Szanowni Czytelnicy - po dwóch dniach "łapania" internetu nareszcie udaje mi się zameldować, że dojechałam, moknę i marznę, aczkolwiek w pełnym szczęściu.
Mieszkamy parę kilometrów od miejsca mojego ostatniego pobytu - bo tam, u Pani Wiktorii, teraz jest zajęte, ale obecny domek również stoi nad samym jeziorem.
W związku z czym chodzimy na ryby, które nas jednak ignorują. Co prawda Gustaw miał parę sukcesów - i chyba z tego powodu kot Puchatek zaczął nam towarzyszyć.
Po prostu wierzy w nas - a poza tym przylepa z niego wielka.
Oczywiście na ekranie Moja Promenada - która zresztą towarzyszyła mi nawet w Barcelonie.
Pierwszym miejscem, na którym stanęła moja stopa po przyjeździe w te okolice - była właśnie Moja Promenada.
Ale najbliższa okolica - za domkiem - też niczego.
Jagód - zatrzęsienie!
A poza wszystkim - obserwuję u siebie niezwykłe zmiany - np wzmożone pragnienie (prawie litr wody na godzinę!), gotowość do spania o każdej praktycznie porze, jednocześnie przeziębienie, z którym tu przyjechałam (i KATAR! który dla węchowca jest najgorszą chorobą), nie pozostawiło po sobie nawet śladu).
Czekamy jeszcze z Gustawem na przyjazd Wojtka z rowerami - i tym samym sprawdzian moich rajdowych umiejętności.
Ale wówczas codziennie będę mogła odwiedzać okolice odległe o kilometry -
No i mam nadzieję, że pogoda się oprawi - bo co chwila przechodzi nawałnica. I zimno, jak w psiarni. Wierzyć się nie chce, że tydzień temu zdychaliśmy z upałów.
Mam nadzieję, znajdę tutaj sposób na bycie online, bo na razie wygląda na dramat - więc na zapas pozdrawiam wszystkich czytelników.
Adwekcja chłodu za deszczowym nocnym frontem chłodnym, powietrze chłodne ma duży gradient i tworzą się chmury burzowe, jedne za drugimi typowa arktyczna pogoda :D
OdpowiedzUsuńChmury fenomenalne!
UsuńRadykalnej poprawy pogody, w najbliższych dniach, raczej się nie spodziewajcie. Jednak mazurskie lasy i jeziora miłe są przy każdej aurze. Byle umiejętnie łapać chwile między deszczami. Jeżeli burza się nadarzy, to łap nozdrzami powietrze po burzy i zapamiętuj! :) Chwytajcie przestrzeń, wąchajcie i obserwujcie przyrodę. Cieszcie się życiem!
OdpowiedzUsuńA.... po powrocie zbadaj sobie cukier (tak na marginesie, a propos picia i senności). Co robicie z rybami, które Gustaw (bo chyba tylko on?) złowi?
Tak też robimy! Teraz i tak się poprawiło, o tyle, że nie popaduje co chwila - bo to jest najuciążliwsze, ze względu na potrzebę wymiany garderoby co chwila.
UsuńWiesz, ja tu przyjeżdżam d 30stu lat, więc co jak co, ale w chwytaniu jestem dobra (zresztą nie tylko tutaj).
Cukier badałam przed wyjazdem - cały komplet badań zresztą, wszystko w normie.
Co z rybami...
Dwiema pożywił się Puchatek (jedyny kot, który je lubi), reszta się zerwała.
Popieram badanie cukru, martwię się
OdpowiedzUsuńTru
No więc trwało to tylko dzień
UsuńZ kotem człowiekowi zawsze lepiej ;) U mojej babci, na wsi, też od zawsze towarzyszą wędkarzom nad stawem, świadome dostawy świeżej rybki prosto pod nos ;)
OdpowiedzUsuńKot na pomoście zawsze napawa nadzieją, że jednak na pewien sukces można liczyć.
UsuńNa co łowisz?
OdpowiedzUsuńJa na czerwone robaki, Gustaw na białe.
UsuńZdjęcia wprost bajkowe! i ten cudowny "wypasiony" kot :)
OdpowiedzUsuńDroga Justyno, musisz zrobić sobie badania...wzmożone pragnienie i senność może być sygnałem ostrzegawczym przed cukrzycą.
Może trochę straszę,więc wybacz mi :) ale lepiej zrobić sobie badania, aby mieć pewność.
UsuńNo więc moi Drodzy Czytelnicy - przed wyjazdem, dosłownie dwa dni, zrobiłam komplet badań - wszystko w normie, włącznie z cukrem, tarczycowymi hormonami itepe. ja też się nieco zaniepokoiłam, ale to się działo tylko jednego dnia - potem wszystko wróciło do normy. Dziękuję, Jaroslav, Tru i Magdo, za troskę.
Usuń