Zmiany nieduże, ale o istotnym znaczeniu.
Najważniejsza to wprowadzenie ledwie dostrzegalnego błękitu, który spowodował, że : nieokreślone bliżej fantazje kolorystyczne na temat chmur nieco się ukonkretniły i - po drugie - światło przestało przypominać łunę. No i po trzecie niebieski urozmaicił kolorystykę, wg mnie zbyt jednostajną.
Kotek w oknie pozostał (nadaje bajkowy charakter - w sam raz na aukcję dla dzieci), a jerzyki są całkowicie poza jego zasięgiem, bezpieczne. Zresztą i tak ok. 3 lat spędzają w powietrzu.
Same ptaszki - szczególnie tego na pierwszym planie, przyciemniłam prawie czarnym fioletem. Zrezygnowałam z większego jerzyka na pierwszym planie - dzięki Hanako, która przyrównała jaskółki do okruszków (co mnie ujęło).
Gdzieniegdzie pozostawiłam, jak widać na zdjęciu powyżej, nietkniętą, surową warstwę, którą jako pierwszą nałożyłam na dyktę.
Budynki, dzięki przetarciom, zyskały na lekkości - szczerze mówiąc, bałam się ich surowości (która zresztą nie miała przełożenia na Eau de Cartier).
Najwyższy czas na całość -
Trudno.
Co jak co, ale mistrzynią tła to Ty jesteś! Piękne niebo, idealne wręcz, prawie że czuć to parne, sierpniowe powietrze u schyłku dnia, z jerzykami nawołującymi się, szykującymi się do nieuniknionego powrotu, a w dole ospałe, wyludnione miasto pogrążone w wakacyjnym letargu. Myślę, że jeszcze kolejny ruch pędzla i byłoby "zbyt wiele" (ale to ja tylko, wciąż próbuję rozgryźć te nieszczęsne, niewdzięczne informele, ech...). Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTwój komentarz czytałam na głos Wojtkowi - z dumą :)
UsuńInformeli nie rozgryzaj - one są niestrawne!
Zawstydziłem się :torba:
UsuńNie ma czego - bardzo sobie cenię twoje komentarze i jestem wielbicielką twojego poczucia humoru. No już, wychodź!
UsuńA Gucio, jak się zawstydza, upada na ziemię i mruczy "Jestem zawstydzony"
Gucio jest "nie do podrobienia"... stara mucha, drendus i gropuła :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękny. Obraz jest pogodny, optymistyczny, czuć w nim błogie lenistwo. Nikt się nie spieszy, odgłosy życia gdzieś są, ale są ciche, spokojne, odległe. Błękit dodaje lekkości i... orzeźwienia. Jest jak łyk świeżego powietrza. Sprawia, że całość nie jest monochromatyczna. Podobają mi się budynki. Przedtem były takie mroczne, zimne i nie zachęcały do wejścia. Teraz jest inaczej. Chce się wejść do środka i odpocząć po upalnym, aktywnym dniu. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńPS. Poprzedni komentarz pisałam bez okularów i nie ten co trzeba klawisz nacisnęłam. Buuu, pierdoła ze mnie ;)
Lilizo - to tez czytałam na głos, u mnie podobnie przekształcił się stosunek do domów - poprzednio nawet przez chwilę przypominały mi spalone ruiny. A teraz - choć mury masywne, to lekkie.
UsuńDziękuję, nawet nie wiesz, jak mi miło!
Justynko, jest przepiękny!!! Lubię u Ciebie to, jak malujesz bloki (czuć, że nie darzysz ich niechęcią, wprost przeciwnie) i to, że wprowadzasz je do zwiewnych obrazów, takich jak ten. Beton na sposób liryczny. Cudo!
OdpowiedzUsuńkamena
No bo bloki są piękne - na swój sposób. Coraz większą ochotę mam na miejskie pejzaże.
UsuńNie powiem, miałam chwilę wahania, czy nie lepiej zostać przy pejzażu - jednak poczułam, że domy są wyzwaniem, by nie obciążały kompozycyjnie obrazu. I się udało
Liryczny beton? Zanotuję, to świetne!
