WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 26 sierpnia 2016

Krytyczny Piątek - CSW

Szanowni Państwo, z radością zapraszam na relację z bieżącej wystawy w CSW, a właściwie dwóch wystaw, choć to drugie coś to jednak raczej nie wystawa - nawet w moim szerokim rozumieniu.

Oderwana od malowania, postanowiłam się przejść do Zamku Ujazdowskiego, po cichutku licząc jednak na to, że : a) będzie zamknięty b) jeśli nie, to zobaczę coś ciekawego.
Niestety! Żadne z pragnień nie zostało spełnione.

Przynajmniej tyle, że zamiast zalewu "twórców" ZUJ został zdominowany przez niejakiego Sy z Senegalu. Sztuka zaangażowana - przeciw rasizmowi, ogólnemu zduszaniu wolności itepe - czyli bardzo poprawna politycznie.
Tyle tylko, że Sy nie ma niestety, wg mnie, za grosz talentu, no ale jak można zabronić wolnemu człowiekowi wyrażać swoje zdanie ? Szczególnie, że mówi, że mu się nie pozwala.
Szkoda, że pokazują go w CSW, a nie w Domu Kultury, gdzie i  prace pana Sy i tak zaniżałyby poziom.
Żeby nie być gołosłowną - porcja zdjęć.




Te twarze są rysowane (malowane), jak to się u mnie na ASP mówiło - z pamięci (czyli bez obserwacji), mechanicznie, po prostu nieumiejętnie.
Jeśli ktoś nie dawał sobie rady z twarzą / dłonią itp - były sposoby :
- zamazać "artystycznie", koniecznie tak, żeby wyglądało na specjalnie
- zasłonić czymś (np. nagle przed ręką na rysunku pojawiało się oparcie krzesła, szmata czy inna martwa natura)
- nie przejmować się i zniekształcić, niby tak nonszalancko -  np. na "Starych Dzikich" (piszę "starych", bo to było modne w latach 70tych, ale niektórym tak zostało - nie dlatego, że są konsekwentni, tylko dlatego, że nie umieją inaczej)



Jak dla mnie - wypisz wymaluj prace z ZPT (zajęcia praktyczno - techniczne).
Dobrze też jest opatrzyć "dzieło" tytułem - wieloznacznym (czytaj : nic nie znaczącym) - ten pierwszy bohomaz nazywa się "Bal Narodów".

Można też iść w malarstwo naiwne - w którym chodzi wszak o prawdę, wrażliwość, a nie umiejętności warsztatowe.


Tu przynajmniej znajdzie się jakiś wdzięk (i bezpretensjonalność).

Albo walnąć całkowitą abstrakcję


Problem w tym, że zawsze widać, czy artysta ("artysta") ma talent, czy nie. Kompozycja powinna mieć rytm, a malarz wyczucie kolorystyczne, temperament - cokolwiek. Żeby było widać PO CO.
Powyżej, niestety, nędza. Tytuł za to "Wschód Słońca - Ptak z Ludzką Głową" (w sumie mógł być dużo gorszy).
Popatrzmy i porównajmy : abstrakcje, autor Wassily Kandinsky



Była mowa o zniekształceniu twarzy.
Dla przykładu - proszę popatrzeć, jak wyglądają obrazy prawdziwego Artysty, stosującego podobne metody do Sy.
Genialny Francis Bacon






Obrazy ekspresyjne, szalone, przerażające i wspaniałe.
I ani przez moment nie pojawia się przypuszczenie, że Bacon nie umiał konstruować postaci, czy miał jakiekolwiek braki warsztatowe. Widać pewność, temperament, JAJA widać - a pana Sy stać tylko na popłuczyny. Po tym, co już dawno niemodne.

Ale, ale, zapomniałabym, że dokonałam dziś wielkiego odkrycia. EUREKA!
Otóż CSW prezentuje wg mnie tak złe wystawy, gdyż ma ambicje "zapełnić przestrzeń".
Sale to przecież nie tylko ściany - podłoga nie może pozostać wolna.
To samo z resztą wnętrza.
Sposoby są.
No przecież nie rzeźby - najwyraźniej lansuje się twórców, którzy potrafią szybko uporać się z problemem "co by tu rzucić na ziemię". Sy się załapuje.




(skrzynie pomalował, co wg mnie dowodzi jednak, że w panu Sy siedzą jeszcze jakieś resztki uczciwości czy poczucia wstydu)



Tym samym potwierdza się przypuszczenie, że wystarczy, by COKOLWIEK znalazło się w sali CSW - tym samym zaczyna funkcjonować jako Dzieło Sztuki.
Przyjrzyjmy się uważnie, co tu jest napisane :


Skoro "obiekty" czy scenografia, tylko dlatego, że "uczestniczą" w tym, jak mu tam, performansie, stają się istotną częścią PROCESU, za przeproszeniem, to w CSW wszystko jest możliwe.
Zapytałam Wojtka (przypominam, aktora), jakby się czuł, gdyby nagle, załóżmy, sztuczne jabłka na stole na scenie (stół też), nagle stały się równouprawnionymi aktorami spektaklu, mruknął tylko "Nie takie rzeczy widziałem".

Takich "aktorów" na wystawie widać mnóstwo - poza skrzyniami do przewozu "dzieł" widzimy porozcinane worki


Kolory użyte w taki sposób, że uwierzcie lub nie, ale oglądanie ich po dłuższym czasie spowodowało u mnie uczucie głębokiego niesmaku, żeby nie powiedzieć obrzydzenia. Coś, jak przebywanie w nieremontowanym ośrodku zdrowia albo patrzenie na "rzeźby" z odpadów z blachy, popularne w parkach w latach 70tych. Albo zjedzenie nieświeżej potrawy, która potem niestety długo przypomina o sobie.

Jeśli już zajęte są ściany, podłoga, dobrze, by doszedł jeszcze dźwięk i ruch.
Pomyślmy - w wielkiej sali wystarczą dwa projektory i można odfajkować wystawę (że została zrealizowana). Czyli pieniądze podatników - wydane.I wzięte!

Tu Sy podziałał bardziej kameralnie


Trzeba wszystko dokumentować! To podstawa.
Twórca ma robotę, krytyk okazję do opisania, a przede wszystkim - jest czym zająć miejsce, którego w Zamku Ujazdowskim dostatek.
Zaprezentowano również film (żeby jeden!), na którym "uczestnicy" nagle zamierają, żeby potem bardzo szybko biec (bez dania racji), padają na ziemię, potem idą jak gdyby nigdy nic - co przypomina zajęcia w amatorskim kółku teatralnym. Sztucznie i pretensjonalnie - jakby parodiowali Grotowskiego.


Oczywiście szmata rozpięta z tyłu zaistniała na wystawie.


...bo oto przed nią odbywał się performatywny proces. Duża rzecz - zapełni pół sali, a to jest przecież najważniejsze.
(nawiasem mówiąc, przypomniał mi się wierszyk z dzieciństwa "Pod tą gruszką siedział Kościuszko, a pod tą drugą Kołłątaj Hugo").

Obsługę, która pilnowała, by nie dotykać bohomazów i nie robić zdjęć z fleszem, przy wyjściu z każdej z sal, z nadzieją pytałam, czy to już koniec (nie uzyskując twierdzącej odpowiedzi, aż wreszcie pan z rozbieganym wzrokiem rzekł poważnie : "Senegalczyk się tu kończy - a w sali z przodu jest Polak".

