WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 29 maja 2013

"Występ" w przedszkolu

Tak więc moje dziecko osiągnęło wiek, kiedy stawia pierwsze kroki na scenie (na razie w sali gimnastycznej).

Gustaw wyznał mi, że chciałby zostać aktorem, kiedy dorośnie.
"Guciu, a nie wolałbyś zajmować się prądem?" (jest od zawsze fetyszystą kabli, gniazdek, żarówek, włączników itp.)
Zastanowił się.
'Mamo, ja zmienilem zdanie. Wolę być elektrykiem".

Już dwa tygodnie temu zaproszono nas - rodziców - na przedstawienie. Związane z Dniem Matki.
Ale ponieważ przedszkole uczestniczy w programie ekologicznym, więc dotychczas przy wszystkich okazjach wplatano wątki "dbałości o czystość Planety" - propaganda pełną gębą.

Kiedy więc rano zobaczyłam wspinającego się po schodach chłopczyka z Biedronek (starszaki), przebranego za drzewo, nabrałam niemal pewności, że dzieci będą (znowu) publiczności wygrażać paluszkami i potępiać brak segregowania śmieci za pomocą poglądowej scenki.

Tymczasem miło nas zaskoczono, bo występ był w całości związany z rodziną, sympatyczny, z wierszowanymi życzeniami i pioseneczkami.

Standard. Oczywiście mamy zapatrzone w swoje latorośle z zachwytem chłonęły każdy moment, ukradkiem ocierając łzy.
I ja również byłam nieco rozczulona - i zaskoczona, bo Gustaw najwyraźniej przeszedł wtajemniczenie i za nic nie chciał nam zdradzić, co zaśpiewa, na wszystkie, nawet najbardziej podchwytliwe pytania, odpowiadając "Nie wiem".

Jednak prawdziwych wrażeń artystycznych dostarczyła mi wystawa zrobionych przez Pszczółki portretów Mam. Jestem fanką dziecięcej wyobraźni - za każdym razem mnie ona zaskakuje.

Ja narysowana przez Gustawa wypadłam całkiem nieźle.


Mam tylko bliznę na czole (włosy) - z innymi rodzicielkami dzieciaki obeszły się dużo gorzej. Szczerze?



I najweselsze mamusie



Na zebraniu po przedstawieniu Pani Mirelka wezwała rodziców do inicjatywy, by poprowadzili zajęcia - zostali wytypowani tzw. ciekawi ludzie (w tym ja i Wojtek). Oprócz tego przedszkolanki postanowiły przybliżyć dzieciom postaci rodziców, bowiem wcale nie w najmłodszych Pszczółkach, tylko w średniakach, wyszło na jaw, że niektore maluchy nie znają imion mam i tatusiów.

Z pewnym niepokojem zapytałam Gucia od razu, czy wie, jak się nazywam.
"Wiem! Justyna Mejman!"

5 komentarzy:

  1. Ja myślę , że Gucio intuicyjnie oddał na Twoim portrecie to , co w Tobie jest , aczkolwiek niewidoczne na pierwszy rzut oka - nieustraszonego ducha Rambo walczącego z przeciwnościami losu , i jego symbolem jest owa kreska obrazująca rambową przepaskę ;)w każdym razie portret jest rzeczywiście najbardziej udany z zamieszczonych - tak sobie myślę , czyżby z Guciem chodziła do przedszkola również świnka Pepa ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. To mi się podoba - nieustraszony duch! Ale w sumie... nie wiem. Co do świnki - chyba wiem, która to mama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromną przyjemność sprawia mi oglądanie prac plastycznych dzieci - ale najbardziej tylko wtedy, gdy dany temat mogą realizować w wybrany przez siebie sposób - nie lubię prac typu wszyscy robimy tego samego bałwanka z 3 białych kółeczek,6 małych czarnych guzików i trójkątnego noska skierowanego w prawo (choć i takie zadania są potrzebne). Jako, że pracuję w przedszkolu, ostatnio też obserwuję wysyp sportretowanych mam, nie umiałabym przejść obok, nie przyjrzawszy się dokładniej każdemu z takich dzieł. Mamy-świnki jeszcze nie widziałam :D Za to najbardziej utkwiło mi w pamięci, gdy 2 lata temu na jednym obrazku zamiast mamy znalazła się babcia wyglądająca jak diabeł...

      Mnie ta "blizna" u Ciebie skojarzyła się z aktywnym procesem myślowym ;) Choć tak naprawdę są to wyraziste brwio-rzęsy.

      MayaMarie

      Usuń
    2. Masz rację, najciekawsza jest nieokiełznana dziecięca fantazja.
      Może dziecko od diabła miało na imię Damian? wszystko by się zgadzało.
      Aktywny proces myślowy, mówisz? Tej interpretacji będę się trzymać. Brwiorzęsy też są ok!
      Zrobiło mi się jakoś miło, kiedy przeczytałam, jaką masz pracę. Nie daj się! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Co do imienia dziecka - byłaś blisko! Jednak nie Damian, a Daniel ;)

    Tak dokładniej to ja anglistką jestem, a praca w przedszkolu jest przede wszystkim taka... wygodna i przytulna - w porównaniu np. do pracy w szkole. I satysfakcję sprawia obserwacja postępów dzieci w nauce, które to postępy zaistniały dzięki mojemu działaniu :]

    Pozdrawiam również, ciepło
    - MayaMarie.

    OdpowiedzUsuń