Ta powierzchnia długo była pusta - gdyż Pani Renia z mężem postanowili czekać tyle czasu, aż nie trafi się obraz, który ich ujmie za serce.
I czekali, i czekali - aż nie umieściłam w Brulionie Libellule.
Uprzedziłam, że w dolnym rogu jest stara mucha - oczywiście, wiedzieli, i to był wg nich gwóźdź obrazu.
Prawie podskoczyli z radości, kiedy zobaczyli Ważki na żywo (przedtem widzieli tylko w komputerze) - a następnego dnia zaprosili mnie z Guciem do siebie na ucztę jedalno - zapachową, gdyż Pani Renia też jest perfumoholiczką, ku mojej wielkiej uciesze.
Do Łodzi wzięłam robotę, bo nie tylko Pieski miałam zaległe, ale również "portret" Kate - znajomej mojej przyjaciółki. Ale o tym - nie dziś, teraz mam przyjemność zaprosić na premierę Piesków.
Wiedziałam, zgodnie zresztą z oczekiwaniami Pani Emilii, że tłem ma być pejzaż.
Zależało mi na tym, żeby podkreślić przestrzenność, więc Presto w obu ujęciach jest na pierwszym planie.
Zaczęłam od kolorów bazowych.
Pomyślałam sobie, że nie zaszkodzi, jeśli obrazy zetknięte bokami będą stanowić całość. Nie ma przecież przepisu, żeby je w ten sposób eksponować, ale jeśli ktoś chce...
Oczywiście najważniejsze, by i piesek, i reszta były z jednej bajki (zlikwidować efekt wycinanki).
Żeby zespolić tło i Presto, użyłam gdzieniegdzie tych samych kolorów.
Powyżej w silnym dziennym świetle, na dole - słońce schowało się za chmurami.
A tak wyglądają w sztucznym świetle.
Teraz czeka je daleka podróż - aż do północnej Norwegii.
W kolejce jeszcze dwa Koty, też dla Pani Emilii, na szczęście pozwoliła mi zrobić przerwę na Panienkę Kate.
Ale o tym - w następnym odcinku.
Mają urzekające wyrazy pyszczków. :)
OdpowiedzUsuńLubię psy. I uważam, że porównanie kogoś do psa to wielki komplement. Dla człowieka. Gdyby ludzie byli tak wierni i szczerzy jak psy - świat byłby o wiele lepszym miejscem.
Ależ oczywiście - byle tylko nie tarzali się w odpadkach, że o gorszych rzeczach nie wspomnę.
UsuńJa co prawda wolałabym być Kobietą Kot niż Kobietą Pies, ale to tylko kwestia stereotypu.
Pysio też mi się podoba!
Pieski jak żywe :)
OdpowiedzUsuńMimo że Ważki są piękne , dalej płaczę po Łabądku ;) na szczęście wiem , że on tam jest nadal , tylko schowany za mgłą ;)
Gdzieniegdzie nawet nie schowany - wszak z "korpusu" powstała chmura. U mnie nigdy nic tak całkiem nie znika - lubię ślady po zaszłościach.
UsuńSerce mi topnieje na widok psa. W dodatku wygląda, jakby zabłąkał się na miłe memu sercu szkockie wrzosowiska!
OdpowiedzUsuńWażka wygląda, jakby ta biała ściana od zawsze na nią czekała. Nagle, w domowym kontekście, ten obraz zaczął mi się bardzo podobać, a nie był moim ulubionym.
I chociaż jestem zdeklarowaną kociarą, i taki jeden nawet siedzi właśnie naprzeciwko mnie i z uwielbieniem, wzajemnym zresztą, uporczywie wpatruje się w moją twarz, muszę przyznać, że psiak, jako żywo (nomen omen) jest przeuroczy i przesłodki. Tylko pogłaskać! W.
OdpowiedzUsuń