W tej samej chwili dobiegły mnie dźwięki muzyki relaksacyjnej, nawet takiej do rzeczy (orientuję się, bo często stosuję przy malowaniu). "Czy chce się pani wymasować?" nieoczekiwanie spytał pan z niespokojnym spojrzeniem. "Jak to?" zdziwiłam się.
Zajrzałam do sali "z Polakiem" - na nóżkach ustawione monitory, przed nimi - fotele masujące.
Tam przejęła mnie zasuszona starsza niewiasta, również z obsługi.
"Proszę przeczytać instrukcję"
Zapomniałam okularów (szczerze mówiąc, nie mam wprawionych optycznych szkieł, oprawki noszę, bo lubię, z zerówkami), więc nic nie widziałam, poza tym, że nie mogę mieć rozrusznika, mokrego ciała ani włosów.
Usiadłam na fotelu, pani nacisnęła guziczek w pilocie i podała mi słuchawki.
Kojące dźwięki i głos, powtarzający monotonnie:
"Your life is peaceful" (kilkanaście razy)
"You love art" (kilkanaście razy, z naciskiem)
Na ekranie ruchome schody.
Tak przez 4 minuty,
Na słowo "art" fotel ściskał mi łydki.
Poboksowało mnie po kręgosłupie - i koniec.
Bardzo przyjemnie (poza łydkami).

Ciekawe, co pisze nt sali z masażem kurator :
"Prace R. są analitycznymi, popartymi głębokim researchem, ale jednocześnie intuicyjnymi próbami zrozumienia świata wokół nas. R.podejmował problematykę mechanizmów rządzących współczesnymi systemami projektowymi, w oparciu o które powstaje produkcja artystyczna".
to może powtórzę, żeby nie umknęło :
PROBLEMATYKA MECHANIZMÓW
RZĄDZĄCYCH WSPÓŁCZESNYMI SYSTEMAMI PROJEKTOWYMI
W OPARCIU O KTÓRE
POWSTAJE
PRODUKCJA ARTYSTYCZNA.
Zdaje się, że kurator się wygadał - to żadna sztuka jest, tylko produkcja artystyczna.
Współczesne systemy projektowe...mechanizmy nimi rządzące - wg Wojtka to po prostu układy.


Ale do rzeczy - po relaksie zapytałam : "Czy mogę jeszcze raz? Może przed innym monitorem?" (tam z kolei płynął łabędź)
"Niestety, mnie tam wszystko jedno, ja pani nie żałuję, ale jest kolejka"
Faktycznie.
"Zresztą" szepnęła pani konspiracyjnym szeptem "Za dużo nie można się masować.Z piętra wyżej przychodzi pan z serwisu sprzątającego i wciąż się masuje, i mówi, że go wszystko boli. Co za dużo, to niezdrowo"
"Tak!" spojrzałam na panią z obsługi ze zrozumieniem "Trzeba znać umiar"
"Właśnie - żeby pani wiedziała, co tu się działo wcześniej! Tłumy do masowania - bo dziś dzień bezpłatny".

To utwierdziło mnie w przekonaniu, że sztuka (w rodzaju prezentowanej w CSW) przechodzi kryzys i CSW o tym wie. Zresztą "instalacja" z masażem nosi wymowny tytuł TIME IS OVER.
Może - za jakiś czas - okropne wystawy będą rekompensowane zabiegami SPA? Albo chociaż manikiurem?
Czyżby to właśnie było przyszłością PRODUKCJI ARTYSTYCZNEJ?

82 komentarze:

  1. Dobrze, że ten fotel łydki ściskał, bo już byłam pewna, że inne okolice, to by było chyba bardziej na miejscu ;)
    Porównanie do jabłek -genialne!
    Podziwiam samozaparcie, z jakim brnęłaś do końca wystawy, to jak samobiczowanie się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, na litość, nie podpowiadaj - a nuż ktoś "próbujący zrozumieć otaczający świat" przeczyta i zrobi instalację ściskającą...co innego niż łydki.
      No cóż, taka już jestem - jak już coś robię, to do końca. I tak trudniejsze było to wszystko opisać, zamiast odpocząć i zapomnieć.
      3.30 w nocy skończyłam - a dziś rano jeszcze edytowałam.

      Usuń
  2. Ju , KOCHAM Twoje spojrzenie na sztukę współczesną prezentowaną nam w Poważnych Instytucjach kulturalnych :DDD !!!
    I pozwolę sobie całkowicie się z Tobą nie zgodzić - pan Sy zdecydowanie ma talent - bez wybitnego talentu nie zrobiłby eksponatów z własnych opakowań , komu oprócz wybitnej indywidualności przyszłoby to do głowy :D Kreatywność, pragmatyzm, zdolności organizacyjne i ekologiczna dbałość o środowisko - wszak jako eksponaty worki i skrzynie nie zostaną porzucone gdzieś na wysypisku czy poza nim, żeby zatruwać przyrodę :P
    Poza tym obraz przedstawiający czarnego Barta Simpsona w luksusowej dwukółce na gumach , ciągnionej przez nadeptującą rękami na węża kobitę z anielskim woźnicą z wachlarzem (kierowanie zaprzęgiem to ciężka praca i przegrzać się łatwo)uważam za bardzo głęboki i pełen ukrytych znaczeń , dostarczających ogromne pole do popisu dla rozmaitych nowatorskich interpretacji :P

    Co do drugiej opisanej rzeczywistości instalacyjno-performatywnej - no jakby powiedzieć - wychodzi na to , że twórcy mają talent tego samego rzędu co pan Sy , nie artystyczny bynajmniej :P


    Mursz - podejrzewam , że te inne okolice to żal ściskał i to mocno ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nie ściskał? Muzyka łagodzi obyczaje!
      W sumie, to nie wiem, na ile o kształcie wystawy decyduje autor, a na ile kurator, jednak sądzę, że to ten ostatni musi wykazywać największy talent. Zamiany wszystkiego może nie w złoto, ale w złotówki.

      Usuń
  3. PRzykro czytać - taki jad! A czy wzięła Pani pod uwagę również różnice kulturowe, tak surowo europejskim okiem oceniając afrykańskie malarstwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brałam pod uwagę tylko jedno : talent lub jego brak. To całkowicie wystarczy.

      Usuń
    2. Jadu nie widzę, raczej pełne poczucia humoru i dystansu podejście do materii (bo nie odważę się na użycie wyrazu "sztuka" w tym wypadku.
      Wg mnie kompozycje sę nieprzemyślane i brak w nich warsztatu, zdecydowanie ostrzej bym o tym napisała, Justyna zrobiła to elegancko i z polotem, gratuluję :)

      Usuń
    3. Chyba jednak nie... Różnice - w szczególności te międzykontynentalne -są niestety bardzo znaczące... W sztuce, a tu jak widać na załączonym obrazku, ma to znaczenie... Ponadto pojęcie "talentu" też biorąc pod uwagę kulturę - różni się. Co dla Pani jest "sztuką:, dla kogoś z innego świata nią nie będzie. Prawda?

