Nie ukrywam, że z przejęciem przedstawiam może mój najbardziej osobisty obraz.
Przedstawia szczególnie ważne dla mnie miejsce na Mazurach. Moją Promenadę.
Promenada to po prostu przecinka w lesie. Z jednej strony sosny, z zostawionymi paroma "wyspami" starszych, dumnych drzew.
Z drugiej rząd brzóz - niedużych jeszcze i sosnowy zagajnik.
Pośrodku droga.
Moje miejsce na Ziemi.
W tamte okolice po raz pierwszy pojechałam po dopiero - co zdanych egzaminach do liceum (Zamoyskiego w Warszawie).
Minęły 32 lata.
Za tydzień wpadnę znowu - na parę dni.
I las wciąż tak samo mnie zachwyca.
Sosny ukochane.
Niebo - o każdej porze dnia i roku
Zapomniałam o muzyce... jeśli ktoś chce jeszcze raz obejrzeć Moją Promenadę - niech włączy sobie to:
Tak, nie wstydzę się. Jestem bardzo wzruszona.
Chciałabym iść tą drogą.
Myślę, że za jakiś czas powiem "Idę tą drogą".
W kwestii formalnej - format 25 x 35 cm, akryl na płycie. Obraz nie jest czarno - biały, lecz ciemno - zielono biały.
Dokładnie taki, jak chciałam. Jakbym te sosny "miała" w rękach podczas malowania.
Na samym końcu jest słupek, granitowy. Na nim sobie siadam i patrzę.
Niczego mi wtedy nie trzeba.
Wszystko mam.
PS. Oczywiście kolor też mam w planie.Jakby komuś czegoś brakowało.
A teraz zamknijcie oczy i przenieście się w wyobraźni do swojego ukochanego miejsca.
Tak, jak ja teraz.
I tym się z Państwem żegnam, pozdrawiając bardzo uroczyście.
Cudna i bardzo nastrojowa, ja się nie boję ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gryxiu. Mam naturalną skłonność do pewnego rodzaju ponurości, tzn tak to nazywają inni, ha się zawsze doskonale odnajduję w melancholiach, listopada i szarosciach
UsuńNic dodać, nic ująć .To jest dokładnie TO .
OdpowiedzUsuńTak czuję.
Usuń