Więcej jerzyków ! One stadami latają , a w miastach jest ich mało , bo nie mają gdzie się lęgnąć . Normalnie niebo powinno być upstrzone jerzykami .
OdpowiedzUsuńPS . że jest fantastycznie - nie muszę chyba dodawać :)
Ech, powinno być ich krocie - co zrobić, każdy zwierz ginie w mieście, poza paskudztwami.
Usuńdodawaj, dodawaj!
Obraz wyszedł wspaniale, rzeczywiście, gdy dodałaś błękit, niczego już mu nie brakuje, jest idealnie. Kotek bardzo mnie ucieszył i pierwsze co pomyślałam, to właśnie, że jest otoczony tym prostokątem muru, więc nie dotknie ptaków. Patrzę chyba na ten obraz z kociego, a nie jerzykowego punktu widzenia, tzn. kot jest dla mnie zawsze najważniejszy :) Myślę, czy nie jest to teraz mój ulubiony z Twoich obrazów... Na pewno w ścisłej czołówce. Wygląda jak ilustracja do lepszego świata, gdzie o nic nie trzeba się martwić, jest tylko spokój, pogoda i wolność, mnóstwo przestrzeni-możliwości, ale nie ma przymusu, by w nią pędzić, za to panuje wszechogarniająca błogość.
UsuńDodam, że wiele Twoich obrazów ma w sobie coś bardzo miłego, sympatycznego, otwarcie przyjaznego w taki prosty (w sensie naturalny) sposób - czyżby to było odzwierciedlenie części Twojej osobowości? :)
MayaMarie
NO to dodaję - cudownie wyszedł Ci letni przedwieczerz , gdzieś na Gocławiu albo na Sadybie :) upał , cisza , prawie wszyscy wyjechali i nic się nie dzieje , i nawet powietrze pachnie :)))
UsuńNa Sadybie, tak! Tam jest mój dom rodzinny - wykryłaś przyczynę mojego upodobania do malowania specyficznych budynków - przecież one są stamtąd! Parabelko - ale się cieszę. Teraz mogę powiedzieć jeszcze więcej na temat tego, co poeta miał na myśli.
UsuńHa , intuicja działa :) ! Początkowo bardziej obstawiałam Gocław , ale to wygląda jak 4-piętrowce z Sadyby :) No i na Sadybie powietrze jest inne , niegocławskie :)
Usuń"Dodam, że wiele Twoich obrazów ma w sobie coś bardzo miłego, sympatycznego, otwarcie przyjaznego w taki prosty (w sensie naturalny) sposób - czyżby to było odzwierciedlenie części Twojej osobowości? :)" - nie ma żadnej różnicy - to o mnie - tylko obrazy są piękniejsze, niż ja. ŻART!!!
OdpowiedzUsuńNa serio - tak o sobie często myślę, ale też jestem gadułą i wiem, że mam cechy, które męczą. Od ponad roku pracuję nad sobą - żeby mniej mówić, a więcej słuchać. Ale nie jest idealnie.
Za to obrazy nie są przegadane - tego o żadnym nie powiem.
Nastrój jest wyznacznikiem mojej twórczości - w gruncie rzeczy to on dla mnie liczy się najbardziej, po skończeniu. A miejskich, pustych pejzażach można wyczarować błogie rozleniwienie albo ciszę jak po ataku, kiedy została garstka ludzi pochowanych w schronach, jak w filmie SF.
Dziękuję - znowu czytałam W. na głos
:) Dlatego pisałam o "części osobowości", bo każdy ma jakieś wady, ale szczęśliwie w Twoich obrazach widać właśnie tę najlepszą Twoją stronę i bardzo dobrze, że nie są przegadane - dzięki temu mnie przyciągają, lubię taką właśnie nieprzeładowaną i nastrojową sztukę. Pewnie na codzień dajesz upust tej gadaninie, więc obrazy mogę być od niej wolne ;)
UsuńMayaMarie.
Tak właśnie!
UsuńPoza tym gadanina jest wynikiem gonitwy myśli, a ta niesie za sobą gonitwę pomysłów.
Dziękuję!