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że jeśli widz ma wrażliwość i otwarte oczy, to dostrzeże sztukę i u ufoludka, jeśli ten dokona "produkcji artystycznej". Malowidła z Lascaux, afrykańskie maski, łowickie wycinanki, sztuka naiwna - w nich wszystkich widać ISKRĘ. Nie jestem w stanie brać odpowiedzialności za to, co o tym pomyśli ktoś z innego świata i czy poruszy go to, co mnie. Ale przecież może się tak stać, nie czemu mam to wykluczyć?
      Z "innego świata" może być Afrykanin, sale też i babcia klozetowa, choć nie musi.

      Usuń
    5. Oczywiście sztukę można dostrzec wszędzie - kto jak kto, ale PAni powinna to wiedzieć ( :) ), prawda? A poza tym istnieje jeszcze inna teoria sztuki również europejska, oprócz tej która twierdzi, że głównym celem sztuki jest przyjemność czysto estetyczna _- mianowicie: mówi ona że , sztuka również powinna poruszać umysły i serca ludzi - no i się sprawdza w przypadku pana Sy. :)

      Usuń
    6. Tzn muszę powiedzieć, że po poprzednich intensywnych wizytacjach CSW, Zachęty i MSN, faktycznie zauważyłam, że to się jakby mimowolnie, podświadomie wzmogło - wrażenie, że jestem otoczona sztuką.
      No bo jeśli dziełem sztuki wg CSW jest skarpetka albo denko od słoika...
      Można dać się zwariować, ale wystarczy wówczas pójść na dobrą wystawę - może być współczesna, albo, jak się nie chce szukać, to do Muzeum Narodowego, i chwilowa nierównowaga znika.
      Ja to znam, tak - sztuka powinna poruszać umysły i serca, ale nie wszystko, co działa w ten sposób, sztuką jest.
      To, co pokazuje pan Sy mnie zniesmacza - dla mnie w jego pracach nie ma nic godnego uwagi.

      Usuń
  4. Zgadzam się z przedmówcą. W kwestii nastawienia. Krytyka jest cenna. Odbiór sztuki jest indywidualny. Jednemu podoba się wiadro, drugiemu kwiaty w wiadrze, trzeciemu tylko pałąk, a czwartemu - nic. Napracowałaś się, to trzeba przyznać. Ale ciekawość czytania recenzji jest odstręczona poziomem złośliwości i zarozumialstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak , tak - już czytałam wielokrotnie tego rodzaju opinie pod poprzednimi KT i KP. No cóż, jestem przekonana, że to, co się dzieje ze sztuką ("sztuką") nowoczesną, doprowadziło ludzi do tego, że nie mają swojego zdania, chowają się za "ja się na tym nie znam".
      Zarozumiały jest ktoś, kto decyduje się, by prace ewidentnie nieudane oglądały światło dzienne. Może ew. o tym nie wiedzieć - wówczas jest po prostu niezdolny.
      Jaką - poza ciętym językiem - mam broń przeciwko działaniom typu "pozostawienie skrzyń po DZIEŁACH S."? To ewidentna kpina z widza!
      Jestem pewna swojej racji - a to nie to samo, co zarozumiałość.
      Poza tym przypomnę, przywołując Słonimskiego, że złośliwość, jeśli jest trafiona i dowcipna, jest jednym z najatrakcyjniejszych środków ekspresji.
      Po raz kolejny poproszę o rozwikłanie zagadki, kim jesteś - bo Eli na fb wśród znajomych mam cztery, ale do żadnej z nich nie pasują mi twoje wypowiedzi. Jestem bardzo ciekawa.

      Usuń
    2. Sęk w tym , że ani wiadro , ani kwiaty w wiadrze , ani pałąk nie są sztuką . Sztuką byłaby rzeźba/obraz/fotografia przedstawiające wiadro z kwiatami . Wiadro i pałąk to przedmioty codziennego użytku , a roślin przy najlepszych nawet chęciach nie sposób uznać za dzieło sztuki.

      Usuń
  5. A ja powtórzę -brawo Justyna! :)
    Trzeba mieć kręgosłup i niesamowitą odwagę, żeby otwarcie napisać taką recenzję. Od lat uważam, że pieniądze na sztukę są marnowane na beztalencia, a jest tylu wspaniałych współczesnych artystów!! Docenianych na świecie, a u nas o nich cisza...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Elu, bo chyba nie zauważyłam moich wielokrotnych próśb - którą z czterech El jesteś? Czy może piątą?
      Chętnie również usłyszałabym coś więcej o tym, jakie wg Ciebie mam intencje, publikując Krytyczne.

      Usuń
  8. Performance... To wiele wyjaśnia...
    tri

    OdpowiedzUsuń
  9. właśnie takie słowa jak performens, sztuka alternatywna, happening itp. (ubrane i wydane jako folder) to jest pustosłowie, i normalny człowiek, który jak zdrowe dziecko jest ciekawy co w okolicy, to mało że głupieje, ale jeszcze udaje, że rozumie jak nic nie rozumie.. mnie osobiście drażnią wypełniacze, równie dobrze można na folderze wysmarować takie "Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Mauris id tempus nunc" a i też mam wonty do profesjonalizmu organizatora, tylko to jest tak powszechne, że nawet prawie niewidoczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się taka baśń sprzed prawie dwóch wieków przypomina pt. "Nowe szaty króla" , kiedy widzę, jak ludziom się bezczelnie wciska chłam jako sztukę . Trzeba mieć odwagę żeby powiedzieć, że król jest nagi - pod rządami króla . Ale w wypadku "sztuki nowoczesnej" nie potrzeba żadnej odwagi , bo nic nie grozi,potrzeba tylko odrobiny zdrowego rozsądku (i jakiego takiego otrzaskania ze sztuką - nie tą z CSW czy ZUJ , ale tą stworzoną w ciągu tysiącleci , które upłynęły od momentu , kiedy homo sapiens zobaczył, że na skale można malować glinką czy krwią , do chwili , kiedy sztuką stała się - dla niektórych - skarpeta). A zdrowy rozsądek to towar coraz rzadszy...

      Usuń
  10. ucięło mi myśl, że można opisać historię tego SY, jak to przebiegało, jak pojawił się na wystawie, jak i gdzie się uczył, zwyczajne encyklopedyczne dane, aby było wiadomo co jak (anonim czytasz to?) a nie performance i inne cuda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taki materiał - biograficzny, w książeczce, ale nawet suche dane są upstrzone takimi kwiatkami, że chyba zaraz je upublicznię!

