WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 2 lipca 2015

Antylopa - fragmenty przedpremierowo

Więc jutro wyruszamy do Krakowa, ale zanim to nastąpi, udało mi się dziś co nieco zmalować.
W imię "obrazu w obrazie" wprowadziłam jeszcze dodatkowo złoty kolor (są już 3 odcienie - jasny, stare złoto i czerwone złoto z miedzianym odcieniem).
Są plamy, krawędzie ostre i miękkie, a teraz doszły linie oraz antylopa ma oko - zamknięte.


Powyżej w jasnym, dziennym oświetleniu - a pod spodem - w cieniu.


Bardzo, powiedziałabym, poetycki obraz, a samo zwierzę wygląda trochę jak w lunatycznym śnie. Jest tajemniczość, przenikanie - a jeszcze dojdą granaty i może odrobinę szafiru.


Ukośna linia na dole - jakby źdźbło, nie jedyna - ale za wiele nie chcę jeszcze pokazywać, żeby premiera stala się choć troszeczkę zaskakująca.

O samym zapachu - Chergui Lutensa, od którego wszystko się zaczęło, jest naprawdę niezwykłe. Słodkie, ciepłe, trochę intymne, tytoniowe. Perfumy nie sprawiają na mnie wrażenia "kobiecych" czy "męskich", nie o to w nich chodzi. To woń sama w sobie - czasem miękko się przenika, czasem wyostrza i lśni, przygasa i znowu rozjaśnia, opływa miodem i żywicami, dymi kadzidłem, czasem zaskakuje ciemnymi, aksamitnymi irysowo - różanymi zwrotami akcji.
Co ciekawe - nigdy nie rozsmakowywałam się w Lutensach, pieszczotliwie zwanych "Lutkami", jednak do malowania te zapachy są jak znalazł - mam w czym wybierać, bo mistrz firmuje 62 tytuły. Krótko mówiąc - wciągnęłam się i - co dla mnie zaskakujące - ogromnie lubię je nosić i mieszać (doskonale się uzupełniają - jeśli ma się taką potrzebę).
Pisałam wcześniej, że do obrazu stosowałam przez pewien czas, mieszankę Chergui i Ambre Sultan (bardzo słodkie, żywiczno - przyprawowe perfumy o wielkiej sile) - jednak teraz wydaje mi się, że Ambre S. zasługuje na oddzielny obraz.

Powiem Wam, że gdybym miała wybrać JEDEN z moich duftartów którego koncepcja leży najbliżej teraźniejszego wyobrażenia, bez wahania wskazałabym Panterę do Aliena Liqueur Muglera (ale też Poison i inne, te mocno wielowarstwowe).
A więc - idę tą drogą, odkrywając wciąż NOWE i bardzo mi się ów proces podoba.


Oczywiście nie mam na myśli - wspominając podobny duftartowy wizerunek - że na obu obrazach znajdują się zwierzęta - raczej chodzi mi, jak to się dość pretensjonalnie mówi, o "materię malarską".

Premiera Antylopy po niedzielnym powrocie z Krakowa, a teraz - pakowanie, bo ogarniam tylko mniej więcej, jakie perfumy wezmę. To trochę za mało, jak na wyprawę z dzieckiem. Ha. Ha.

2 komentarze:

  1. Justynko Panera zawladnela moim sercem zas Poison sercami moich chlopakow ;) jak tylko zawisnie wew wlasciwym miejscu przesle fotki wszystkich 3 Twoich obrazow :* a jak chlopcy stwierdzili - miejsca jeszcze na scianach "mnogo" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo się cieszę! Raz z tego, że powstały takie, bardzo bliskie mojemu sercu obrazy, ale że trafiły właśnie do Ciebie / Was

      Usuń