WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 21 listopada 2012

Pasowanie na przedszkolaka

Dziś szczególny dzień - pasowania Gustawa na przedszkolaka.
Od tygodni nasz synek przynosił z przedszkola strzępki wierszyków na nieokreśloną melodię, które z biegiem czasu zawierały coraz mniej słów, a coraz więcej mamrotania - a to "małe pajączki, ma...eeee rączki, ploeeeeee pajęczynkę by eeee rodzinkę", a to "podaj rękę patnerowi eeeeeeeeee nóżka w prawo, nóżka w lewo....eeeeee", za to z żywą gestykulacją i coraz szybciej wykonywanymi obrotami, często z wywrotką.
Mieliśmy - my, rodzice, dać dziecku strój galowy na "występ".
Gucio zachwycił się białą koszulą w paski, taką dorosłą i sztruksowymi, granatowymi ogrodniczkami.
Po rozebraniu się w szatni jak zwykle kazał mi odliczać, basem zapowiedział "odpalamy silniki!" i jak pocisk runął do swojej sali Pszczółek.

Jeszcze do wczoraj wieczora nie wiedzieliśmy, czy "pasowanie" dojdzie, jeśli chodzi o Gustawa, do skutku, bo poniedziałek i wtorek spędził w domu - wydawało się, że może być chory. Bolała Go głowa, nie miał apetytu, a jeszcze dowiedzieliśmy się, że w Pszczółkach panuje epidemia ospy wietrznej, więc oglądaliśmy synka uważnie, czy nie ma czerwonych kropek.
Ale dziś był jak nowy, na szczęście.

Po odprowadzeniu poważnie zastanawiałam się, czy aby nie pójść spać, ale głód mi na to nie pozwalał.
Ostatnio wzięła mnie ochota na ciepłe zupy, które przyrządza mi mój świetnie gotujący mąż.
Dzisiejsza zupa zachwyciła mnie nie tylko smakiem, ale i wyglądem. i całkiem rozbudziła.


Szykując się na przedszkolną uroczystość podsłuchałam, że Wojtek nawiązuje kontakty z właścicielami żaglówek takich, jak nasza (rambler) - telefoniczne na razie, zauważyłam w jego głosie pewną jakby obawę. Po skończonej rozmowie westchnął ciężko.
"Oj, Justysiu, wracają mi wspomnienia...Wiesz, czemu nie jestem regularnym żeglarzem?" (uprawnienia wszystkie ma).
"No właśnie, dlaczego?"
"Nienawidzę szantów!"
"Co takiego?"
"Musisz zbadać sobie słuch!"
"Wojtek, muszę zbadać, ale wzrok, słuch mam dobry"
"Taaak?" i ściszył głos do prawie szmeru: "Powinnaś się podlać ryczeniu na sucho. Co powiedziałem?"
"Podlać ryczeniu na sucho???"
"No widzisz, Justysiu, PODDAĆ się LECZENIU SŁUCHU - mówiłem".

Żarty, żarty, a tymczasem zrobiło się późno i trzeba było wybierać się na pasowanie.
Kolorystycznie zainspirowała mnie zupa - zdecydowałam się na fioletową sukienkę.

Na miejscu uroczystość już się zaczynała. W sali zgromadzeni byli wszyscy zainteresowani - a więc tłok jak w autobusie. Zanim przygotowałam aparat fotograficzny, już Pszczółki, potencjalni nosiciele ospy, w postaci węża śpiewającego "Jedzie pociąg z da le ka" już ustawili się na prowizorycznej scenie, całkiem dla mnie, stojącej z tyłu, niewidocznej. Wojtek, jak taran, przebrnął na przód i filmował telefonem.
Ja tymczasem, szepcząc "przepraszam" takim tonem, jakbym mówiła "zejdź mi z drogi, ofermo" przebiłam się na bok, w kierunku okna i stanęłam z tyłu stołu z łakociami. To nie był dobry pomysł, bo przez cały skupiałam się na balansowaniu ciałem, aby nie rymnąć w domowe ciasta i torty, ledwie widząc główkę naszego synka.
Klęska. Wszystkie zdjęcia wyszły poruszone, aż wreszcie pomyślałam sobie, że trudno, rezygnuję z rejestrowania występu i postaram się choć trochę zobaczyć i nacieszyć się widokiem.
Obok synka stali jego koledzy, zapewne ci, o których opowiadał nam w domu - Kubert, Hilip i Adian.

Wojtek też potem narzekał, że pani z tylu robiła Mu w karku dziurę łokciem, na dodatek przed nosem dyndała Mu z boku na bok metka jej markowego aparatu, jakby chciała go zahipnotyzować.

Wreszcie występ się skończył, nastąpiło rozgęszczenie, a Wojtek natychmiast został wzięty w obroty przez panie Gucia - Kasię i Mirellę, które wiedziały, że W. śpiewa. Można powiedzieć, że został wrobiony w kolędowe karaoke. Zastrzegł od razu twardo, że sam wybierze ścieżkę muzyczną.
"Cieszę się, Wojtek, że się zgodziłeś. Tylko jak Ty to sobie wyobrażasz?" zapytałam.
"Cóż prostszego? Karaoke nie jest wynalazkiem japońskim, ale kościelnym, praktykowanym od stuleci"
"???"
"No co - organy jako podkład, książeczka i lecimy z koksem".