      Usuń
  11. UWAGA UWAGA informuję Szanownych Czytelników, że niestety będę bezwzględnie usuwać komentarze, które sprowadzają dyskusję na tematy nie związane z wpisem.
    Nie miałam tego zwyczaju, ale niestety jestem zmuszona skorzystać z przysługujących mi możliwości administratora Brulionu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Część 1
    Aż nie wytrzymam i coś napiszę, bo rozjuszył mnie niepotrzebnie złośliwy ton tego wpisu.
    Mam ledwie 21 lat, więc domyślam się, że w doświadczeniu artystycznym nie dorastam autorce wpisu do pięt, ale jestem córką historyków sztuki katowaną tematem bez przerwy, z resztą historię sztuki studiowałam, od roku studiuję grafikę na ASP. Dobrze wiem, jak pretensjonalna potrafi być sztuka współczesna. Ale po przeczytaniu tego wpisu jestem pod szczerym wrażeniem, jak bardzo można NIE CHCIEĆ zrozumieć wystawy na którą się z własnej woli poszło! Zwłaszcza będąc artystką!
    Pisze pani, że portrety pana Sy są malowane automatycznie – no kurde, od lat mnie trenują żebym obserwowała zamiast malować z pamięci, i naprawdę nie widzę śladu takiego błędu w tych twarzach. Upiera się pani przy ignorowaniu kręgu kulturowego i wydaje mi się, że jest to potworny błąd, uniemożliwiający zrozumienie wielu ciekawych dzieł sztuki; w twórczości pana Sy widać mocne wpływy kolorystyki prac ludowych z Afryki, twórczo przetworzonych, a w portretach – chęć zachowania charakterystycznych pewnie dla Senegalczyków rysów twarzy, a więc wysokiego czoła, dużych ust, szerokich nozdrzy, gęstych włosów. A jednak każda twarz ma swój wyraz, odmienne rysy, należy do ludzi w widocznie różnym wieku i różnie malowanych, zależnie od potrzeby. Kolory są jaskrawe, ale dobrane tak, by nie gryzły się nawzajem, kompozycje bardzo przemyślane i statyczne, ten trzeci jest wręcz bardzo klasyczny kompozycyjnie.
    Oczywiście, ma pani wszelkie prawo nie uważać tych obrazów za ładne, tak jak ja, prawdę powiedziawszy, nie uważam za w żaden sposób estetyczne obrazów Bacona – tylko że nie odmawiam mu przy tym umiejętności, a przecież mogłabym po prostu uznać że facet był beztalenciem i nie umiał malować twarzy…
    Nie wiem, jakie były zwyczaje na Akademii, na której pani studiowała, ale gdyby ktoś u mnie ustawicznie dorysowywał krzesła przed modelami, nie zdałby semestru. A co jest złego w zniekształceniach, jeśli mają swój sens, również tych swobodnych? Tak jak pani mówi, łatwo jest zauważyć, kiedy zniekształcenie jest celowe, a kiedy jest błędem – tylko że na przykład ja w pracach Sy widzę celowość i nie mam pojęcia skąd wnioski o braku talentu…
    Nazywa pani bohomazem „Bal narodów” i nie rozumie pani, skąd wziął się tytuł – może dlatego, że widać na nim dwie postacie różnych ras, a w tle barwy rozmaitych flag? I czemu od razu bohomaz, skoro ma bardzo ładną kolorystykę i harmonijnie zaplanowane płynne formy? Bo nie widać stóp i rąk? Ale one nie są do niczego potrzebne w tej kompozycji!
    Abstrakcja pana Sy ma, według mnie, zarówno rytm – powtórzenia skosów, starannie zaplanowanych, by tworzyły kompozycję – jak i temperament oraz wyczucie kolorów, jaskrawych, ale tworzących spójną całość. A najśmieszniejsze, że na obrazie widać zarówno wschód słońca jak i ptaka, miałam sporo uciechy, kiedy to dostrzegłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 2
      Zarówno Kandinsky jak i Bacon to byli wspaniali artyści, ale, na boga, nie sposób ich zaliczać do sztuki nowoczesnej, przecież to już praktycznie klasyka, jak można ich porównywać?! W dodatku obaj tworzyli w europejskim kodzie kulturowym, ich dzieła wyrastają z tego, co znamy i lubimy, i nie musimy się zbyt mocno namyślać. Pan Sy czerpie z własnej kultury i by zrozumieć jego dzieła w pełni, zwyczajnie musimy się postarać i zainteresować… albo pozostanie nam przyziemna przyjemność szukania na obrazie ptaka.
      Nie do pojęcia jest dla mnie pani nienawiść do innych mediów niż obrazy. Co jest złego w performansach i happeningach? Dlaczego galeria nie powinna wystawiać walizek, skoro nawet opisuje je jako ciągle rozwijane dzieło sztuki, bo artysta maluje po nich w miarę podróży obrazów po świecie? Dlaczego galeria nie powinna wystawiać pracy będącej tłem dla performansu, skoro jest to ewidentnie dzieło plastyczne, i to być może interesujące – po zdjęciu trudno stwierdzić? Skąd tyle jadu i złości, bo pani nie zajmuje się performansami, więc nie mogą być dobre? Marina Abramovic to też oszustka i beztalencie?
      Nawet nie próbuję się wypowiadać w temacie drugiej wystawy, bo przejawia pani tak agresywne zamknięcie na inne oblicza sztuki, że podejrzewam, iż zmarnowałabym tylko czas.
      Pozdrawiam, nie chcę pani nakłaniać do zmiany zdania, a raczej zachęcić do choć odrobinę bardziej otwartego spojrzenia w przyszłości.

      Martyna

      Usuń
    2. Niech to, wylogowało mi się w pierwszej części, przepraszam.

