Proszę Państwa.
Tak, jak przeczuwałam, praca nad tym małym obrazkiem jest dla mnie trudniejszym zadaniem, niż nad dużym. Sfera konceptualna wymaga ode mnie wiele wysiłku.
Na razie pokazuję fragmenty :
Teraz, chciałoby się powiedzieć, malowidło, kojarzy mi się z Lascaux.
Najtrudniej mi rozwiązać problem ew. kupy - czyli wprowadzenia brązu (niezbędny dla sportretowania AL).
Pamiętam, jak wyczerpująca była walka z dużym obrazem, na wiosnę, kiedy musiałam się wreszcie posunąć do zamalowania prawie całego - a raczej namalowania na brązie nowego portretu, z zostawieniem niektórych fragmentów spod spodu.
Słuchajcie - chyba TO może być rozwiązanie!
Powoli muszę już znikać - jutro poranne wstawanie z Gustawem.
Ciekawe, czy coś mnie zaskoczy, jak dziś?
Otóż wczoraj po prostu padłam do łóżka, nasmarowana masłem marcepanowym do ciała.
A rankiem obudziłam się w panierce - nie pamiętałam, że synek jadł w łóżku poprzedniego dnia ciasteczka półfrancuskie. Bardzo osobliwy efekt.
Na zakończenie wklejam zdjęcie do kompletu z nogą parę wpisów temu.
I nieustająco poproszę o energię - ostatnie dni to prawdziwe wyzwanie.
Nadzieja nie jest matką głupich - dla mnie to mądra strategia, która pozwala utrzymać stałą postawę i zapobiega szarpaninie we wciąż zmieniających się okolicznościach (nie na lepsze, niestety - ale jest szansa na poprawę).
PS. Na portrecie Angela (pierwsze zdjęcia) tym razem zastosowałam laserunek! Stąd przejrzystość.
Zdjęcie absolutnie cudowne! Co do ostatniego akapitu - jakże ja Ciebie rozumiem... ale racja, nadzieja umiera ostatnia, będzie jeszcze pięknie :*
OdpowiedzUsuńGryxiu, ale które zdjęcie? Ręka?
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostanie zdanie...
Ręka, oczywiście :)
UsuńZ niecierpliwością czekam na portret tego zapachu. Nie wiem czy to źle czy dobrze (tzn. wg. mnie to pozytywny aspekt) ale pierwsza odsłona Angela Likierowego w jakiś sposób wydała mi się inspirowana duchem "Szału" Podkowińskiego. Trochę mnie zmartwiły przemiany, bo pomysł z "lekko surrealistycznym szaleństwem" w kontekście tych perfum bardzo mi odpowiada. Dzisiejszy wpis z kolei znowu mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, bo w pewnym sensie tamten klimat powrócił.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się obserwuje etapy powstawania obrazów i przyznaję że z niecierpliwością czekam na efekt końcowy, jak zawsze:)
Oczywiście dobrej energii wysyłam tyle ile tylko mam, bo skoro okoliczności są "raczej przeciwko Tobie" tym gorzej dla okoliczności, ponieważ dobrym ludziom powinny przytrafiać się dobre rzeczy, nawet wbrew przewrotnemu porządkowi świata ;)
A i owszem, o Szale myślałam, może nie tyle inspirował mnie duch tamtego obrazu, ile pozycja, w jakiej znajduje się koń/jednorożec - czyli w sumie duch.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że etapy wydają Ci się interesujące - mnie też, szczególnie, kiedy je oglądam po skończeniu pracy.
Okoliczności są pośrednio przeciwko mnie, nie wprost. I tu znów dziękuję. Również sądzę, że tak być powinno. Osoba, której okoliczności dotyczą, jest bardzo dobrym człowiekiem.
Rzeczywiście jak Lascaux tylko wytwornie i na bogato ;) bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu :)
OdpowiedzUsuńGuciowa rączka fantastyczna - tym razem to wygląda jak zamierzona kpina z Marata :D a te maleńkie dinozaury - chyba dinozaury ? przypominają mi , jak to na jednej z odnowionych rogatek na moście Poniatowskiego pojawiły się pewnej nocy namalowane liczne mróweczki zdążające gdzieś przed siebie . Mróweczki były liczne i śliczne i strasznie mi się podobały :D
I nieustająco trzymam kciuki i wierzę w Ciebie :*
Ech, teraz mam etap "szkoda byłoby zepsuć" - niedobrze. Trzeba się zresetować (kino).
UsuńA i owszem, tym razem rzeczywiście Marat mi przyświecał.
Tak, to dinozaury - początkowo pomyślałam sobie, ze szkoda, że są w kadrze i zaburzają szlachetność - a potem, że może i dobrze?
Dziękuję za słowa wsparcia
Skojarzenie dawnego malarstwa ze zdecydowanie Nowoczesną komercją. Dinozaury są bardzo na miejscu.
UsuńMarat odwrócony - właściciel rączki leży na brzuchu głową w strone przeciwną niż Marat , a dinozaury to odpowiednik napisu w prawym dolnym rogu , umieszczony lustrzanie po przekątnej :D
UsuńWolandzie - bardzo mi odpowiada twoja interpretacja!
UsuńParabelko - zawsze jestem pod wrażeniem twoich skojarzeń. Myślę, że kiedy już będę znaną malarką, poproszę Ciebie i parę jeszcze osób o recenzje. Wtedy stanę się też świadomą malarką - bo bardzo wiele rzeczy robię, owszem, czerpiąc z zasobów, ale intuicyjnie.
Jesteś już znana - a że jeszcze nie wszystkim to tylko kwestia czasu . I wykorzystuj nadal intuicję , to jedyna słuszna metoda - świadomość i rozum zawsze z intuicją przegrywają .
UsuńI tego będę się trzymać!
UsuńLascaux? Tak. Skojarzenie zasadne. Jako ignorantka zapachowa, a już na pewno, w sprawie Angela Likierowego, powiem, że pierwsze zdjęcie szkicu kojarzy mi się z czymś ciepłym i intymnym. Pewnie całokształt ma wyrażać coś innego....
OdpowiedzUsuńJustyno! Idź z ciosem. Nie dumaj. Jestem pewna, że to będzie To! O mojej wysłanej energii już nie wspomnę:)
Angel Likierowy ma w sobie niewątpliwie ciepło i intymność - ale też i odwrotności. To zapach pełen sprzeczności.
UsuńChciałabym już nie dumać...ale dosłownie, ręka mi się cofa, kiedy mam dotknąć pędzlem tego obrazu, a coś z tyłu głowy szepce "Nieee, to nie to"
Kolczyki (klipsy) piękne. Wgapiaj się w nie. Może pomoże to Angelowi. Zdrowiej. Choróbsko dopadło też moje otoczenie. Taki czas...
OdpowiedzUsuńKolczyki - przekłucie uszu to była jedna z pierwszych rzeczy, które zrobiłam po wyprowadzce z domu rodzinnego.
Usuńze zdrowiem lepiej - dziękuję!