Z jedynego zdjęcia, które udało mi się zrobić (pod lampą), musiałam wykasować Wojtka, bo jak siebie zobaczył, powiedział (jako aktor), że za takie oświetlenie można pójść do więzienia.


A dwie pozostałe fotografie są już typowo poimprezowe.
Gustaw zasnął już w samochodzie.


A z galowego stroju zaprezentował tylko skarpetki.


I ja też powoli odpadam, słysząc, jak Wojtek, cichutko, żeby nie obudzić synka, ćwiczy "Cichą noc", oczywiście do podkładu z komputera.

19 komentarzy:

  1. Juu, zapytam jako pierwsza,bo wiem,że na pewno każdy chce o to zapytać, z czego jest fioletowa zupa?!
    Bakłażan za mało fioletny, a denaturatu chyba tam nie ma..

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna zupa :D Gratulacje dla Przedszkolaka :* Życzę Guciowi miłego czasu przedszkolnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupa dodatkowo ge nial na w smaku! W imieniu Gucia dziękuję. Przedszkole jest świetne, a panie mają wyczucie i nigdy nie przesadzają, więc dzieci nie są zmęczone, tylko się cieszą. A dla mnie jaka ulga! Bo wiem, że synek jest tam szczęśliwy.
    Ju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rety, to teraz już nawet na przedszkolaka pasują?!
    Jeśli ten trend pójdzie dalej będziemy mieli: pasowanie na opiekuna kwiatów doniczkowych albo pasowanie na dyżurnego.
    Fajne święto miały maluchy ale żeby od razu pasowanie (tradycje rycerskie mi się przypominają)
    Zupa genialna. Kolor nieco przypomina wódkę, którą Przyjaciel niegdyś postawił na stole w butelce bez metki. Tamta była klarowna, no po prostu denaturat. Mina nam, tak częstowanym gościom, zrzedły a ja dodatkowo zdziwiłam się niepomiernie bo nie znałam Przyjaciela z tej strony.
    Okazało się że to szlachetny, domowy (i dobry!) bimber dorabiany sokiem jagodowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, czy to przesada. pasowanie polegało na złożeniu przysięgi - żartobliwej, w formie wierszyka, że dzieci obiecują nie marudzić, wszystko jeść, utrzymywać porządek i być grzecznymi dla siebie i pań. Pani dyrektor miała wielką kredkę (jak cała jej ręka) i dotykała ramienia każdej Pszczółki.
      O, tak, sok jagodowy daje również oszałamiające efekty.
      Ju (Brulion)

      Usuń
  5. Jakie piękne kolory w tym garnku! Nigdy nie jadłam zupy z czerwonej kapusty, muszę koniecznie ugotować.
    Niech się Guciowi wiedzie jak najlepiej w przedszkolu :)

    W naszym przedszkolu wszyscy rodzice pstrykali foty i kręcili filmy. Musiało to komicznie wyglądać ze sceny :D

    tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to Ci powiem, że potem do zupy dodaje się buraki, kolor jest jeszcze intensywniejszy, ale nie dziwny.
      U nas też pstrykali i kręcili, a jakże. Inna rzecz, że na tych filmach głównie były plecy i głowy innych rodziców.
      dziękuję!

      Usuń
  6. No proszę jak stylowo Rambler to chyba drewniany jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zupa iście psychodeliczna! A szant (szantów?) nie znoszę równie mocno, co matematyki. Albo i jeszcze bardziej ;) Gryx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie do szantów nic nie mam, szczególnie, że niejaki Kowal, mój asystent z grafiki warsztatowej, śpiewał w zespole "Ktośtam i Garkumpel", a kiedy w piwnicach, gdzie na wydziale trawiły się w kwasie blachy cynkowe i pachniała kalafonia z piecyków, Kowal zaintonował kolędę, niemal ściany się zatrzęsły a powierzchnia kwasu zadrżała, taki miał wielki głos.

      Usuń
    2. A matematyki nie znosiłam strasznie, ale chemii jeszcze bardziej.

      Usuń
    3. Zejman i Garkumpel :) akurat tej grupy nie lubiłam za bardzo , ale generalnie powiem , że szanty bardzo lubię , tylko w dobrym wykonaniu .
      Pasowanie na przedszkolaka nie jest takie głupie , to przyjęcie do wspólnoty i zobowiązanie się do przestrzegania zasad - niech się maluchy uczą , im wcześniej , tym lepiej ;)

      Usuń
    4. Też tak uważam. Szczególnie, że wdrażanie dzieci odbywa się dyskretnie, ma charakter zabawy, często konkursu, a Gucio jest bardzo dumny, kiedy np za samodzielne ubieranie się czy sprzątanie dostaje odznakę - papierek z misiem, z przylepcem.

      Usuń
  8. Zupa rzeczywiście niespotykana! dzięki za inspirację.Również gratuluję Guciowi zostania Przedszkolakiem :) [mam takie same skarpetki tylko że żółte ;)] Pozdrowienia przesyła taka trochę już większa Pszczółka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam takie skarpety i żółte! Jestem trochę pszczołą?
      Dziękujemy za gratulacje!

      Usuń
  9. Macham Guciowi. Mocno i serdecznie
    kota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy - tym bardziej, że chyba jakieś przeziębienie się przyplątało. Na szczęście śpi, kochaneczek.

      Usuń