      Usuń
    3. Arebell, studiowałam - może to ważne dla kogoś - na ASP w Wwie, na Wydziale Grafiki, dyplom 97' - Stanny (Ilustracja), malarstwo - Tchórzewski.
      Można się wdawać w szczegółowe korekty, ale : głowa jest bryłą, twarz wobec tego to kilka płaszczyzn, oczy to kulki itd. Krótko mówiąc - nie zrobi dobrego szkicu ktoś, kto nie umie twarzy skonstruować. Sy nie umie. Szczególnie te dwie gęby na pierwszym obrazie - no nie trzymają się kupy. Nie ma zróżnicowania - włosy czy nos - tak samo traktowane, gościu leci schematami. Zróżnicowane rysy twarzy? Gęste włosy? Każda twarz ma swój wyraz?
      Gdzie? Te twarze są martwe. Nie dlatego, że należą do umarłych, tylko nie ma w nich życia. Dlaczego? Bo są zmyślone.
      Druga sprawa : kolorystyka. Portret w okularach - jeśli tam kolory się nie gryzą, to czemu mnie zęby bolą? To prawda, barwy mocno "siedzą" w afrykańskiej stylistyce, za to twórczego przetworzenia nie widzę.
      No chyba, że ten brudny róż w tle, który wygląda trochę na efekt niemytego pędzla.
      Napisała pani "Ma pani pełne prawo do nie uważania tych obrazów za ładne" - to nie ma nic do rzeczy. Za ładne nie uważam też prac Bacona, nie o to chodzi.
      Dlaczego Pani nie widzi, że Sy jest beztalenciem, a Bacon nie? Tzn rażącej różnicy w poziomie ich prac - tego to już naprawdę nie wiem. I tego nie wytłumaczę - bo bez tego minimum wyczucia nie dam rady.
      Bal Narodów rozumiem, ba, nawet czytałam w książeczce wydanej na poczet wystawy, o co się w nim rozchodzi.
      Co do kompozycji abstrakcyjnej, to fakt, widać słońce, ptaka, i gdyby więcej rzeczy było w tytule, też by się je dostrzegło przy dobrej woli, bo na obrazie jest wystarczająco dużo elementów.
      Podobnie, jak jasnowidz mówi do tłumu "Jest wśród was starszy człowiek, ma chore serce, bo w nim wiele żalu do świata" - zawsze trafione stwierdzenie.
      Ad. Kandinsky'ego - to, kiedy żył i tworzył, nie ma nic do rzeczy. Dla mnie Turner to sztuka nowoczesna również. Zamieściłam obrazy Bacona i Kandinsky'ego, bo świetnie mi pasowały jako przykład.
      Walizki, szmaty, kamienie - wszystko można umieścić w CSW, jasne. Tylko czy to, że w czymś tam uczestniczyły, to wystarczający powód? Każdy przedmiot w czymś uczestniczy, wszystko w ogóle jest jednym wielkim uczestnictwem - i dlatego potrzebna jest selekcja.
      Co do performansów - oczywiście, że się nimi zajmuję! Permanentnie! Tyle, że to specjalny ich rodzaj - performanse tylko dla mnie. Ja robię selekcję, prosta sprawa.
      Zresztą - ciekawe może być opowiadanie o walizce, która jeździła świat, lecz czy to powód, by uznać ją a dzieło sztuki? I wystawiać do oglądania za pieniądze? Nie dla mnie.
      Co do pani Abramović - wszystkich jej prac nie znam, ale co do "spotkania", to owszem. Było zaaranżowane. Nie mam zaufania do sztuki zaangażowanej (zresztą nie tylko ja) - zawsze stoją za tym czyjeś intencje, które ze sztuką nie mają nic wspólnego.
      Co do jadu i nienawiści - mogę tylko zazdrościć, że przed Panią wspaniała literatura pełna ironii i sarkastycznego humoru - po zapoznaniu się z nią moje wpisy przestaną być dla Pani "niepojęte".
      Jeszcze ad. performansów - Sy udowodnił mi w swojej książeczce, że biorę w nich udział, cytuję : "Sposób ekspozycji obiektów wymusza określoną choreografię publiczności, która przemieszcza wzrok i ciało, stając się tym samym częścią performansu, w jaki przekształca się wystawa.". Żenujące.
      Pani Martyno, nic nie poradzę - i przyznaję się, nie chcę tego zmieniać, dla mnie tego rodzaju działania i wystawy bardzo źle świadczą o CSW.
      Otwartość nie oznacza, że przestaje się widzieć tandetę i twórczą bezpłodność - tak widzę kwestię pana Sy oraz polskich foteli masujących, do których zresztą nikt się nie odniósł.




      Usuń
    4. Widzę, że już jest dwie/dwóch Anonimowych :) Cieśżę się, że różnież conajmniej jeszcze jedna osoba zauważa złośliwość, zaciętość i niechęć na otwarcie się na inne media w sztuce :)

      Usuń
    5. Z czego tu się cieszyć? Że klonują się osoby, które nie mają się odwagi podpisać?

      Usuń
    6. Do licha, przyglądałam się abstrakcji dłuższą chwilę i nijak nie widzę ani ptaka ani wschodu słońca - niestety , niestety , nie dla mnie sztuka pana Sy . Widzę rozgniecionego nietoperza , żadnej ludzkiej głowy , nie mówiąc już o wschodzie słońca, a gdyby ktoś wskazywał na barwy jutrzenki ,jakimi wschodzące słońce oblewa ziemię, to biorąc pod uwagę wskazywaną przez przedmówców konieczności odczytywania twórczości pana Sy w kontekście kultury i rejonów , z których pochodzi , przypominam, że w regionach okołorównikowych zjawisko wschodu słońca w naszym europejskim wydaniu nie istnieje , słońce wyskakuje zza horyzontu i od razu jest pełny dzień . Zatem odczytanie tego w owym kontekście leży , a skoro mamy wschód słońca z różanopalcą Eos zalewająca świat różem i purpurą , nie korzystamy z afrykańskich korzeni . I wtedy się robi problem - bo może jednak nie można wszystkiego odczytywać przez kontekst kultury , a trzeba przez obecność talentu , a wtedy okazuje się, że jest to słabiutki bohomaz na poziomie góra pierwszych klas podstawówki .

      Usuń
    7. A zepsuta sprężyna od zegara? "Zegarmistrz światła purpurowy".

      Usuń
  13. Ju , bardzo chętnie bym się odniosła do masujących foteli , ale - jakby to ująć - odnieść się do artystycznej strony sprzętu rehabilitacyjnego i to najwyraźniej kiepskiego , skoro pana sprzątającego kręgosłup potem boli ? Ponad moje siły :D
    Pewnie ktoś miał właśnie na zbyciu felerny sprzęt , a znajomy miał znajomego , który miał znajomego , no w ten sposób złom zamiast trafić tam gdzie jego miejsce, robi karierę jako dzieło sztuki , a ktoś kosi kasę . Przecież taki fotel od groma kosztuje , a nie sądzę, żeby artysta był na tyle nazwijmy to - nierozważny - żeby topić własne kilkadziesiąt czy więcej tysięcy zł w dziele sztuki .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma być pokazanie (cytuję) "konstruktu kultury relaksu" - autor (którego zostawię anonimowym żeby mu nie robić prasy) powołuje się na sprawdzone techniki relaksacyjne, tylko popełnił niezwykle rażący błąd - nie zadbał o światło! Ani kolory. Sala oświetlona jarzeniowo, obco, nieprzyjaźnie, na ziemi leży imitacja trawy w kolorze sztucznej zieleni.
      Oczywiście nie uważam tego działania za cokolwiek związanego ze sztuką.

      Usuń
    2. Ciekawe... "kontrukt kultury relaksu"... Zacytuję Słownik Języka Polskiego :"konstrukt «logiczna struktura powstała w czyimś umyśle» , w filozofii: logiczny wytwór umysłu" . Można jeszcze sięgnąć do Wiki "Konstrukt – w teorii Kelly'ego sposób postrzegania, konstruowania lub interpretowania zdarzeń." .Czy zatem nie byłoby prościej , zrozumialej dla widza i bez bufonady napisać "Sposób , w jaki autor widzi odpoczynek" ? Tylko że wtedy znika cała niezrozumiałość , podnosząca opis do rangi filozoficznej wypowiedzi definiującej dzieło sztuki i powodująca , że prostaczkowie widząc fotel masujący z takim opisem pokornie w duchu padają na twarz przed autorem , bo skoro nic nie rozumieją, to musi to być strasznie mądre i wybitne , a oni się nie znają, bo chociaż myśleli , że to tylko fotel , po takim opisie już mają wątpliwości :P

      Usuń
    3. Tak, naprawdę, masz rację - ja w trakcie lektury książeczki - przewodnika po wystawie miałam wątpliwości, czy w CSW jest ta sama rzeczywistość

      Usuń
  14. Jeżeli chodzi o odwagę - to jak najbardziej jest - proszę bardzo Monika Wilk :) Nie mam niczego do ukrycia. Zapytam jeszcze o jedno - jeśli mogę wiedzieć czy posiada Pani pisemną zgodę autora wystawy do udostępniania Jego prac na Pani prywatnym blogu i krytykowania ich w taki sposób? Jeżeli nie to proszę pamiętać o obowiązującej w Polsce ustawie o Ochronie danych osobowych, w której między innymi mowa o udostępnianiu i upubliczniamniu cudzego dorobku artystycznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie, pani Moniko.
      Oczywiście że nie mam zgody - czy mam rozumieć, że pisząc recenzję z filmu z Hugh Grantem również mam mieć jego pisemną zgodę? A może reżysera?

