniach zdobyć jego film - mój ulubiony i wkleić).
Pamiętam, pokazy zawsze były przeżyciem - czarnym materiałem zaciemnione okna, szepty w ciemności (czasem brzęk butelek), i zawsze potem temat do rozmowy.
Na początek - "Schody" Stefana Schabenbecka
Teraz - legendarny, psychodeliczny film Juliana Antonisza "Jak działa jamniczek".
I wreszcie Zbigniew Rybczyński i jego Nowa Książka
Do Muzeum, gdzie byłyby tego rodzaju filmy w salkach projekcyjnych, zamiast "Kobiety zbierającej muszle" przez 3 godziny, to ja bym chodziła i nie we czwartki, kiedy jest za darmo, i katalog nabyła, gdyby nawet kosztował 5 razy tyle, co w MSN.
No tak , różnica gołym okiem widoczna...
OdpowiedzUsuńSchody mną z lekka wstrząsnęły , nie powiem .
Jak działa jamniczek akurat jest utrzymany w estetyce pamiętanej przez mnie z zamierzchłego dzieciństwa , której szczerze mówiąc nie trawiłam , ale pomijając estetykę przesłanie ma i to słuszne .
Nowa książka mnie rozczuliła - miałam taką samą piłkę plażową :) Pomysł symultaniczej obserwacji tylu łączących się kadrów na raz jest świetny i wymaga użycia dawno zapomnianej podzielności uwagi - odświeża mózg ;)
W każdym razie każdy z tych filmów w każdym momencie oglądania potrafi wciągnąć .
A w ogóle to mam wielki sentyment do produkcji Studia Se-ma-for :)
No widzisz, Schody wstrząsnęły. I nie wymagają, aby je odpowiednio odebrać, ani opisu, ani pogadanki - ew. mogłaby ona się znaleźć jako przybliżenie sylwetki twórcy.
UsuńJamniczek jest straszny, nie ukrywam, psychodelia pełną gębą - ale jednocześnie jaka wspaniała forma! Ile kadrów z transparentnymi elementami, kontrastującymi z ostrymi, czarnymi krawędziami, a te kadry mogłyby być gotowym obrazem.
Nowa Książka - właśnie, wciągająca. Pomysł jak z Tanga tego samego zresztą twórcy. Filmu samodzielnego nie ma na YT, wielka szkoda - a przecież dostał Oskara.
No i warstwa muzyczna - niesamowita. Jako fanka jazzu i free jazzu jestem zaczarowana większością oprawy instrumentalnej do filmów Polskiej Szkoły Animacji.
Po taki seansie, dla mnie nie nowym, czy można się dziwić, że mam wymagania, którym "produkcje artystyczne" pokazywane we współczesnych przybytkach nie są w stanie sprostać?
No właśnie - obyło się bez wyjaśniania co ałtor miał na myśli . Niestety , zrobienie czegoś zrozumiałego , a w każdym razie robiącego wrażenie i pobudzającego do myślenia , pozwalającego wysnuć własne wnioski, wymaga niestety tak niepopularnych dziś rzeczy jak 1) doskonale opanowane rzemiosło , 2)umiejętność samodzielnego myślenia , 3)talent . Więc klapa :-/
UsuńA u Antonisza rzemiosło jest szczególne - bo każdy kadr był ręcznie malowany!
UsuńNo to w ogóle nie jest sztuka wobec tego , to czyste mauzoleum ;P Żebyż takich więcej...
UsuńProszę bardzo.:)
OdpowiedzUsuńhttp://w700.wrzuta.pl/film/8Sk420MzYE9
Tango znam doskonale. Nową Książkę i Schody przypomniałam sobie, chociaż nie pamiętałam endu w Schodach. Jamnika widzę po raz pierwszy, tak myślę.
OdpowiedzUsuńJaka przyjemność, Justyno! Parabelka ma rację. Nie sposób nie mieć sentymentu dla Se-ma-fo-ra:)
Ucieszył mnie nawet fakt, że teraz spostrzegłam, iż pan "na czerwono" występuje w obu filmach. Nawet odważyłam się na refleksję, że Tango jest pewną konsekwencją w stosunku do Nowej Książki.
Moje pokolenie wyrosło na animacji. Bardzo dobrej polskiej animacji lat 60-tych i 70-tych.
Moje też.
UsuńTango niestety z Wrzuty nie wchodzi na blog. też mam wrażenie, że jest kontynuacją.
Cieszę się, że ten eksperyment sprawił Ci przyjemność.
Polecam "Ostry film zaangażowany"
OdpowiedzUsuńschody robią na mnie ogromne wrażenie. i jest to przekaz, który lubię - wszystko jest jasne, artysta dzieli się swoją refleksją, przekazuje w ręce odbiorcy, zamiast zapakowywać w szeleszczące papierki i biegać dookoła z wrzaskiem "mam myśl, mam myśl, a ty się nie domyślisz, jaką".
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ja taka wielbicielka łopatologii i kawonaławizmu.
ale podobało mi się, i to bardzo.
dobrze wiedzieć, że w takiej starej sztuce nowoczesnej jest czego szukać.
hanako
Nie uważam, żeby upodobanie do jasnego przekazu miało oznaczać skłonność do łopatologii i...tego słowa, które ciężko mi wymówić.
UsuńPrawdziwie doskonałe "dzieła" można wg mnie skwitować jedynie stwierdzeniem "nic dodać, nic ująć", co jest ukłonem dla doskonałości.
Uważam, że nie udostępnianie klasyki sztuki nowoczesnej w muzeach jest skandalem.