WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

poniedziałek, 12 listopada 2012

Fashion Victims (FV) część 2

Przypominam, teksty Futryk Pluszynski, ilustracje - ja.

FV 1
Dobra, będzie od góry
na głowie wąska opaska z "włosów" w kolorze blond (a włosy obiekta szatę)
na szei obiekta chuść orientalcepel black,
plaszczyk obiekta fuksjofioletowy, filcawy i militarniawy, z paskiem z tegoż materiała
poniżej płaszczyka obiekt był wyposażony w czarne skinny, białe skarpety (bawełna, nie zochy rajstopiane - i wyższe, w skinach niknące (w końcu żymno jest))
Obiekt silnie umakijażowany i ładny z twarzy, aczkolwiek sprawiał wrażenie ogólnie bazarkowe.



FV 2
rurki miętowe, bokserka ombre biało szara, kamizelka czarna, na łbie żółtko w układzie holyłódzkim,
cop glasses,
na stopach piptoły na platformie nude, na nagich zsiniałych stopach (a jest zimno, piśdzink i pada)
a, i kuferek profesjonalnej kosmetyczki miało



FV 3
maly, mocno kwadratowy, żeński,
ramoneska miętowa,
mini bandaż najpierw camel, potem cytryna (za 2 razą)
rajty nude, workery grafit
na łbu czapka typ krasnal ombre seledyn fiolet z pomponem




I specjalnie zostałam w domu (a nie poszłam na horror, słaby i krótko grany -  ostatnie seanse) żeby wpis był na rozweselenie poniedziałku. Bo jakiś kiepski dziś nawet nie wiem, jak to się nazywa - wisi w pogodzie i jest albo dobrze, albo źle wpływające.
Mój bioprąd (czy tam coś) intelektualny jest dziś poniżej poziomu, ale nie wpływa na wesołość.

11 komentarzy:

  1. O jakie cudne :))) szalenie mi się podobają :)
    Bioprąd jest do doopy , każden jeden , intelektualny i w ogóle wszystek .
    A może to biomet ? Właściwie wszystko jedno bo i tak do doopy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. biomet! A ja wpisałam biomed w gugla i wyskoczyła mi wytwórnia surowic i szczepionek, na dodatek niedaleko mnie.
    Zaraz daję nogę z domu w jakąś alternatywną rzeczywitość

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze jestem ciekawa, czy ja się kiedyś na jakimś blogu, jako kuriozum nie znajdę albo już nie znalazłam. Trzydziestka za mną, a ja w glanach, ramonesce noszonej od nastu już lat (wciąż tej samej) i w koszulce z nadrukiem "ideologicznym". Jedyna zmiana, jaką poczyniłam w swoim sposobie ubierania się przez ostatnie 20 lat to zamienienie obcisłych spodni (kiedyś wszyscy takie nosiliśmy) na zwyczajne dżinsy albo bojówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabbath spoko, też tak miałam między 27 a 40 rokiem życia i było mi z tym dobrze.
      Potem, tj. po 40-tce poczyniłam pewne zmiany i też było mi z tym dobrze, a nawet przez dorastającą (czyt. studencką) młodzież zostałam uznana za "arbiter elegantiarum".
      A dzisiaj to całe ubieranie (niekoniecznie w sensie fizycznym)i rozbieranie wydaje mi się czystą stratą czasu, który można by spożytkować na tyle innych ciekawszych działań.
      Krótko mówiąc - wszystko przed Tobą. W.

      Usuń
    2. Hoho, arbiter mi chyba nie grozi. Choć kiedy trzeba to wyglądam przyzwoicie. Ale to już nie kwestia gustu, tylko kultury. No, wersję "przyzwoitą" tez staram się sprokurować tak, żeby nie na różowo. :)

      Usuń
    3. U mnie z kolei (jeśli mogę coś wtrącić) okresy abnegacji przeplatają się z kreatywnością, jeśli chodzi o wizerunek, który jednak mocno podupadł, kiedy zaczęłam się interesować poważnie perfumami. Dopiero od pewnego czasu zobaczyłam siebie jako całość - a nie tylko nosicielkę zapachu. W pewnym momencie pachnidła na tyle zdominowały moje zainteresowanie samą sobą, że zapach i malowanie stały się jedynymi środkami, jakimi się posługiwałam, jako nadawca (że tak powiem)

      Usuń
    4. Pamiętam Ciebie z okresu przed ostatnią modyfikacją wizerunku. Było inaczej, bardziej swojsko. Dobrze, ze elegancka wersja Justyny jest wciąż tak samo kreatywna i ma tak samo "nieuczesane" myśli.

      U mnie jest chyba ciut inaczej - ja od zawsze pilnuję przede wszystkim spójności wizerunku. Nie jest to zachowanie sztuczne, ale ciuchy, dodatki i perfumy muszą trzymać się w pewnym stylu. Wiem, jaka jest geneza tego zachowania. Kiedy byłam dziecięciem i zarazem "największym heavy metalowcem na świecie" pilnowałam, żeby brońcie bogowie nie wyglądać na (jak mówiliśmy) dyskomłota. Dlatego nie spinałam włosów w kucyk, wolałam nosić zimą trampki, niż normalne, zimowe buty itp. Teraz wyglądanie jak normalny człowiek jest tak głęboko wbrew mojej naturze, że chyba nie potrafiłabym założyć zwykłych butów. Takich wiesz - zni glanów, ani sportowych, ani szpilek. ;)

      Usuń
    5. Takiego powodu nie brałam pod uwagę. Ja tak bardzo nie umiem wyrażać siebie ubraniami - np żeby wyglądać na artystkę.
      Ale bardzo bym chciała - oczywiście nie na poważnie.
      Przynajmniej zapachy mam niezwykłe
      Na dzień oddać się w ręce stylistów - ale takich z prawdziwego zdarzenia.no, na dwa (z zakupami).

      Usuń
  4. Sabb, Ty nie jesteś ofiarą mody, tylko wprost przeciwnie.
    Znalazłaś to, w czym się najlepiej czujesz i to Cię więzi. Tyle, ze co to za więzienie, skoro go tak nie odbierasz?
    Ofiarami są - w naszym (futrykowym i moim) ujęciu osoby "nakacubione" wbrew zdrowemu rozsądkowi, pogodzie, wygodzie itd.- a u Ciebie z czego tu się śmiać? Chyba, ze z napisu - jeśli ma być do śmiechu.
    Poza tym, zdaje się, że nie jest tak jednostajnie i masz w zanadrzu parę ekstrawaganckich alternatyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak. Nie jestem ofiarą mody, tylko własnej niereformowalności. Albo raczej przykładem niespotykanej stałości charakteru i gustów. Czasem nawet modzie uda się o nie zahaczyć. :)

      Usuń
    2. Ja chciałabym zachować pewien styl, ale nie tak rygorystyczny, jak Ty, i w jego ramach bawić się i urozmaicać. Też jestem stała w gustach, aczkolwiek rozpiętość jest szeroka - ale to, co mi kiedyś się podobało, podoba mi się i teraz. W tym sensie stałość.

      Usuń