      Czy mam rozumieć, że każdy, kto pisze recenzje, musi mieć pisemną zgodę autora? Czyli w tym wypadku czekać, aż przyjdzie z Senegalu?

      Usuń
    2. Dodam, że fotografowane prace znajdują się w przestrzeni publicznej, fotografowanie jest przez CSW dozwolone, a zdjęcia są mojego autorstwa.

      Usuń
    3. Już mam, w Ustawie o prawie autorskim, rozdziale 3 napisane jest :

      Art. 29. Prawo cytatu
      Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.
      Artkuł 29 pozwala na to również w parodii, pastiszu i karykaturze.

      Usuń
  15. Jedną Elę możesz wykluczyć..

    OdpowiedzUsuń
  16. Naruszeniem dóbr osobistych jest publikowanie wizerunku, czyli fotografii, rysunku, portretu – tak stanowi nasze prawo. Dotyczy to osób, które nie prowadzą działalności publicznych, a więc: politycznych, społecznych, kulturalnych, artystycznych, charytatywnych. Mówiąc wprost, nie wolno publikować bez ich zgody zdjęć przeciętnych obywateli.
    Co więcej:
    Co jest utworem?

    Ustawa o prawie autorskim, poza podaną już ogólną definicją (z art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskim), mówi też o tym, co może być utworem „w szczególności”.

    W szczególności przedmiotem prawa autorskiego są utwory (art. 1 ust. 2 ustawy o prawie autorskim):

    wyrażone słowem, symbolami matematycznymi, znakami graficznymi (literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne oraz programy komputerowe);
    plastyczne;
    fotograficzne;
    lutnicze;
    wzornictwa przemysłowego;
    architektoniczne, architektoniczno-urbanistyczne i urbanistyczne;
    muzyczne i słowno-muzyczne;
    sceniczne, sceniczno-muzyczne, choreograficzne i pantomimiczne;
    audiowizualne (w tym filmowe).
    Skutki łamania ustawy:
    Zgodnie z treścią art. 49 ust. ustawy o ochronie danych osobowych kto przetwarza w zbiorze dane osobowe, choć ich przetwarzanie nie jest dopuszczalne albo do których przetwarzania nie jest uprawniony, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Jeżeli działanie, o którym mowa w treści poprzedniego zdania, dotyczy danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
    Monika Wilk
    P.s. autorstwo zdjęć nie ma znaczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Moniko, mam więc czekać na wyrok? Proszę bardzo! Nie boję się.
      Zarówno CSW, jak i ja, prowadzimy działalność publiczną - kulturalno artystyczną, prawda?
      CSW pozwala na fotografowanie, jest przestrzenią publiczną, ja fotografuję obiekty z wystawy, i nie mogę pisać recenzji?
      To jakiś absurd.
      Czy ja coś przetwarzam? Że podaję nazwisko autora? Pochodzenie? Recenzja jest naruszeniem?
      A jak się ma do tego artykuł przytoczony przeze mnie?

      Pani Moniko, nie przyjmuję do wiadomości, że nie wolno mi pisać recenzji - pod karą grzywny lub więzienia, no nie. To nie przejdzie.

      Usuń
    2. A - jeszcze jedno, co dodaje swoistego smaczku całej sprawie : pan Sy to orędownik wolności, jest członkiem grupy, w której każdy może bez żadnej cenzury wyrażać swoje poglądy - i nic mu za to nie grozi. Co prawda w Senegalu, ale przy okazji mogłabym uzyskać tę jego pisemną zgodę, żeby uniknąć więzienia lub grzywny w Polsce, które mi grożą, oczywiście wg Pani interpretacji

      Usuń
  17. Wg polskiego prawa pisemną zgodę autora musi Pani posiadać w przypadku udostępniania ww. utworów i nie należy z tym dyskutować, nie jest to rónież moja interpretacja. Dochodzi tu jeszcze intencja dokonania naruszenia, widzimy w powyższym wpisie czarno na białym jaka ona jest. Proszę Pani, to że CSW pozwala/nie zabrania na fotografowanie, nie oznacza,że zezwala na upublicznianie swoich zbiorów.
    Wydaje mi się, że pisząc taką stronę jak Pani to robi - w należy posiadać podstawową wiedzę na temat ww ustaw, nieznajomość prawa nie zwalnia z przestrzegania przepisów. Pozwoli to uniknąć wielu nieprzyjemności. Warto też się zastanowić, co w sferze publicznej się pisze, ponieważ może to obrazić cudze uczucia i przekonania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ciekawe, ciekawe... do jakiego stopnia można starać się uniemożliwić wolność wypowiedzi.
      Podoba mi się bardzo kwestia nt. obrażania - a co ze sztuką nowoczesną, która posługuje się prowokacją - przypomnę o genitaliach przybijanych do krzyża, pokazywaniem odciętych głów, wypchanych zwierząt itp?
      "Intencja dokonania naruszenia" - naprawdę nie rozumiem.
      Widzę tylko, że budynek na Mysiej 3, należący do Urzędu Cenury, został zburzony, to wciąż dobrze się mają jego gorący orędownicy.

      Usuń
  18. "Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne,...". Oczywiście artykuł jest jasny, natomiast nie całkiem jasne wydaje się to, że należy uznać za "rozpowszechnione" dzieło artystyczne przedstawiane w konkretnej galerii, na konkretnej wystawie, odwiedzanie której jest PŁATNE. Rozpowszechnianie może godzić w interesy wystawcy i artysty.
    CSW nie zabrania fotografować. Jednak intencją na pewno nie było poza wystawowe propagowanie konkretnych dzieł, ile "przedłużenie" przeżyć odwiedzających wystawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czwartki są bezpłatne hahaha!
      W tym wypadku rozpowszechnianie faktycznie może godzić w interesy wystawcy i artysty, lepiej, żeby światło dzienne tego nie widziało.

      Usuń
    2. Powiem tylko tyle : pokazywanie czegokolwiek w przestrzeni publicznej jest ryzykowne. Widzowie mają prawo wyrażać swoje niezadowolenie, krytycy pisać recenzje - ale na tym właśnie polega sztuka. Na kontakcie z odbiorcą.

      Usuń
    3. Hahaha... Wolny czwartek jest dobrowolnym odstępstwem organizatorów od reguły, że za zwiedzanie wystawy należy zapłacić. Zajawiło mi się przez chwilę, że możesz tak zareagować, ale pomyślałam, że chyba nie. A jednak. Bardzo proste rozumowanie.

      Usuń
    4. Bo ja lubię prosto rozumować i uczciwie.

      Usuń
  19. Obie Panie macie jakiś ogromny ból czterech liter widzę. Zluzujcie nieco, przypomnijcie sobie, że wszak większość wspaniałych artystów była krytykowana i nieraz na prawdę mieszana z błotem ( co mimo niesmaku recenzentki tu jednak nie zaszło)a mimo to ich sztuka się "obroniła" i przetrwała. Jeśli dzieła są faktycznie wartościowe krytyka wręcz "podkręca" i popularność i zainteresowanie. CSW to nie prywatna galeria, tylko "Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest narodową instytucją kultury
    finansowaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego". Wystawy tam mają prawo być szerzej komentowane to jest chyba normalne (?). Wymagać natomiast,żeby recenzje były pozytywne to chyba gruba przesada chyba, że Panie jesteście związane z obecnym obozem władzy to wtedy tak, ani zastraszanie sądzem ani niedorzeczne pretensje nie dziwią...

    OdpowiedzUsuń
  20. Oczywiście prawo cytatu istnieje, to wiemy...
    Pytanie pada następne jaka jest intencja recenzji? I pytanie czy Autorka bloga posiada zgodę na propagowanie dziełw taki sposób, jaki przedstawiony jest na blogu. Jeżeli nie, jej działanie godzi w interesy osób i instytucji wymienionych przez Elę.
    Jak było wspomniane CSW zezwala na fotografowanie, ba, nawet na publikajcę swoich zbiorów, ale w innych celach jasno określonych w regulaminie.
    Przedłużenie wrażeń odwiedzających wystawę... ale czemu w przestrzeni publicznej jaką jest Internet?

    OdpowiedzUsuń
  21. A jaka może być intencja recenzji??? Słownik języka Polskiego podaje taką definicję recenzji: "fachowe, krytyczne omówienie i ocena np. dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, filmu itp." I tak, niestety nie wszystkim wszystko się podoba a niektórzy jeszcze do tego potrafią dokładnie napisać dlaczego. Czy to znaczy, że jeżeli intencją była krytyka to recenzja może być karalna? Czyli ktoś musi wydać zgodę na niepochlebną recenzję prac przez siebie jako instytucję wystawianych? To zakrawa o czysty absurd. Mój Boże co to w takim razie za kraj i jakie czasy... Ja rozumiem, że za komuny pewnych rzeczy nie wypadało/nie wolno było pisać ale dzisiaj to brzmi to i "śmiszno i straszno".

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja się zgadzam z tym, co pisze Pola. Przecież to wszystko jest oczywiste i zrozumiałe. Nie dla wszystkich najwyraźniej, niestety z absurdem nie ma dyskusji.

    A dlaczego nie w przestrzeni jaką jest internet???? Ech widzę, że druga strona nie rozumie i nie zrozumie o co chodzi autorce bloga, jaki jest cel recenzji (mimo iż ona sama pisze o tym WPOST). Żeby znaleźć w sobie umiejętność selekcji, nie dać sobie wmówić, że wszystko co nazwane sztuką nią jest. Nie łykać wszystkiego bezkrytycznie. Można mieć inne zdanie niż autorka, że owszem Pan Sy ma talent, że te szmaty to owszem sztuka (być może, ja tego akurat nie zgłębiam, nie kwestionuję, bo nie czuję takiej potrzeby) i wszystko gra. Można widzieć inaczej. To się może komuś podobać. Ktoś może mieć rację co do innego spojrzenia na sztukę, co zresztą ma tu miejsce, i w porządku. Ale wyskakiwanie z ustawą jest co najmniej żenujące. No szanujmy się, swój intelekt. Czy tak trudno jest inteligentnym ludziom dostrzec, że nikt tutaj nikomu krzywdy żadnej nie robi, a jedynie wyraża swoją opinię? Aż nie wierzę, że komuś trzeba to tłumaczyć. No smutne.

    A tak na marginesie, w pewnych kwestiach się nie zgadzam ze zdaniem autorki bloga, jak np. talent Pana Sy, ale nie znam się na malarstwie, więc nie mam argumentów. Dostrzegam jednak walące po oczach nonsensy. Najbardziej niepokoją mnie wszelakie "performansy", w których widz jest przez kogoś instruowany co czuje, co myśli. Chodzi o dział z fotelami i teksty "Your life is peaceful",
    "You love art". Chyba, że tu z kolei ja nie rozumiem głębszego przekazu artysty, co dopuszczam, ale jakoś żyć będę.

    Rejcz.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niestety, podane tu wyjątki z ustaw stanowią całkowite pomieszanie z poplątaniem. A już najśmieszniejszy jest argument o wizerunku. Niestety, nie bardzo wiemy, o czyim wizerunku mowa ? Pana Sy ? O ile widzę, tu go nie ma. A nawet gdyby był - pan Sy jest osobą publiczną i jedyny wyjątek, kiedy nie wolno opublikować jego wizerunku, to sytuacje prywatne i naruszające mir domowy. Czy może chodzi o portrety z wystawy ? Tu tym bardziej żaden z artykułów ustawy o ochronie wizerunku nie ma zastosowania. A jeszcze bardziej żaden z artykułów ustawy o ochronie danych osobowych. Coś się paniom straszliwie pomieszało. Jeśli CSW nie podoba się recenzja pani Justyny, to oczywiście może ją zaskarżyć do sądu, ale nie za naruszenie artykułów obu ustaw, tylko za naruszenie dobrego imienia, ale niestety, każdy prawnik szybko wytłumaczy, że to nie ma sensu. Nikt tu niczyjego dobrego imienia nie narusza, tekst całkowicie spełnia wymogi tekstu krytycznego ( tak, tak są takie !)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale jeżeli ktoś nie ma podstawowego pojęcia o tym , czym jest krytyka i na jakich zasadach funkcjonuje ,oraz nie umie odróżnić krytyki od nieuprawnionego upubliczniania danych albo kradzieży intelektualnej , to wychodzą takie kwiatki...

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeeezu, jakie szkaradziejstwa! Jako odtrutkę proponowałbym wystawę w Desie na Marszałkowskiej ("Surrealizm i realizm magiczny"), do 8. września wstęp wolny ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Oho! Wątek wziął i wykitował nagle :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Szanowna autorko, tu nie o łamanie prawa chodzi, lecz o dobry obyczaj - jest pani krytykiem sztuki czy artystką? I to blogu służącym lansowaniu własnej twórczości. To nie wypada. To wstyd tak ironizować, a owszem, także zwyczajnie wyzłośliwiać się nad czyjąś sztuką, tym bardziej że samej jest się autorką zaledwie paru wartościowych prac (raczej pod względem estetycznym niż przedstawianych sensów), a poza nimi sterty infantylnych obrazków. Poniewierany artysta z Afryki może pochwalić się po wielokroć wartościowszymi pracami. O Polaku się nie wypowiadam, zbyt pobieżnie przedstawiny, by czytający mógł wyrobić sobie zdanie. Zarozumiałość zdefiniowała pani celnie - może pani czytając te zdania spojrzeć w lustro. Więcej samokrytycyzmu proszę.
    Przy okazji, popieram w całości prezentowaną wyważoną i uzasadnioną opinię młodej artystki, studentki - dzięki za nią młoda osobo.

    elzagreer

    (Tak się podpisuję w internecie, jak wszyscy, także większość komentatorów na tym blogu - pseudonimem - takie internetu prawo. Choć przyznam, że kusiło mnie, by się tym razem podpisać:Ela. To by dopiero było śledztwo!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wypada".... No jakbym panią Dulską słyszała....

      Usuń
    2. Ach, już rozumiem, o co chodziło z tą dulszczyzną pod ostatnim "panienkowym" wpisem.
      Blog - i tu mnie olśniło - jest właśnie performansem. Malowanie obrazów online. Taki był zamysł.
      Bywa też wystawą - prezentacją moich prac. Nazwać to lansowaniem - oczywiście, każda wystawa jest lansowaniem się. Dowcip, ironia, riposta.
      Wstyd się wysłośliwiać? A nie wstyd kpić z widza za jego pieniądze? Istnieją moje krytyczne wpisy na temat tórczości innych pełne zachwytu. Prawdziwego.
      I właśnie dlatego, że jestem malarką (i mam na to papiery), jak najbardziej WYPADA mi skrytykować - pozytywnie i negatywnie - czyjąś twórczość.
      Dlaczego? Po co? Po to, by ośmielić innych, tych, którzy mówią tylko "Ja się na tym nie znam".

      Usuń
  28. Gdzie tu o dulszczyźnie. Nie krzywdź bliźniego swego. Nie zazdrość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pani Dulska bliźnich nie krzywdziła ?

      Usuń
    2. Nie rozumiem tego pytania? Wszak dulszczyzna jest symbolem tego, czego nie chcemy naśladować? Ani jedna, ani druga strona. Czyż nie? W ogóle przytoczenie "nie wypada" pani Dulskiej jest tu nie trafione. Dulska była zakłamana, była hipokrytką. Uważała, może i słusznie, że własne brudy należy prać we własnym domu. Tylko jakiego kalibru to były BRUDY? Sformułowania "nie wypada" potocznie używamy w kontekście zachowania się niezgodnie z dobrym obyczajem. Nie wypada w kościele rozmawiać przez telefon, nauczycielowi nie wypada przyjść do pracy w kusych szortach i podkoszulku, fryzjerce nie wypada głośno, przy klientach, krytykować pracę koleżanki z sąsiedniego stanowiska.... No po prostu, dla poszanowania innych, pewnych rzeczy NIE WYPADA.

      Usuń
    3. Na przykład nie wypada skrytykować czegoś co jest do bani , a pretenduje do miana doskonałości , nie wypada powiedzieć, że ktoś kogoś usiłuje zrobić w bambuko, tiaaaa .
      "Nie wypada" to ulubione wyrażenie osób pokroju Dulskiej , które nie chcą przyznać, że rzeczywistość odbiega od ich prywatnej wizji świata i nie ma z nią nic wspólnego . Oraz że inni mają prawo mieć inne zdanie , i o zgrozo je wyrazić.

      Usuń
    4. Tak przerzucać się słowami i argumentami (?) możemy bardzo długo. Nie o to chodzi, przynajmniej w moim przypadku. Zabrałam głos ponieważ nie odpowiadała mi złośliwa koncepcja wpisu krytycznego Justyny i zadufany ton. Dalej jakoś tak się potoczyło. Treść, jak treść. Każdy pisze po uważaniu. Ja nie przepadam za tzw. sztuką współczesną więc nie katuję się zwiedzaniem wystaw jej poświęconych. Skoro znajduje ciekawych jej odbiorców, to nic mi do tego.
      Dodam jednak, być może tym razem złośliwie, że zastanawiałam się, jak odebrałaby Justyna fakt, gdyby ktoś tak zjechał Jej wystawę.
      Nie dzieje się tak, być może, dlatego, że jej malarstwo poza gronem wzajemnej adoracji i uwielbienia, nie jest w ogóle znane. Zachwyt pochodzi od tej samej grupy osób. Część już dziwnie zamilkła. Innych to prawdopodobnie zupełnie nie interesuje.

      Usuń
    5. Gdyby ktoś zjechał moją wystawę... Wielokrotnie byłam krytykowana, ale zawsze miałam czyste sumienie, że zrobiłam, co mogłam, wkładając całe serce, a nie rzucałam na ziemię w galerii worki i opakowania po pracach.
      Oczywiście, że im więcej osób ogląda twórczość, tym bardziej jest ona narażona na krytykę.
      Ja - niestety - jeszcze na studiach zaczęłam tyrać w agencji reklamowej i niestety jestem zupełnie poza układami, poza znajomościami. Być może moje malarstwo, które mogę nazwać niszowym (tak, jak w świecie perfum) cieszy się największą popularnością wśród osób, które je lubią - a skoro lubią, to i zamawiają.
      Nie widzę w tym nic złego.
      Ja nie uważam, że twórca musi być znany, żeby być wartościowy, choć z pewnością popularność przekłada się na wartość finansową.
      W sumie, ciekawe, że tak wnikliwie śledzi pani to, co inni sądzą nt mojego malarstwa. A że ono wielu nie interesuje, oczywiście, i co z tego?
      Zapraszam w sobotę pod wpis o Zachęcie.

      Usuń
  29. "Nie krzywdź bliźniego swego i nie zazdrość", natchnionym głosem wypowiedział z ambony słowa niniejsze ksiądz proboszcz Alojzy Dupa (przepraszam, ale to jest tak absurdalne, że na nic lepszego mnie nie stać...) ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. No cóż, jak wiemy z tegoż bloga, pani Neyman odrzucono w Zamku obrazy proponowane na wystawę. Czyli... "nie zazdrość", taki akcent.

    elzagreer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne jasne, tylko skąd w takim razie pochlebne wpisy - również na temat wystaw w CSW?
      Powiem pani, dlaczego - bo mam swoje spojrzenie na sztukę. Jedne rzeczy mnie urzekają, ale na jawną kpinę z widza zawsze nóż mi się w kieszeni otwiera.
      Jeśli czyjeś prace spodobają mi się, poruszą, przemówią do mnie - to czy to będzie CSW, Zachęta, miejsce nie ma znaczenia - dam temu wyraz, co się zresztą, jeszcze raz powtarzam, zdarzało.

      Usuń
  31. A ja tak się zastanawiam , dlaczego w ogóle krytykujący opis Justyny tak się oburzają ? Rozumiem, gdyby pan Sy się oburzył - on mógłby polemizować , bo być może w jego odczuciu opakowanie wystawione jako eksponat jest dziełem sztuki - i tutaj on osobiście musiałby zabrać głos i podyskutować z Justyną na temat koncepcji sztuki jako takiej ; ale czemu oburzają się osoby kompletnie niezaangażowane , na dodatek - jak Ela - unikające sztuki współczesnej ? Czyżby w wolnym kraju nie wolno było pisać co się myśli ? Zwłaszcza , że krytyka dotyczy wyłącznie twórczości pana Sy , a nie jego osobiście , zaś krytykować twórcę wolno każdemu , kto ogląda dzieło , bo wystawiając je na pokaz autor automatycznie podejmuje ryzyko podlegania krytyce, to nieodłączna część procesu twórczego . A tym , co twierdzą ,że Justyna pisze złośliwie, radzę poczytać sobie historię krytyki literackiej , artystycznej , muzycznej - i dopiero wtedy oceniać jej wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  32. A kto pogonił z blogu niejakiego Wolanda, i dlaczego więc? Bo... a, podobno obrażał czy cóś.
    Kto chce, niech porówna uczciwe oceny Wolnda z tym jak jeździ po innych gospodyni bloga.
    Wolno jej? A prawda, nie zapominajmy, ona jest genialna.

    Sy

    OdpowiedzUsuń
  33. O, Wolandzie, zmieniłeś imię ?

    OdpowiedzUsuń